C H A P T E R IV

447 67 32
                                    

Chłodne powietrze delikatnie otulało moje zdrętwiałe ciało, a październikowe słońce raziło w oczy, co zmuszało do śmiesznego przymykania powiek.

Moje myśli przeskakiwały pomiędzy zdarzeniami z ostatnich dni, a wiązaniami kowalencyjnymi niespolaryzowanymi.

Ciekawiło mnie, czy jestem aż taki głupi, żeby nie rozumieć chemii, czy to chemia sama w sobie jest nie do zrozumienia.

Przygryzłem delikatnie końcówkę czarnego długopisu, jeszcze raz starając się odnaleźć jakikolwiek sens w obszernym temacie z podręcznika i przyswoić go jak najszybciej, żeby zaliczyć ten przedmiot w pierwszych terminach.

I w momencie, w którym zaczynałem cokolwiek rozumieć, cały spokój zakłócił wesoły głos.

– Hej Tyler! Popatrz co ci przyniosłem! – krzyknął uradowany, siadając po turecku naprzeciwko mojego ciała.

– Nie mam czasu. – Wywróciłem teatralnie oczami, mając nadzieję, że jeśli go zignoruję, to odpuści sobie konwersację.

– Stwierdziłem – zaczął Josh, a ja wyobraziłem sobie, jak uśmiecha się teraz w moją stronę – że skoro wczoraj upiekłem ciastka, to powinieneś ich spróbować. Moja mama mówi, że są zjadliwe. – Wyciągnął przed siebie papierową torebkę z wielkim, różowym napisem.

Niechętnie ją odebrałem z zamiarem schowania opakowania do plecaka, lecz niebieskowłosy rzekł:

– Spróbuj koniecznie teraz! – Spojrzałem pytająco w jego stronę, dlatego dodał ciszej – Później będą niedobre.

Patrzył w moje oczy z nieznanym mi dotąd błyskiem, co bardzo mnie zaintrygowało.

Westchnąłem przeciągle, odgryzając kawałek kruchego wypieku z zaskoczeniem stwierdzając, że był naprawdę dobry.

– Dziękuję Josh – szepnąłem na tyle głośno, by mnie usłyszał.

– To nic takiego. – Uśmiechnął się szeroko, ukazując białe zęby.

Przeleciałem wzrokiem po dziedzińcu, zatrzymując spojrzenie na niskiej blondynce, która całowała wysokiego chłopaka z klasy maturalnej.

Ten widok już nawet mnie nie bolał. Byłem tak zniszczony od środka, że tylko myśli samobójcze wywierały na mnie jakiekolwiek emocje, które i tak ukrywałem.

Bo nie było nikogo na tym chorym świecie, kto by mnie pokochał i zrozumiał.

– Wszystko dobrze Tyler? – zapytał Josh, a ja popatrzyłem na jedzenie, które jeszcze przed chwilą konsumowałem.

– Tak, po prostu nie jestem już głodny – odparłem, chowając niedokończony posiłek do pojemika.

– Twoje ciało potrzebuje ciastek – szepnął do mnie Josh – przecież są zrobione z mleka, a mleko jest źródłem wapnia. Dlatego nie możesz o tym zapominać, nigdy. Musisz jeść.

🌱

Flawless//JoshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz