۞ 8

1.4K 121 10
                                    

JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI NA TT PODAJCIE TU SWOJE NICKI Z TWITTERA I NAPISZCIE DO MNIE (JEŚLI MOŻECIE) NA MOIM (@INMUEUR) MIŁEJ LEKTURKI

Violet's POV

- Violet - Ashton szepcze moje imię coraz głośniej. Zaczyna krzyczeć je tak, jakbym miałą umrzeć.

- Przestań krzyczeć! - rozpaczliwie próbuje wydostać się z ciasnych ramion któegoś z chłopaków. - Zostaw mnie kurwa mać - czuję łzę na policzku.

 - Nic Ci kurwa mać nie robię, Violet! - Ashton podnosi na mnie głos. - Uspokój się do kurwy nędzy mać! - przekrzykuje cały tłum. Dziwię się, że nikt nie reaguje. - Michael, trzymaj ją - moja dłoń cała się trzęsie, a ja oddycham głęboko. Brakuje mi powietrza. - Ty pieprzony chuju! - wydziera się na Caluma, który cieszy się uczuciem wyższości, i tańczy z jakąś dziewczyną. Odsuwa się od niej, przyjmując na twarz mocne uderzenie. - Jak mogłeś jej coś takiego podać?! - obdarza go kolejnymi uderzeniami.

Próbuję krzyknąć. Jestem bezsilna.

- Michael, powstrzymaj ich - szepczę mu, ale nic to nie daje. Chłopak jak w obraz, wpatruje się w bójkę chłoapków. - Michael - mówię głośniej. - Michael - podnoszę głos. Brakuje mi tlenu w płucach. Zwężają się. Boże. - Micheal, nie mogę oddychać - płaczę z bezsilności. Co mam zrobić.

Szarpię się z chłopakiem. Nic to nie daje.

- Powstrzymaj ich - proszę go. Mój głos jest niesłyszalny. - Michael powstrzymaj ich do kurwy nędzy no! - próbuję oswobodzić się z jego ramion. Ashton nadal okłada Caluma, który jest zalany. - Irwin! - krzyczę. - Przestań!

Dlaczego nie słyszę swojego głosu? Co się kurwa dzieje?!

Jestem bezsilna.

Nogi się pode mna uginają, wtapiają się w piasek na którym stoje. Grunt zanika mi pod stopami i czuje tylko małę kamienie, w których tonę.

- Przestań! - kryczę, a moje poliki są mokre od łez. Czuję ogień. Parzy je ogień. - Ashton! - dre się. Moje gardło zdziera się od pełnego bólu krzyku, przepełnionego gardłowymi jękami. Czuję jak krtań i słowa zmywają się. Znikają. Nic nie mówię. Znowu.

A próbuję.

Co się ze mną dzieję? Dlaczego to ma nade mną kontrolę. Obraz się zacina. Jak zepsuta kaseta. Powarza ciągle to samo i w kólko i w kółko.

Świat wiruje

Michael gwałtownie odpycha mnie od siebie. Upadam na podłogę. Czuję jak ból opanowuje moje całe ciało. Czy to możliwe, że połamałam się po małym potknięciu? Idzie w stronę Ashtona i odciąga go od Caluma.

Całe zdarzenie trwało chyba wieczność. Mam wrażenie, że Irwin okładał tak kolegę przez conajmniej dwie godziny.

- Wydaje mi się, że przez tą chwilę, w której nie mogłem cię opanować, już sie kurwa uspokoiłeś Ashton! - Clifford krzyczy na niego. Zaciągam nogi pod brodę. - Ona się ciebie boi! Zjebała się tym gównem, a ty zamiast się nią zająć, to kurwa nie wiem co robisz, ale robisz to źle!

- Spokojnie, Mike - chłopak kłądzie rękę na jego ramię. - Musiał dostać za swoje - uśmeicha się zwycięsko. - Gdzie jest Luke?

- Z czego się tak szczerzysz? Poszedł sikać - odwraca się do mnie, poprawiając różową pasemkę.  -Jak się czujesz Vi?

- Ashton - szepczę, zamykając oczy. - Ashton - krztuszę się. - Zabierz mnie do domu, proszę.

Czuję jak unoszę się do góy. Jakieś męskie, szerokie ramiona obejmują mnie w talii. Chłód uderza moją twarz, a ja odczuwam lekkie dreszcze na cąłym ciele. Jest zimno, ale nie obchodzi mnie to. Mam tylko nadzieję, że to właśnie Ashton mnie niesie, lecz nie mam jak tego sprawdzić. Oczy odmawiają mi posłuszeństwa, nawet nie chcą się otworzyć.

Mam ochotę jednocześnie zwymiotować, jak i oddać się halucynacjom. Moja twarz zaczyna z niewiadomychprzyczyn płonąć, a w żołądku mam wulkan.

- Będę rzygać - jęczę, czując salwę wymiotu przepływającą przez mój przełyk. Jedzenie, a raczej głównie alkohol wydostaje się z mojego żołądka.

- Violet noooo - Ashton wzdycha, głaszcząc mnie po głowie.

Czuję się jak gówno. Wymiociny wypływają z moich ust. Kiedy ja wypiłam taką ilość alkoholu?

Nie mam siły nawet trzymać się jego dłoni. Nie wiem jak donosi mnie do samochodu, gdyż ciąglę czuję pod sobą szczelinę i powietrze. Spadam z jego rąk, jakby miał pare tysięcy metrów wzrostu, a ziemia byłaby pod nami. Bardzo nisko.

- Ashton - łkam, czując pod sobą miękką fakturę. Chyba doszliśmy do taksówki.

Nie mam ochoty otwierać oczu, ani budzić się następnego ranka. Wiem, że nasza jutrzejsza rozmowa nie będzie usłana różami i nie będzie należała do najprzyjemniejszych.

Co z moimi rodzicami? O Boże.

Nie chcę myśleć o tym, gdy dowiedzą się, że ich kochana córeczka nie śpi smacznie w łóżeczku, a napewno nie będą chcieli słyszeć o tym, że poza tym łóżeczkiem i poza tym domem nie jest taka grzeczna jak myślą, i wcale nie odrabia w tej chwili projektu.

Jestem udupiona, ale najpierw Boże - daj mi wytrzeźwieć.

- Dobrze Violet - odpowiada Bóg.

- Co kurwa - dre się,i wyrywam z obięcia Ashtona. Jesteśmy pod jego blokiem/

- Co? - chłopak marszczy brwi. Nie wie co się dzieje. Nie jest jedyny.

Też nie mam pojęcia o co przed chwilą mi chodziło.

Czy właśnie usłyszałam jak Bóg do mnie mówi? Ja jebie.

No to osiem? Osiem. Starałam się. Nigdy nie byłam pod wpływem absyntu i nie wiem jak to jest, ale z tego co czytałam działania są podobne do tych, które staralam się wam przekazać. Dziękuję, zę czekałyście, przepraszam że rozdział jest taki krótki. Nie mogłam sklecić niczego innego. Strasznie przepraszam.

Chcę życzyć wam wesołych świąt i wszystkiego czego sobie zamarzycie:) Ashtona pod choinką, żeby Lukey śpiewał wam na stole do butelki szampana a Harry rozpakowywał prezenty. Czego sobie wymarzycie. Wesołych Świąt aniołki!

THE HEARTBREAKER CODE ۞ IRWIN ۞ 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz