[Summertime Sadness – Lana Del Ray]
Letnie dni na nowo zaczęły być powodem, dla którego młodsi przedstawiciele stanu Ohio zaczęli częściej wychodzić na ulicę, zapełniając ją tym samym wesołym gwarem i szczerym uśmiechem.
Wakacje rozpoczęły się na dobre i żadnemu z nastolatków, którzy uczęszczali nadal do placówek publicznych, zdobywając potrzebną im do życia wiedzę, nie śniło się chociażby otworzenie podręcznika albo poszukania w internecie nowego wykazu książek na przyszły semestr.
Pierwszy raz w życiu mogłem stwierdzić, że te wolne dni były dla mnie wyjątkowe i to nie tylko ze względu na swobodę, jaką niosły ze sobą, ale też zważając na to, iż musiałem spakować wszystkie swoje rzeczy potrzebne do przeprowadzki.
Zapełniając i klejąc papierowe pudła, rozmyślałem nad wieloma sprawami – tak naprawdę moje życie w momencie ukończenia edukacji się skończyło i to nie tylko w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Dopadła mnie swego rodzaju letnia depresja, do której w dużym stopniu przyczyniły się nieubłagalnie nadchodzące, ogromne zmiany w moim życiu.
Wyjrzałem przez okno, żeby zobaczyć, jak dzieciaki i nastolatkowie z tutejszej okolicy spotykali się w parku, aby siedzieć na ławkach i rozmawiać o błahych sprawach.
Mimo że ten widok wydawał się taki zwyczajny, był teraz dla mnie czymś niedocenianym przez tak wiele lat, ponieważ wiedziałem jak bardzo będę chciał wracać do niego myślami.
Gdyby nie moje te złe, ale też dobre decyzje, byłbym teraz w kompletnie innym miejscu, niż obecnie się znajdowałem – może lepszym, a może gorszym.
Wiedziałem, że w całym tym bałaganie, który powodowała przeprowadzka, jednej rzeczy nie byłem w stanie ułożyć w przysłowiowym „pudle".
Mianowicie Josha i naszą relację, która w przeciągu ostatniego roku bardzo się zmieniała.
Na początku brałem go za totalnego szaleńca i głupka, który wpycha nos w nie swoje sprawy, ale teraz już rozumiem, że wszystkie te zachowania miały swoje logiczne wytłumaczenie.
Był dla mnie cholernie ważny, ponieważ on jako jedyny został przy mnie, gdy inni postanowili uciec w popłochu, w obawie o samych siebie, nie zważając na to, jak bardzo mnie ranili i krzywdzili.
Rozejrzałem się jeszcze raz po moim pokoju, aby zauważyć, że wszystkie rzeczy, które były mi potrzebne, znajdowały się już idealnie spakowane w torbach i pojemnikach.
Uśmiechnąłem się smutno sam do siebie rozumiejąc, że to moje ostatnie chwile przed opuszczeniem wszystkiego, co kocham.
~
Mocne promienie letniego słońca muskały moją skórę, zostawiając po sobie ciepło, które mimo wszystko lubiłem.
Szedłem przez park w stronę rzeki, aby spotkać się po raz ostatni z chłopakiem o głowie pełnej kolorów i pomysłów, nie zawsze najmądrzejszych.
Czułem się na swój sposób winny, nawet nie wiedząc dokładnie czemu–być może było to spowodowane tym, że musiałem w końcu wszystko z nim wyjaśnić i przede wszystkim zakończyć naszą relację, ponieważ tak bardzo nie chciałem go więcej ranić.
CZYTASZ
Flawless//Joshler
FanfictionBycie wyrzutkiem grupy społecznej nazywanej potocznie ,,paczką znajomych" nie należy do marzeń typowych nastolatków. Tyler Joseph dokładnie wiedział jak to jest być wyrzutkiem, którego nie rozumie świat. Josh Dun natomiast umiał cieszyć się każdą ch...