5

3.8K 190 13
                                    

Minął tydzień od mojego spotkania z Khalidą. Chciałam o tym zapomnieć odrabiając lekcje, których swoją drogą nauczyciele zaczęli zadawać bardzo dużo, ale nie bardzo mi się to udawało.
Od godziny siedziałam na łóżku starając się skupić na czytaniu książki leżącej na moich skrzyżowanych kolanach. Co chwila musiałam wracać do poprzedniej linijki, a w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że czytam to samo zdanie czwarty raz. W końcu sfrustrowana rzuciłam książką w kierunku drzwi. W tym samym momencie otworzyły się i w progu stanął James. Książka uderzyła go w brzuch tak mocno, że zatoczył się do tyłu jęcząc z bólu.
- Bianca! - krzyknął powoli się prostując.
- Wybacz - wyjęłam różdżkę i przywołałam swoją własność.- nie chciałam w ciebie trafić. Stanąłeś na trasie lotu.
- Czy ty aby nie czyhasz na moje życie?- spytał podejrzliwie wchodząc do dormitorium.
- Nie, Potter nie czyham - zapewniłam przewracając oczami.- po prostu się zdenerwowałam.
- A to dlaczego? - podszedł bliżej mrużąc oczy.
- Bo od pięciu minut czytam w kółko tą samą linijkę tekstu.
- Nie możesz się skupić?- bardziej stwierdziłam niż zapytał ale i tak skinęłam głową. - mam pomysł, który albo pomoże albo nie ale na pewno będzie zabawa.
- Słucham cię zatem - uśmiechnęłam się z hukiem odkładając lekturę na szafkę nocną.
- Chodź do nas, tutaj ściany mają uszy - mruknął, a ja nie pierwszy raz nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Opuściliśmy więc pomieszczenie w ciszy i skierowaliśmy się do dormitorium huncwotów.
- To znowu ja - krzyknęłam wchodząc.
- Hej - Remus uśmiechnął się i odłożył książkę na bok, Peter wsunął całego pączka na raz do buzi,a Syriusz wyszedł z łazienki.
- Czy ty zawsze musisz tak głośno obwieszczać swoje przyjście?
- To co z tą zabawą? - spojrzałam na Jamesa, umyślnie ignorując pytanie Syriusza.
- Z jaką zabawą?- spytała równocześnie pozostała trójka.
- Spacerowałem sobie po szkole - zaczął James idąc w miejscu.- i nagle zauważyłem różową zasłonę, poszedłem dalej i zobaczyłem Malfoya i wpadłem na pomysł - stanął przy mnie z szerokim uśmiechem, a następnie spojrzał na mojego brata - pamiętasz ten pomysł żeby zrobić mu różowe włosy?
- Jasne, był mój - zauważył opierając się o łóżko i jak zwykle nie oszczędzając nam dumy w głosie.
- Trochę go podrasowałem. Zaciągniemy Malfoya do pustej klasy, ogłuszymy, przefarbujemy włosy i założymy sukienkę.
- Czyli po prostu zmienimy Malfoya w prawdziwą Roszpunkę - podsumowałam.
- Dokładnie.
- Podoba mi się.
- Czy to przypadkiem nie podchodzi pod napad?- spojrzałam na Remusa zdziwiona.- to w końcu będzie wbrew jego woli.
- Niby tak ale nie zobaczy nas, więc nie będzie miał kogo winić - zaoponował James.
- Ja w to wchodzę - oznajmił Syriusz, a krótko po nim Peter. Spojrzeliśmy na Remusa. Nadal się wahał.
- Będziemy mieć kłopoty - zauważył ale na jego twarzy błąkał się mały uśmieszek.
- A kiedy ich nie mamy?- spytał czysto teoretycznie James.
- Bardzo rzadko - westchnął. - niech będzie.
- No, to kiedy zaczynamy?
- Najlepiej od razu.
Godzinę później wszystko było gotowe.

Syriusz
Podszedłem do Lucjusza stojącego obok okna wraz z moim braciszkiem.
- Malfoy - odezwałem się z ironicznym uśmiechem.
- Czego chcesz Black?- spojrzał na mnie z pogardą. Zresztą jak zawsze.
- Przysłała mnie Narcyza - wyjaśniłem, wkładając ręce do kieszeni.
- Ciebie? Cyzia?- zaśmiał się niedowierzająco.- zabawny jesteś.
- Tak, mnie - westchnąłem.- kazała przekazać, że czeka na ciebie w klasie od eliksirów.
- Nie mogła sama mi tego powiedzieć?
- Nie wiem, kazała ci przekazać, ale jeśli nie chcesz iść to trudno lecz na pewno będzie jej przykro. - odwróciłem się i odszedłem, na mojej twarzy błąkał się złośliwy uśmieszek. Skierowałem się do sali eliksirów gdzie czekała na mnie reszta.
- I co?- siostra spojrzała na mnie pytająco.
- Przyjdzie - odparłem pewnie, siadając na jednej z ławek.
- A myślisz tak, bo?- wtrącił Remus, nadal nieprzekonany.
- Bo ją kocha i właśnie dlatego przyjdzie.
- Zaraz się okaże.
Pięć minut później usłyszeliśmy kroki. Posłałem reszcie triumfujący uśmiech, schowaliśmy się.
- Narcyzo? - kiedy tylko Malfoy przekroczył próg sali Remus zamknął drzwi zaklęciem, a Bianca go ogłuszyła. Pochyliliśmy się nad nieprzytomnym chłopakiem.
- Bierzmy się do roboty.
Co tu dużo mówić. Bianca potrafi świetnie dopasować strój.
Ubrała Malfoy'a w różową sukienkę do kolan, balerinki i rękawiczki w tym samym kolorze oraz diadem, który upięła na związanych w warkocza włosach.
- Idealnie - stwierdziła podziwiając swoje dzieło z pewnej odległości.
Spojrzałem na zegarek.
- Dobra obiad już się zaczął, trzeba go przenieść do wielkiej sali - jak powiedziałem tak też zrobiliśmy. Po kilku minutach udało nam się postawić Lucjusza pod drzwiami wielkiej sali. Remus ocucił go zaklęciem, a my natychmiast wrzuciliśmy go do wielkiej sali wchodząc zaraz po nim. Przez jedną dwie sekundy panowała idealna cisza, a potem wszyscy wybuchnęli śmiechem. Lucek spojrzał na swoje ubranie i poczerwieniał ze złości. Minęliśmy go ze śmiechem kłaniając się, jak na etykietę królewską przystało, pokaźnej widowni.
- A o to przed państwem księżniczka Lucjana - oznajmiła Bianca oficjalnym tonem wskazując na blondyna. Śmiech stał się głośniejszy. Upokorzony Ślizgon wybiegł z sali, a zaraz za nim pobiegła Narcyza. Czasem zastanawiałem się co takiego widziała w tym chłopaku. Nie był miły, traktował wszystkich z góry. Jednak kiedy była przy nim jakby wymiękał. Nawet się uśmiechał.
- Potter, Lupin, Pettigrew, Black i Black macie szlaban - nie wiadomo skąd obok pojawiała się profesor McGonagall.
- Ale pani profesor my tylko pokazaliśmy światu prawdę. Malfoy jest księżniczką- odezwałem się z czarującym uśmiechem.
- Nie mam już na was siły, a muszę wytrzymać jeszcze dziewięć miesięcy. W sobotę o osiemnastej u mnie w gabinecie - warknęła i wróciła do stołu, kręcąc z politowaniem głową.
- Czyli mamy już plany na weekend.
- Na to wychodzi.                                                                                                                                                                   - Mówiłem, że wyjdą z tego kłopoty. - wtrącił Remus. Spojrzałem na niego z politowaniem.               - Zawsze tak mówisz i mimo to bierzesz czynny udział w każdej akcji.                                                          - Ktoś was pilnować musi.                                                                                                                                                  - Uwaga wszyscy od dzisiaj mamy niańkę! 

Bianca Black i HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz