- Oj, mamo! Daj spokój, przecież to tylko trzy dni. Poza tym znasz Magdę, nic nam nie będzie – szesnastoletnia dziewczyna o ciemnobrązowych włosach gestykulowała żywo, usiłując wytłumaczyć rodzicielce, że nie ma nic złego w trzydniowych wyjazdach wakacyjnych z najlepszą przyjaciółką. – Dostałam się do dobrego liceum, coś mi się chyba należy. No proszę!
Blondynka idąca obok niej uśmiechnęła się tylko i pokręciła głową z rezygnacją.
- Pogadamy o tym w domu, dobra? – zaproponowała. – A teraz weź ode mnie jedną siatkę, bo mi ciężko.
Wracały właśnie do domu po niewielkich zakupach. W lodówce zrobiło się pusto i trzeba było koniecznie coś na to poradzić, więc wybrały się do pobliskiego sklepu po najważniejsze produkty. Od zawsze właściwie mieszkały same, Ania czasem nawet ubolewała, że żaden facet nie zagościł u nich jeszcze na dłużej. Ale od kilku lat już przestała się łudzić – wiedziała, że mama po prostu nie chce stałego związku. Kiedyś powiedziała córce, że jedynym mężczyzną, z którym chciała być do końca życia, był jej ojciec... Ania go nie znała, nigdy nawet nie widziała go na oczy. Mama twierdziła, że tak będzie lepiej, że on ma inną rodzinę, że przecież mieszka daleko... Że z pewnych względów nie mogli być razem i nigdy już nie będą. Na każde pytanie dotyczące ojca zawsze odpowiadała tak samo – jak będziesz duża, to ci wszystko wyjaśnię. Co w pojęciu mamy znaczyło „duża"? Tego Ania nie wiedziała. Nie drążyła tematu, akceptowała rzucane przez mamę ogólniki, uznała, że to jej musi wystarczyć. Przynajmniej na jakiś czas.
Dopiero po chwili zorientowała się, że jej rodzicielka nagle zwolniła kroku. Podniosła wzrok i zobaczyła, że idąca z naprzeciwka kobieta też się zatrzymała. Na oko była niewiele młodsza od mamy, może z jakieś pięć czy sześć lat, miała ciemne włosy związane w koński ogon i szarawe tęczówki. Wyglądała na dość zaskoczoną tym przypadkowym spotkaniem.
- Cześć – rzuciła niepewnie, unosząc rękę w geście pozdrowienia.
- Cześć – odparła mama Anki z lekkim zakłopotaniem.
Spojrzała na swoją córkę jakby się czegoś wystraszyła, ale dostrzegła w jej oczach tylko nieme pytanie „o co tutaj chodzi?".
- Nie wiedziałam, że masz córkę – odezwała się w końcu nieznajoma kobieta.
- No cóż, w sumie nic dziwnego, tyle lat już minęło... – zauważyła blondynka. – To jest Ania. Aniu, to Ola, moja... dawna znajoma.
Dziewczyna wyciągnęła rękę i uścisnęła dłoń koleżance mamy. Było w niej coś znajomego, ale sama nie do końca wiedziała, co... Mama też jakoś dziwnie zareagowała. Czy tak zachowują się dawne znajome, nawet jeśli spotykają się po tylu latach?
- Bardzo mi miło – uśmiechnęła się lekko Ola.
- Mnie również – bąknęła Ania, nie bardzo wiedząc, co może odpowiedzieć.
- A... co u ciebie? – zapytała mama nastolatki.
- Też się trochę pozmieniało. Wyszłam za mąż, mam synka. Niedawno skończył sześć lat, idzie w tym roku do szkoły... – Ola zawahała się przez chwilę. – U ojca też wszystko w porządku...
Blondynka drgnęła prawie niezauważalnie. Wbiła wzrok w płytę chodnika, próbując uspokoić przyspieszone bicie serca. Wystarczyło zaledwie jedno zdanie, żeby wywołać lawinę wspomnień... Wspomnień, od których próbowała uciec przez ostatnie szesnaście lat...
- Nie mieszka z matką... Trochę to wszystko trwało, ale w końcu i tak się rozwiedli... – słowa Oli dotarły do niej dopiero po kilku sekundach. – Ale teraz mają ze sobą raczej dobry kontakt.
![](https://img.wattpad.com/cover/78236724-288-k46106.jpg)
CZYTASZ
Deszczowa wersja życia
RomanceMłoda polonistka Paulina Florczyk, po studiach i rocznym stażu w publicznym gimnazjum, wraca do swojego liceum, by tam starać się o pracę. Dzięki wstawiennictwu dawnego profesora zostaje przyjęta i od września przejmuje obowiązki jednej z nauczyciel...