15

2.4K 135 0
                                        

Obudził mnie hałas dobiegający zza drzwi. Po wczorajszym dniu nie miałam na nic ochoty, więc po prostu siedziałam w pokoju. Czy można się bać czegoś co nie istnieje? Raczej nie, ale bałam się. Bałam się, że to nie był zwykły przypadek. Że to wszystko było ukartowane. Powoli popadałam w paranoję. Usłyszałam krzyki i od razu wiedziałam do kogo należą. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i otworzyłam drzwi. Na korytarzu kłócili się Lily i James. Westchnęłam znudzona i oparłam się o ścianę.
- Bo jesteś idiotą Potter!? - krzyknęła Evans czerwona na twarzy, odwróciła się i wparowała do pokoju nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem. Kurde, chyba to była jedna z poważniejszych kłótni. Zerknęłam na swojego przyjaciela. Ze złością kopnął w ścianę.
- Ej, ej spokojnie. Palce sobie połamiesz - mruknęłam podchodząc do niego.
- Co ja robię źle, hm?- usiadł na podłodze ukrywając twarz w dłoniach.
- Podrywając Lilkę? Wszystko - oznajmiłam siadając obok niego z westchnięciem.
- No wielkie dzięki.
- Mówię serio James - potwierdziłam poważnie, patrząc mu w oczy.
- Co?
- Znasz jej imię, dlaczego nie zaczniesz go używać? - spytałam opierając się o jego ramię.
- Przecież mówię jej po imieniu - oznajmił chłopak opierając brodę na czubku mojej głowy.
- Tak? Kiedy ostatnio to zrobiłeś?- chłopak się zamyślił.
- O Merlinie - jęknął zrozpaczony uświadamiając sobie nieprzyjemną prawdę.
- Właśnie. Nie możesz się normalnie spytać czy z tobą gdzieś pójdzie? Musisz się wydzierać na całą szkołę?- ze spokojem ciągnęłam dalej.
- Niby nie muszę ale..
- Ale?
- Czy to nie jest bardziej efektowne?- spytał zdziwiony.
- Eh. Może ona nie lubi efektownych rzeczy? Może woli coś prostego? - zasugerowałam.
- A woli?
- Sam się jej o to zapytaj i pomyśl o tym trochę James - powiedziałam wstając.
- Dzięki. Chyba - krzyknął za mną chłopak za nim weszłam do dormitorium. Zastałam tam równie smutny widok.
Na łóżku leżała Lily, twarz ukryła w poduszce. Jej ramiona drżały.
- Ej Liluś - usiadłam na krawędzi łóżka i dotknęłam jej ramienia.
Dziewczyna westchnęła cicho.
- Ej Lily, co się stało?
Dziewczyna usiadła. Miała rozmazany makijaż. Jedną ręką otarła łzy. Przytuliłam ją mocno. Oddała uścisk chlipiąc.
Uspokoiła się dopiero po kilku minutach. Odsunęła się i spojrzała na moje ramię mokre od jej łez.
- Przepraszam, nie chciałam - mruknęła zachrypnięta i przyjęła podaną chusteczkę.
- E tam i tak miałam ją wyprać- wzruszyłam ramionami z delikatnym uśmiechem.
- Lily?- zaczęłam powoli poważniejąc.
- Hm?
- Co się stało?- spytałam łagodnie uważnie obserwując jej twarz.
- Najpierw Potter, a potem Petunia - rudowłosa podała mi list. Wzięłam go i zaczęłam czytać.
"Droga Lily,
Rodzice kazali mi napisać ten list i wstęp, więc robię to mimo mojej niechęci do Ciebie i tej całej twojej ,,magi". Mam przekazać, że jestem im bardzo przykro ( mi nie) ale nie możesz przyjechać w tę przerwę świąteczną do domu, ponieważ zostaliśmy zaproszeni do ciotki. Nawet rodzice nie chcą mieć z Tobą nic wspólnego. Jesteś dziwakiem i tyle.
Nie pozdrawiam
Petunia Evans"

Zacisnęłam zęby ze złości. Złośliwe dziewuszysko.
- Jak ona mogła?!- krzyknęłam wstając.- to podłe.
- Mówiłam ci, ona już taka jest. Nienawidzi mnie - powiedziała smutno dziewczyna.
- Mimo wszystko jest twoją siostrą - stwierdziłam ponuro.
- A jakie są twoje kontakty z Regulusem? To też twój brat, a prawie nie rozmawiacie - Lily miała rację, mimo to nie chciałam o tym rozmawiać.
- Dobra chodź, ogarniesz się bo wyglądasz jak jakiś potwór - wciągnęłam dziewczynę do łazienki.
Po udanej poprawcę poszłyśmy już w lepszych humorach na śniadanie. Był tam tylko James i Peter.
- Hej, gdzie reszta?- dosiadłam się do chłopaków, a Lily usiadła obok mnie. Potter nawet się nie odezwał, spojrzał na rudowłosą, a potem zaczął tępo wpatrywać się w talerz.
- Hej? - pstryknęłam palcami przed jego twarzą.
- Hm? Co?- rozejrzał się zdezorientowany.
- Pytałam gdzie reszta- powtórzyłam spokojnie.
- Śpią - odparł i wrócił do obserwacji talerza.
- Jak to?
- Normalnie, nie chciało nam się ich budzić - wzruszył ramionami.
- To ja to zrobię - podniosłam się biorąc jabłko ze stołu. - widzimy się później. I proszę uśmiechnijcie się. Wyszłam wiedząc, że i tak tego nie zrobią.
Uchyliłam drzwi do dormitorium chłopaków. Od razu uderzył mnie zapach perfum Syriusza. Musiał mieć randkę albo przez przypadek wylał na siebie całą fiolkę.
Weszłam do środka starając się omijać leżące na podłodze ubrania. Stwierdziłam, że zacznę od Syriusza, bo wydało się to łatwiejsze do wykonania.
Chwilę się zastanawiałam ale ostatecznie ściągnęłam z niego kołdrę. Chłopak bardziej wtulił się w poduszkę. To było do przewidzenia.
- Rusz się człowieku. Ile można spać?- dźgnęłam go w żebra.
- Dłuuuugo - jęknął odpychając moją rękę.
- Syriusz, no. Wstawaj, leniu - złapałam go za rękę i zaczęłam ściągać z łóżka. Nie byłam pewna czy mi się uda dopóki nie spadł z wielkim hukiem na podłogę.

- Bianca!!
- Ups? - uśmiechnęłam się niewinnie i podeszłam do Remusa, który oczywiście nadal spał.
- Remik?- stanęłam nad nim. Chłopak spał przytulony do poduszki i wyglądał słodko. Jak taki mały bubuś albo gremlin, który jak się obudzi zniszczy Ci cały dzień.
- Do późna coś czytał, raczej go nie obudzisz- rzucił mój brat zbierając jakieś ubrania z podłogi.
- A zakład? - spojrzałam na niego pewnie.
- Jasne. Jeśli przegrasz przez tydzień robisz moją pracę domową.
- Okej. To jeśli ty przegrasz pogodzisz się z Regulusem - chłopak zacisnął zęby,stawka była wysoka, przynajmniej z mojej strony, ale ostatecznie skinął głową i wszedł do łazienki. Mam nadzieję, że te ubrania były chociaż czyste.
Po chwili namysłu zmieniłam się w wilka i wskoczyłam na blondyna. Położyłam się na jego klatce piersiowej się i polizałam go po policzku. Natychmiast otworzył oczy, które były wielkie niczym spodki. Wróciłam do ludzkiej postaci i nadal siedząc na chłopaku uśmiechnęłam się zadziornie do wychodzącego z łazienki Syriusza.
- Chyba wygrałam.
- Co jest?- Remus poczerwieniał na twarzy.
- Nic, co czytałeś?- sięgnęłam po książkę leżącą na szafce nocnej i usadowiłam się w nogach Lupina. - Historia księżyca?
- Wciągająca lektura - ziewnął chłopak siadając.
- Hm - otworzyłam na pierwszej stronie.
- Ty sobie czytaj, a ja się jeszcze prześpię - mruknął Remik opadając na poduszki i przekręcając się na drugą stronę z zamkniętymi oczami. Pokręciłam z dezaprobatą głową ale wróciłam do książki.
Nawet nie wiem w którym momencie zmorzył mnie sen. Sen, który z całą pewnością zaliczał się do koszmarów. Tych najgorszych.

Bianca Black i HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz