Rozdział 10. Wypadek

84 4 3
                                    

Odeszłam kilka kroków i postanowiłam zobaczyć zdjęcie od Leo. Rozłorzyłam je i dostrzegłam małą karteczke.  Co prawda widziałam wcześniej jak Leo coś pisał przed daniem mi zdjęcia ale pomyślałam że nie jest to wogóle ze mną związane.
Na kartce było coś napisane po angielsku... Dobrze znałam ten język więc nie miałam problemu ze zrozumieniem tekstu. Pisało tam...

"Cześć, wiem że się nie znamy ale chciałbym się z tobą spotkać. Wiem że to dziwne ale zainrygowałaś mnie... Jeśli masz czas to przyjdź jutro o 15:00 na tyły tego budynku będe tam czekał."
                                                         Leondre

To nie mogła być prawda. Nie wierzyłam w to. To przecież niemożliwe.  Pomyślałam że to jakiś głupi żart... Spojrzałam na Leo...
Przez cały ten czas się na mnie patrzył, tak jakby czekał na moją reakcje. Nagle jego ponura, zamyślona mina zmieniła się w nieśmiały, lekki uśmiech. Patrzyłam mu w oczy... W jego wzroku było coś niezwykłego,  coś... Co nie pozwalało mi oderwać od niego oczu...
Nagle poczułam szturchnięcie w ramie, to był ochroniaż.
Powiedział,  cytuje:

"wypierdalaj bo blokujesz przejście dziewczynko!"

Wystraszyłam się bo przecież był 2 razy większy ode mnie... Cofnęłam się by zobaczyć Leo. Ten patrzył się na to z niepokojem, wyglądał jakby tylko czekał by zainterweniować. ..
Odwróciłam się i zaczełam iść w stronę wyjścia. ..ochroniaż mnie znowu popchnął krzycząc:

"Szybciej kurwa!"

Tym razem popchnął mnie dużo mocniej.... Niestety na tyle mocno bym przewróciła się na ziemie uderzając głową o podłoge...
Leżałam tam jak głupia,  czułam taki wstyd...jak mogłam się tak ośmieszyć na oczach Leo...!?
Miałam mroczki przed oczami, jednak zobaczyłam jak Leo popchnął ochroniaża i schylił się by mi pomóc.
Wszystko było rozmazane. .. Ledwie słyszałam głos Leo,  wołał o pomoc, kilka osób mnie stamtąd zabrało. .. Leo przez cały czas trzymał mnie za rękę. Pamiętam że zanim zabrali mnie do szpitala Leo szepnął mi coś na ucho... Pamiętam jego ciepły oddech który delikatnie łaskotał mnie w ucho... Powiedział...

" Spokojnie księżniczko,  wszystko będzie dobrze.  Wyjdziesz z tego i jeszcze dzisiaj cię wypuszczą,  zobaczysz. ...Boże... Tak cię przepraszam, tak mi CHOLERNIE PRZYKRO!  Dlaczego nie mogłem podejść do ciebie wcześniej? Co mnie do cholery opętało z tym głupim liścikiem!? Tak się przepraszam... Tylko pamiętaj,  bądź silna... Zrób to dla mnie... I choć się ledwo znamy...a przynajmniej ja ciebie ledwo znam... To czuje że nie chcem tego kończyć tak szybko, Em tak? Ja nie chcem cię stracić...nie mogę! Proszę wybaczę mi..."

Leo spuścić głowe, wtedy po jego policzku spłynęła łza... Z trudem podniosłam rękę i powycierałam jego mokry policzek. Chciał mnie złapać za rękę jednak nie zdążył bo trzeba było zawieść mnie do szpitala.
Pamiętam jak karetka odjeżdżała a ja tylko przez małe okienko na tyle karetki widziałam Leo który przytulał się do Charliego. Wtedy straciłam przytomność.

escape from reality. ||  Leondre Devries ff Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz