#2#

3.5K 239 22
                                    

Alison zawsze kiedy to robiła, siedziała w wannie. Teraz też. Spojrzała na swoje ręce, które były pokryte w białych, różowych i czerwonych kreskach. Niektóre stare, inne nowe, ale wszystkie opowiedziały o tym samym. Nie mogła się pogodzić z myślą, że osoba która powinna kochać swoje dziecko, nie potrafiła pokochać jedengo z nich. Nie wiedziała, czy naprawdę tego chce, ale wiedziała że musi to zrobić. Aby innym było lżej, aby opuściły ją zmartwienia, aby inni czuli się wolni. Żeby nie musieli codziennie znosić jej widoku, aby nie musieli codziennie słuchać jej głosu. Aby nie musieli oddychać z nią jednym powietrzem. Czuła że robi dobrze. Przyłożyła metal do nadgarstka, zaraz przy jednej ze starych ran i zrobiła długą i głęboką linie wzdłuż ręki, aż do łokcia. Poczuła jak ulatują z niej zmartwienia. Zrobiła drugą tyle że tym razem od kolana do kostki. Trzecia znalazła się na brzuchu. Czwarta na udzie. Piąta na ramieniu. Szósta na dłoni. Nie wiadomo ile ich było, ale widać było że wiele. Dziewczyna już ich nawet nie liczyła. Widziała tylko, że to jej pomaga. Zabija każde zmartwienie. Zabija ją. Kiedyś poczuła, że życie z niej uchodzi powiedziała tylko ciche "Nareszcie wolna..." i zasnęła w spokoju. To wszystko działo się około godziny 19. Jej matka będąca na bankiecie charytatywnym, wróciła dopiero po północy. Chciała pójść na górę, do swojej córki ponieważ właśnie zrozumiała jak wiele ona dla niej znaczyła. Chciała ją przeprosić za takie beznadziejne życie, które było takie bez miłości matki. Z przykrością trzeba stwierdzić, że kobieta jedyne co zrobiła to patrzyła przerażona na martwe ciało jej córki, dzwoniąc w tym samym momencie na pogotowie. Wiedziała że nic już nie wskóra, ale i tak miała tą małą nadzieję że uratuje swoją córkę, którą tak naprawdę kochała nad życie. Tylko tego nie okazywała...

Listy SamobójcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz