Zapach świec, zasłonięte okno, przyjemny półmrok, gorąca parująca woda, sól do kąpieli pod moimi udami, obejmujący mnie Jonghyun i kac moralny z niemoralnym razem wzięty. Miałem ochotę zwymiotować, a potem wpełznąć gdzieś pod krzak i tam zdechnąć. Nie mogłem sobie wybaczyć tego, co zrobiłem. Czułem do siebie wstręt i awersję. Byłem sobą obrzydzony. Nie byłem w stanie spojrzeć w lustro. Chłopak delikatnie mył moje plecy, a ja siedziałem w milczeniu, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
- Dziwnie się czuję - powiedział.
- Ja też - odparłem.
Znów rozległa się niezręczna cisza. Miałem sobie za złe, że zrobiłem to w takim momencie. W chwili, gdy Jonghyun miał na głowie wielki problem w postaci miliona egzaminów zaliczeniowych. Nie zdziwiłbym się, gdyby nie zdał ich przeze mnie. Powinienem był mu pomagać, a mimo to działałem odwrotnie. Dlaczego? Dlaczego byłem naiwnym dupkiem i nabrałem się na te chore gierki Kai'a? Czemu pozwoliłem się upić? Czemu... dotykać...? I robić takie... dziwne rzeczy? Dlaczego...?
Rozpłakałem się. Płakałem rzewnie i szlochałem cicho pod nosem, a Jonghyun nie reagował. Po prostu nadal mył mi plecy. Nie pocieszał mnie, nie przytulał. Czułem dystans między nami. A to mogło zwiastować tylko...
- Taemin - przerwał nagle ciszę, odsunął się ode mnie i wyszedł z wanny, owijając się w ręcznik. - Potrzebuję trochę czasu. Naprawdę dziwnie się czuję. Taki... bezradny jakiś.
- Czasu? - wyjąkałem drżącym głosem.
- Tak - westchnął, patrząc na mnie z troską. - Dziwnie wyszło. Źle wyszło. Nie będę cię oszukiwać. Naprawdę źle się stało.
W jego oczach zobaczyłem coś, co kazało mi myśleć, że on też poczuł do mnie wstręt. Jak gdybym był dla niego odpychający. Jakby nagle zniknęła chemia, jaka między nami była.
- Zróbmy sobie przerwę na jakiś czas - zaproponował.
- Ale... ale masz na myśli przerwę od związku? - spytałem cicho. - Chcesz się z kimś innym spotykać czy jak?
- Nie chcę się z nikim spotykać - syknął. - Daj spokój. Chcę przerwy od jakiegokolwiek kontaktu. Muszę sobie wszystko poukładać w głowie. Nie wiem co się stanie później.
Ukryłem twarz w dłoniach i zapłakałem gorzko. Gdzieś w głębi duszy poczułem jednak ulgę. Gdyby mi bowiem wybaczył, wiedziałbym, że prędzej czy później coś się posypie. Przerwa była jedynym logicznym wyjściem z tej sytuacji.
- Masz rację, Jonghyun - wyszeptałem. - To dobra opcja. Przemyślimy wiele spraw. Chcę tylko, żebyś wiedział, że naprawdę żałuję tego, co się stało. I oddałbym wszystko, żeby cofnąć czas i nie zrobić tego, co zrobiłem. Zależy mi na tobie. Będę się modlił, aby wszystko się udało.
Chłopak opuścił łazienkę, a ja wyszedłem z wanny, wytarłem się niedokładnie i założyłem ubrania na wilgotne ciało. Potem znalazłem go i oznajmiłem, że wychodzę. I że będę czekał na jego odzew. I że nie będę mu przeszkadzał przez ten czas. Pożegnał mnie uśmiechem.
Promienie słońca raziły mnie w oczy i sprawiały, iż chciało mi się wymiotować jeszcze bardziej. Doczłapałem na znajdujący się nieopodal przystanek z nadzieją, że coś dowiezie mnie bezpośrednio do domu. Niestety. Przesiadka była nieunikniona. Karma?
Czekałem na tego pieprzonego busa dobre dwadzieścia minut. W międzyczasie sprawdziłem wiadomości. Okazało się, iż Kai postanowił mnie przeprosić i koniecznie chciał się spotkać. Parsknąłem śmiechem pełnym nienawiści. Mało mu, kurwa? Zniszczył mi życie i jeszcze łudzi się nadzieją na spotkanie. Co za idiota. Gdybym tam poszedł, to tylko po to, żeby go zabić. Zabić na śmierć.
Nie miałem pojęcia, jak znalazłem się w domu, ale dojazd zajął mi prawie godzinę. Zatarłem podróż w pamięci. Może dlatego, że całą drogę wpatrywałem się w bezruchu w okno i nie myślałem o niczym. A podobno się tak nie da. A jednak. Po powrocie otwarcie lodówki było pierwszą czynnością, jaką wykonałem. Zrobiłem sobie tosty i gorące kakao. A potem jeszcze makaron, który mama zrobiła na obiad. I galaretkę, bo akurat była. I trzy czwarte tabliczki czekolady z orzechami, i resztkę chipsów sprzed dwóch dni. Wieczorem zwymiotowałem wszystko, zrzygałem się również swoim życiem, jednocześnie płacząc rzewnie, przez co omal się nie udusiłem i nie skonałem we własnej łazience. A szkoda, że tak się to nie skończyło. Zrobiłem sobie gorzką herbatę. Rodzice jakimś cudem o nic nie pytali. Patrzyli tylko z grobowymi minami i mówili, bym się położył, bo jakiś blady jestem. Uznali zapewne, iż zabalowałem i porozmawiają o tym ze mną, kiedy wyzdrowieję. Udałem się więc do swojego pokoju i usiadłem do komputera, szukając porad miłosnych na forach internetowych. Wpisałem "zdradziłem, czy mi wybaczy?". Po tym, co przeczytałem, odechciało mi się żyć jeszcze bardziej. Wziąłem więc leki nasenne i wskoczyłem do łóżka. Było mi zimno i cholernie bolał mnie brzuch. Nie wiedziałem, co robić. Nie chciałem się budzić. Miałem nadzieję, iż zasnę już na zawsze. Zupełnie jakby zawaliło mi się życie. A przecież tylko zawaliło mi się życie.
...chociaż gdzieś w głębi duszy czułem, że Jonghyun mi wybaczy i wszystko będzie tak jak dawniej.
CZYTASZ
Rozterki miłosne Taemina
FanficTaemin prowadzi spokojne życie w samym sercu tętniącego życiem Seulu. Jego nieśmiałość uniemożliwia mu nawiązywanie relacji z rówieśnikami, przez co jest outsiderem w szkole. Jego zamiłowanie do rutyny czyni go jednak szczęśliwym człowiekiem, mimo ż...