Teraz chłopak zginie, a to tylko przez moją bezmyślność. Jest mi tak bardzo wstyd. Mam tyle pytań, a prawie żadnych odpowiedzi. Nawet nie wiem, gdzie mam się teraz udać. Nie mogę narażać Weasleyów, skoro ktoś chce mnie zabić. Pozostaje mi chyba tylko jedno miejsce, choć jest dość oczywiste. Ostatecznie postanowiłam wrócić do mojego domu.
Leciałam szaleńczym pędem i czułam jak ręce mi przymarzają do miotły. Pomimo zimna nie zwalniałam ani na chwilę. Bałam się, że ktoś mnie goni. Musiałam przetrawić to wszystko, co się do tej pory wydarzyło. Byłam przerażona myśląc, jakie mogą być końcowe konsekwencje całej tej intrygi. Wtedy ujrzałam mój dom. Drzwi oczywiście były zamknięte, więc musiałam użyć Alahomory.
-Homenum revelio!- wypowiedziałam dla pewności, że nikogo nie ma. I słusznie, bo okazało się, że ktoś jednak jest.-Pokaż się.
-Spokojnie, to tylko ja.
Przede mną ukazał się mężczyzna, którego zdjęcie znalazłam kiedyś głęboko w szafie, oraz ten, którego ujrzałam, gdy leżałam nieprzytomna po zaklęciu rzuconym przez Gwidona. Czułam się zdezorientowana. Całe życie myślałam, że mój ojciec nie żyje, a teraz sobie stoi przede mną i każe mi być spokojną.
-Wynoś się z mojego domu. Albo zrobisz to po dobroci, albo gorzej pogadamy!
-Córeczko...-zaczął, a mi po policzkach zaczęły kapać łzy.
Podszedł do mnie aby mnie uściskać, jednak nie zrobił tego, tylko spętał mi ręce. Głupia! Głupia! Głupia ja!
-Emm... Cóż. Jesteś fatalnie złym człowiekiem, ale niezłym aktorem. Dobra, jak już czekamy na twoich ziomków, to powiedz jak zrobiłeś ten trik, że przybrałeś postać mojego ojca.
Próbowałam jakoś zagadać lub odwrócić jego uwagę, by w razie czego spróbować się wydostać. Jeśli mi się nie uda, to przynajmniej może wyciągnę od niego odrobinę informacji. Oczywiście bałam się, bo kto by się nie bał? Musiałam jednak zachować zimną krew i racjonalne myślenie, bo tylko w ten sposób uda mi się wydostać z tego bagna. Nie starałam się udawać silnej, bo nie byłam. Z pewnością wyczuwał drżenie w moim głosie, lecz nie dbałam o to.
-Postać twojego ojca? Gdybyś tylko wiedziała kim on jest... Osobą, którą masz za swojego tatę jestem ja. Lecz ja byłem tylko przyjacielem Cho. Ona jest cudowną kobietą, ale nie doszło między nami do niczego większego, a przyjaźń szybko się rozpadła, gdy się na mnie poznała.-Jego twarz przybrała lekko zadumany wyraz. Widać było, że pogrążył się we wspomnieniach.
-Skoro nie jesteś moim ojcem, to kto?
-Posłuchaj, nic nie jest takie jak ci się wydawało. Cho wcale nie jest twoją matką.
-Kłamiesz! Myślisz, że jestem głupia? Nie dam się nabrać na tę twoją gadkę. Rozwiąż mnie lepiej, a nie będziesz miał przykrych konsekwencji.
-Twoja mama wcale nie pracuje już za granicą. Na początku tak było, jeszcze zanim napadli ją śmierciożercy. Jest więziona teraz w miejscu, w którym przesiaduje Sama Wiesz Kto. Zapewne próbuje wyciągnąć od niej wiadomości o twoim położeniu.
-A co z udawaną McGonagall?
-Prawdopodobnie nie uwierzysz, ale to byłem ja. Wiedziałem, że Voldemort cię szuka, więc musiałem wymyślić coś, co choć trochę trzyma się kupy. By wszystko miało sens, wezwałem też Alfrida. Nikt nie pomyślał, że jesteście w szkole, którą przecież zamknięto. Chłopak wiedział, że nie musi zginąć. Był tam tylko po to, abyś uwierzyła.
Teraz w mojej głowie panował jeszcze większy zamęt. Miałam tyle wątpliwości... Dlaczego ten człowiek nam pomagał? Sama myśl, że moja mama wcale nią nie jest wydawała się absurdalna. Jeszcze główne pytanie: Czy mogę mu ufać?
-Skoro jesteś tym "dobrym", to czemu mnie związałeś?
-Musiałem ci wyznać prawdę, a wiem, że jesteś żywiołowa i prędzej byś mnie zaatakowała, niż wysłuchała co chcę ci wyznać.
-A mówienie do mnie córeczko?!
-To tylko po to, aby cię związać.
-Rzeczywiście sensowne.
-Nie mów do mnie z przekąsem. Jakby nie patrząc- uratowałem ci życie.
-Co teraz?
-Odbijemy Cho. Bo widzisz... chyba ją kocham.
Powrót i z tej okazji jest ponad 600 słów! (Brawa dla mnie) Jeszcze nie kończę, ale powoli do tego zmierzam. Przepraszam za tę dłuuuuugą przerwę i mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone.
Wyczekujcie nexta !!!!! papa :* <3
CZYTASZ
Hogwarts- Moja Historia
Fanfiction-Wiesz jaki kolor ma tęsknota? -Eee... szary? -Nie, ma kolor oczu osoby, za którą się tęskni. Książka narodziła się z pomysłu, na który wpadłam na matematyce. Nie żałuję, bo świetnie się przy niej bawiłam. :)