Rozdział 18

133 10 5
                                    

Nie wieiałam, co powiedzieć, co zrobić. Stał przede mną człowiek, na którym tak cholernie mi zależało, a jednocześnie  tak cholernie się zawiodłam.  Nie wiem...  Nie potrafię zrozumieć. Lecz  mam już dość, tego płakania, męczenia się. Mam dość tego,  że gdy mi smutno nie mogę do niego napisać, że gdy jestem szczęśliwa nie mogę tego szczęścia z nim dzielić. Strasznie brakuje mi naszych codziennych wieczornych rozmów, jego słodkiego głosu. Po prostu jego. Już wiem co zrobię. On  dalej gadał jaki głupi jest, nie  zaprzeczałam, bo to prawda, ale  za bardzo mi na nim zależy.  W sumie, to już przestałam go słuchać i cała zapłakana się do niego przytuliłam. Tak zwyczajnie, po prostu się przytuliłam. Jasiek od razu się przytkał i mnie mocno przytulił. Zależy mi na tym idiocie. Postanowiłam.  Dam mu szanse.
- Maja, nie  płacz. Proszę.
-Jasiek, zapomnijmy o tym.  Mam tego dość. Chcę żeby było jak wcześniej. -odsunął się ode mnie.
-Wiem, że to jest dla Ciebie trudne, czekaj. Co?!  Co powiedziałaś?  Naprawdę? Boże nawet nie wiesz jak się cieszę. Jesteś cudowna. Obiecuję, już nigdy Cię nie skrzywdzę- powiedział i znów mnie przytulił.  Tak strasznie mi tego brakowało...
-Jasiek,  ale już żadnych tajemnic, okey? 
-Okey.  Obiecuję będę szczery już zawsze.
-Na mały paluszek?
-Ależ ty dziecinna.  Na mały paluszek- powiedział i zachaczył swój palec o mój.
-Pfff ty też idioto- Lecz on na to tylko wywrócił oczami i spytał
- Idziemy na miasto coś zjeść?
-  W sensie, że teraz, natentychmiast, już?
-Noo
- To nie jest dobry pomysł
- Dlaczego niby?
- No chyba,  że chcesz poczekać. Musiałabym wziąć prysznic, umyć i wysuszyć włosy, uczesać się i ubrać
- Nie, dobra. Chyba wolę głodować- roześmiałam się na jego słowa i powiedziałam:
- Choć na dół.  Zrobimy pizze
-Hawajską?
- Nic innego nie przyjmuję do wiadomości.
- Kocham Cię kobieto.  Wprowadź się do mnie
- hahahahah. Nie, mam wygodniejsze łóżko
- Dobra,  poświęcę się.  Przewieziemy je  do mnie do domu
- No to oke, ale ja chce taką huśtawkę jak ty masz w pokoju
- No przecież jest i się nigdzie nie wybiera- odpowiedział mi blondyn śmiejąc się. Chyba go głowa boli, jak ja  z nim będę spać.
- Ta chyba w twoich snach.  Chyba nie myślisz, że będę z tobą spać?  Zapomnij - odpowiedziałam mu poważnie, płacząc ze  śmiechu wewnętrznie. Chłopak tylko udał smutnego i po chwili się roześmiał.
- No to idziemy robić jeść, czy będziemy dalej dyskutować o mojej żekomej przeprowadzce?
- Idziemy robić jeść. Rozmowę dokończymy później- powiedział ciągnąc mnie za rękę.
~•~
Podczas robienia pizzy naprawdę świetnie się bawiłam. Jasiek cały czas dostawał albo mąką albo jajkiem, potem nawet i surowym ciastem. Bawiliśmy się świetnie.  Przede wszystkim wtedy jak Jasiek kroił ananasa na pizze i nie potrafił obrać go ze skórki prawie płakałam ze śmiechu, przysięgam ! Po tych jakże "normalnych" przygotowaniach zrobiliśmy pizze. W momencie gdy wkładałam ją do piekarnika moja mama weszła do domu.  Moje zdziwienie było widać z kilometra. 
- Maja wszystko w porządku? - spytała moja rodzicielka
-Tak.  Po prostu to jest dziwne,  że ty jesteś w domu o tej porze.
- Nie mogłam już się skupić, jakieś zamieszanie było. Wzięłam robotę do domu. Nie przedstawisz mnie koledze?
-Emm, no tak. Mamo,  to jest Jasiek,  mój kolega.  Jasiek to moja mama -Ania
-Miło mi Panią poznać- powiedział blondyn do mojej rodzicielki wystawiając dłoń w jej kierunku.
-Mi również- zawturowała mu mama i również wyciągnęła ku niemu dłoń, którą chłopak automatycznie chwycił i pocałował. Zaskoczył mnie, ale po mojej mamie również widać było że się tego nie spodziewała.
- Dobra, może skończmy te zapoznanie i zajżymy do pizzy, co? - Powiedziałam, by uniknąć zbędnych pytań mojej rodzicielki.
-Dobrze, no już się nie stresuj kochanie. Lecę do gabinetu pracować, bawcie się dobrze i smacznego- odpowiedziała mi opiekunka wychodząc z kuchni i idąc w kierunku swojego gabinetu.
-Fajną masz mamę - powiedział chłopak siedząc przy wysepce kuchennej i uśmiechając  się nie miłosiernie
- Wiem - odpowiedziałam mu przygnębiona
- Ej co się stało Maja? Coś nie tak powiedziałem?
-Nie. Po prostu zawsze Natalia mówiła w ten sposób...
-Ojeju Maja no tak,  zapomniałem.  Maciek też to strasznie przeżywa. Od samego rana chodzi smutny i nie może się pogodzić  z tym,  że dziś będzie musiał  się z nią pożegnać, ale...
-Czekaj  co?! - powiedziałam przerywając mu-  Jak to dzisiaj?  To już dziś?!  Wiesz o której  miał ją na lotnisko odprowadzić?
-Spokojnie kochana. Nie wiem,  nie pytałem
-Jasiek dowiedz  się, proszę. Ja nie mogę pozwolić, żeby  ona wyjechała bez pożegnania ze mną. Ja muszę z nią porozmawiać  przed wylotem. Nie wybaczę sobie tego,  jeżeli  ona wyjedzie i urwie ze mną kontakt rozumiesz?!
-Maja, proszę uspokój się. Już dzwonie do Maćka. Zaraz się dowiem.  Ale Natalia by nie wyjechała bez pożegnania
-Jezu Jasiek,  jak Ty nic nie rozumiesz!  Ja się z nią pokłuciłam! 
-Jak to?  Kiedy?
- Kilka dni temu!  Przyszła powiedzieć mi,  że się wyprowadza i że jest z Maćkiem,  no i gadałyśmy i zauważyła, że jest coś nie tak, ale ja nie chciałam jej martwić i nic nie chciałam jej mówić i się na mnie wkurzyła, potem wyszła i nie miałam z nią kontaktu. Tak bardzo mi jej brakuje. Ja nie dam sobie bez niej rady- powiedziałam przytulona do blondyna, płacząc w jego koszulkę
- Już csii. Będzie dobrze.  Pogodzicie się. Spokojnie. Jesteście najlepszymi przyjaciółkami. Już nie płacz. Zadzwonię do Maćka, chodź.- powiedział i pociągnął mnie po schodach na górę. Weszliśmy do mojego pokoju i chłopak automatycznie "przeleciał" wzrokiem po pomieszczeniu w celu znalezienia swojego telefonu. Jego wzrok spoczął na biurku.  Nastolatek szybko wybrał numer brata i już po chwili dało się usłyszeć sygnał telefonu. Po dwóch czy trzech sygnałach Maciek odebrał telefon.  Jasiek szybko dogadał się z  bliźniakiem. Blondyn w pośpiechu się rozłączył i powiedział mi, a że mam się szybko szykować. Zrozumiałam, że mamy bardzo mało czasu, więc szybko założyłam bluzę i powiedziałam chłopakowi, że jestem gotowa. Zbiegliśmy szybko na dół ubrać buty. W tym czasie moja mama wyszła z gabinetu zrobić sobie kawę. Zdziwiona chciała się dowiedzieć czemu jestem tak zdenerwowana i gdzie się tak śpieszmy. Szybko odpowiedziałam jej że wyjaśnię jej to jak wrócę, bo zamówiony przez blondyna uber o dziwo był już pod moim domem. Sybko udaliśmy się do samochodu, powiedzieliśmy gdzie chcemy jechać, a kierowca ruszył. Po 25 minutach byliśmy już pod lotniskiem. Zapłaciłam za przejazd i biegiem ruszyliśmy w stronę wejścia. Rozejrzeliśmy się po ogromnym pomieszczeniu w poszukiwaniu brunetki. Jasiek krzyknął do mnie że ich widzi i pociągnął mnie za rękę. Momentalnie znaleźliśmy się koło mojej przyjaciółki i jej chłopaka. Natalia patrzyła na mnie zdziwiona, pewnie licząc na jakieś wyjaśnienia. Aczkolwiek ja nic nie mogłam z siebie wydusić. Czułam na sobie wzrok pozostałej trójki. Z trudem wydusiłam z siebie
-Natalia.. Ja.. Ja chciałam Cię przeprosić. Wiem,  powinnam być z Tobą szczera, ale...
-Nie ma żadnego ale Majka! -przerwała mi brunetka- mam dość, rozumiesz?! Ciągle coś ukrywasz, masz jakieś tajemnice. To nie ma sensu. Ja już nie widzę przyszłości dla naszej przyjaźni, przykro mi. - w tym momencie brunetce przerwała pani mówiącą że trzeba udać się już na odprawę. Zalana łzami jeszcze próbowałam ją jakoś przekonać, ale była nieugienta. Jeszcze raz pożegnała się z Maćkiem, przytuliła Jaśka, a mi rzuciła zwykłe hej i poszła. Najważniejsza osoba w moim życiu właśnie mnie zostawiła. Już nic nie ma sensu. Stoję cała zapłakana i patrzę na odchodzącą brunetkę, dla której jeszcze kilka tygodni wcześniej byłam jedyną osobą, której ufała. A teraz? Teraz nie chce mnie znać.
-Maja, nie płacz. Jej przejdzie. Rozmawiałem z nią i jej na prawdę jest przykro, że tak się stało- powiedział mi Maciek
-Ta właśnie widziałam. Jasiek zabierz mnie stąd. Proszę- powiedziałam i spojrzałam chłopakowi w oczy

*perspektywa Jaśka*
-Jasiek zabierz mnie stąd- usłyszałem słowa wypowiedziane przez brunetke. Była w strasznym stanie. Nie wiem jak jej pomóc, jedyne co co wiem, to że nie może zostać teraz sama. Złapałem dziewczynę za rękę i nie patrząc na bliźniaka ruszyłem w stronę wyjścia z lotniska. Wsiedliśmy do tej samej taksówki, którą jechaliśmy na lotnisko i we trójkę pojechaliśmy do domu Mai. Gdy samochód podjechał pod dom, dziewczyna od razu wysiadła i zaczęła kierować się do domu. Zapłaciłem kierowcy i wyszedłem za nią. Maciek od domu Mai nie ma daleko, więc się przejdzie. Wszedłem za brunetką do jej domu,a później pokoju.  Moje biedactwo położyło się na łóżku i płakała. Usiadłem obok niej i zacząłem ją pocieszać i przytulać. Po chwili położyłem się obok niej, ona automatycznie przekręciła się i we mnie wtuliła. Po koło 10 minutach słyszałem już tylko jej równomierny oddech, co oznacza, że usnęła. Postanowiłem nie zostawiać jej tej nocy samej. Nie chcę, żeby znowu sobie coś zrobiła. Wiem, że nie raz się cieła i głodziła. Nawet podczas naszej "przerwy". Nie pozwolę już na to. Będę  jej pomagał. Wiem, że to nie będzie łatwe i że nie da się z tym skończyć od tak, lecz będę ją wspierał. Nie poddam się  tak łatwo. I z tą myślą oddałem się w objęcia morofeusza

~~~~~~
Hej hej hejo !
Tak, żyje ! Dziś 8 marca, a więc wszystkim kobietkom życzę wszystkiego co najlepsze, supi dupi chłopaka, dużo zdrówka i spełnienia wszystkich marzeń. Rozdziały na razie nie będą regularne, ale na pewno nie będzie tak długiej przerwy. Możecie dać znać w komentarzach co myślicie i jak wam się podoba. W mediach piosenka, przy której pisałam rozdział. popłakałam się jak pierwszy raz zobaczyłam ten teledysk. Polecam serdecznie i do następnego, bajo! <3

Przypadek? Nie sądze |J.Z|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz