Lubisz mnie, Taemin?

74 7 1
                                    

          Wieczorny deszcz zmył ze mnie wszelkie wstydliwe wspomnienia i już prawie nie pamiętałem momentu emocjonalnego ekshibicjonizmu, jaki odkryłem przez Jonghyunem. Zatarłem to niczym inne niekomfortowe wspomnienia. Nie było mi to do niczego potrzebne. Wolałem zapomnieć o chwili słabości. Wmówiłem sobie, że nie słyszałem rozmowy z Key, nie przytuliłem dinozaura i nie zrozumiałem, że ten chłopak faktycznie mnie kocha.

Wtorkowy poranek przerwał codzienną rutynę i przyniósł coś kompletnie niespodziewanego. W drodze z przystanku do szkoły zauważyłem stojącą przy bramie liceum postać opartą o płot i spoglądającą na mnie z uśmiechem. Przypomniałem sobie wówczas wszystkie te wieczory pełne sprzeczek o wyższość Ronaldo nad Messim. Absurd. Ronaldo był najlepszy.

Podszedłem do niego i wyszczerzyłem swoje uzębienie. Zatkało mnie i nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa. Ile czasu minęło od naszego ostatniego spotkania?

- Witaj. - Ucałował mnie w policzek na powitanie.

Stał przede mną mężczyzna z krwi i kości pełen klasy i honoru. To już nie był chłopiec, z którym biegaliśmy niegdyś po podwórku brudni od błota i z pająkami we włosach.

- Kai, co tu robisz? - spytałem ze zdziwieniem. Oczy zaszkliły mi się na jego widok.

- To było niemiłe, Tae - odparł, przeczesując włosy. Odsunął się od płotu i zbliżył się do mnie, zupełnie ignorując moje bariery intymne. Dzielił nas naprawdę mały dystans.

- Nie to miałem na myśli - wyjąkałem, spuszczając wzrok ze wstydem. - Po prostu pojawiłeś się tak niespodziewanie... Gdzie się podziewałeś przez ten cały czas?

- Tu i ówdzie... - odpowiedział z zamyśleniem. - Brakowało ci mnie?

- Oczywiście! - wykrzyknąłem. - Jak możesz w ogóle o to pytać?

- Powinniśmy w takim razie nadrobić stracony czas - mówił. - Powiedz tylko kiedy. Zabiorę cię dokąd tylko chcesz. Co powiesz na... Namsan Tower?

- Pamiętasz! - krzyknąłem ze zdziwieniem. - Zawsze chciałem tam pójść z kimś bliskim...

- Cieszę się, że nie masz mi za złe mojego nagłego zniknięcia. Wytłumaczę ci wszystko - dodał. - Jestem szczęśliwy, że czas nie zatarł naszych relacji, Tae.

- Zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem, Kai.

Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło na pożegnanie. Zrobiło mi się ciepło i uznałem, iż nic już nie zepsuje mi tego wspaniałego dnia. Nie mogłem uwierzyć, że Kai wrócił. Myliłem się, gdy wmawiałem sobie winę, kiedy kilka lat temu przepadł jak kamień w wodę i zerwał ze mną kontakt. Kai wrócił. I chciałem zrobić wszystko, by już przy mnie został.

Rozmowa z Kaiem sprawiła, że spóźniłem się trochę na zajęcia, ale nie miałem sobie za złe, choć niepotrzebnie zwróciłem na siebie uwagę klasy, gdy wchodziłem do sali dobre parę minut po dzwonku. Zająłem miejsce w ławce... sam. Nie miałem pojęcia, gdzie podziewa się Jonghyun i naprawdę miałem ochotę zupełnie zignorować fakt jego nieobecności, jednak dorwały mnie wyrzuty sumienia, gdy przypomniałem sobie zdarzenia z dnia poprzedniego. Korzystając z nieuwagi nauczyciela wyjąłem z kieszeni telefon i szybko napisałem do Jonghyuna: "Jak się czujesz?". Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Lub raczej na odpowiedzi, miliony odpowiedzi, jakie zaczęły napływać co kilka sekund. Drżącą dłonią trzymałem komórkę i niepewnie spoglądałem na ekran, czytając kolejne wiadomości.

"Chciałbym cię teraz pocałować."

Przełknąłem ślinę. Czy dobrze zrozumiałem? Może coś źle przeczytałem?

"Podać ci śniadanie do łóżka i zjeść je z Tobą."

Zawahałem się.

"Taemin, jeśli robię coś nie tak, wal prosto z mostu."

Przegryzłem wargę. Zaczynałem się gubić.

"Robię?"

Zorientowałem się wówczas, że musiało się coś stać. Zdecydowałem się znaleźć Key w czasie przerwy i zapytać go, czy wszystko w porządku z Jonghyunem. Kiedy jednak zobaczyłem niebieskowłosego w centrum zainteresowania połowy szkoły, poddałem się i potulnie udałem się do pustej sali. Początkowo wpatrywałem się w stojące obok mnie puste krzesło, po chwili jednak uznałem, że warto byłoby wziąć sprawy w swoje ręce i zadzwonić do dinozaura. Postanowiłem dobijać się do niego, dopóki nie odbierze. Zrobił to za czwartym razem. Albo siódmym.

- Jonghyun - powiedziałem cicho.

Z drugiej strony słuchawki dobiegało mnie tylko milczenie.

- Jonghyun? - powtórzyłem cicho, chcąc upewnić się, czy na pewno odebrał.

- A ty? Pocałowałbyś mnie teraz? - spytał niepewnie. Drżał mu głos.

Zawahałem się. Zrobiło mi się ciepło, fala gorąca roztapiała moje policzki.

- Odpowiedz - poprosił.

- Tak - odparłem z zawstydzeniem.

- Naprawdę? - zapytał ze zdziwieniem. - Dlaczego?

- Jak to "dlaczego"? - zbulwersowałem się.

- Odpowiedz - nalegał. - Lubisz mnie, Taemin?

Rozterki miłosne TaeminaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz