Rozdział XXV - "Kogo ja oszukuję?"

834 81 57
                                    

Ojciec zachowywał się dziwnie. Ciągle był jakiś zamyślony i nieobecny, tak jakby tylko fizycznie mieszkał z nimi w jednym domu. Coś się w nim ewidentnie zmieniło, ale Ola na tę chwilę nie umiała jeszcze powiedzieć, co. Bardzo chciała zrzucić to wszystko na barki przepracowania i wiecznej monotonii, której matka nawet nie starała się przełamać (no dobrze, raz próbowała, ale na tym jednym razie się skończyło i bynajmniej nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów)... Niestety Ola doskonale wiedziała, że w życiu nic nie jest takie proste jak byśmy chcieli. Niby mogła zapytać ojca, co się dzieje... Ale jakie jest prawdopodobieństwo, że powiedziałby jej prawdę? Pewnie bliskie zera. Zresztą, już zaczął coś kręcić. Wciąż nie miała pojęcia, gdzie się podziewał w drugi dzień świąt, kiedy oboje powinni być na obiedzie u wujka. Mama, jako chirurg, nie dysponowała czymś takim jak „wolne" w święta i 26-ego grudnia musiała zjawić się w szpitalu, więc Ola z ojcem mieli jechać do wujka Michała sami. Tymczasem Wiktor owszem, odwiózł ją, gdzie trzeba, ale nawet nie wszedł na górę, twierdząc, że ma jeszcze coś do załatwienia. Tylko co niby? W święta?! Ola od razu zaczęła węszyć spisek. Wprawdzie wujek w dość wiarygodny sposób wytłumaczył nieobecność Wiktora koniecznością kupienia prezentu dla żony na rocznicę ślubu (która wypadała za dwa dni), ale... Mimo wszystko Oli coś nie grało. Znała ojca i wiedziała doskonale, że takie sprawy zawsze załatwiał z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem. Nigdy nie odkładał tego na ostatnią chwilę. Poza tym... Czy prezent gwiazdkowy nie był do tej pory jednocześnie prezentem z okazji rocznicy? I czy w drugi dzień świąt sklepy nie są pozamykane?

- Ja już naprawdę nie wiem, co mam myśleć - jęknęła Ola.

Był 31-szy grudnia, ostatni dzień roku. Brzezińska siedziała właśnie u swojej przyjaciółki Eweliny, przymierzając kreacje na dzisiejszy wieczór. Obie wybierały się na domówkę do ich wspólnej koleżanki z liceum i oczywiście chciały wyglądać jak najlepiej, żeby zrobić wrażenie na towarzystwie. Przy okazji Ola postanowiła zwierzyć się przyjaciółce ze swoich przemyśleń dotyczących ojca. Od wigilii bardzo ją ta sprawa męczyła i chciała to wreszcie z siebie wyrzucić.

- Właśnie, jeszcze ten dziwny telefon w wigilię! - przypomniała sobie nagle. - Tata zamknął się w pokoju, żeby porozmawiać, a jak po niego przyszłam, to od razu powiedział do słuchawki, że musi kończyć... Kto mógł do niego dzwonić o dwudziestej pierwszej w wigilię? To bez sensu!

Ewelina popatrzyła na Olę ze współczuciem.

- Nie mów mi, że się nie domyślasz - westchnęła.

Brzezińska nie była głupia i doskonale wiedziała, co jest najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tej sytuacji. Ale nie chciała w ogóle przyjąć do siebie takiej ewentualności. Jej mózg blokował się na samą myśl o tym, że faktycznie coś takiego mogłoby mieć miejsce, że ojciec byłby w stanie tak perfidnie kłamać...

- No nie, Ewka... Każdy, ale nie on! - wybuchnęła w końcu. - Nie zrobiłby tego!

- Jasne, wszystkie tak mówią - zaśmiała się Ewelina. - Wiesz, parę lat już znam twojego starego, to przystojny facet, elegancki, z klasą... Baby na ulicy na pewno się za nim oglądają. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby jakaś młodsza laska jemu też wpadła w oko.

- Przestań! Nie zdradzałby mamy z jakąś zdzirą z ulicy, to nie w jego stylu - żachnęła się Ola.

- Oj, no ja nie mówię, że od razu z ulicy. Ale w tej jego szkole na pewno nie brakuje ładnych dziewczyn... Założę się, że niejedna go tam kokietuje... I tak długo wytrzymał.

- Ewka, do cholery, chyba nie myślisz, że poszedłby do łóżka z taką gówniarą!

- Olcia, facet to facet. Zobaczy duże cycki, fajny tyłek i gwarantuję ci, że na to poleci. Poza tym, bez urazy, ale przy młodszej kochance twój tatulek raczej już nie będzie narzekał na monotonię...

Deszczowa wersja życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz