Rozdział 3

706 29 14
                                    

Obudziłam się rano w swoim łóżku. Jego już nie było. Nie było nikogo. Mój pokój nadal był zamknięty. Mama pewnie była przekonana,że spałam spokojnie. Wstałam z łóżka i stanęłam przed lustrem. Miała mnóstwo siniaków na całym ciele. Straciłam kontrolę nad moimi nogami i upadłam na dywan. Leżałam na dywanie i płakałam. Płakałam dobrą godzinę. Nienawidziłam siebie. Wszystko straciło dla mnie sens. Nie dość,że prawdopodobnie miałam złamany nadgarstek to miałam też złamane serce. Po godzinie,gdy już trochę się uspokoiłam zadzwoniłam do taty i spytałam kiedy mogę przyjechać. Powiedziałam,że chce to zrobić jak najszybciej. Najwcześniej mogłam się do niego udać za dwa dni z samego rana. Nie chciałam już tu być. Chciałam wyjechać. Chciałam uciec od tego wszystkiego. Potrzebowałam zmiany. Musiałam stąd uciec,ponieważ czułam ,że to miejsce mnie zabija.O całej sytuacji nie powiedziałam nikomu. Dusiłam to w sobie bo było mi wstyd. Wstyd za to czym się stałam. Wstyd za to,że mu na to pozwoliłam. Wstyd za to,że nie byłam wystarczająco silna aby się obronić. Mama nie zauważyła żadnego z siniaków jakie miałam a nadgarstek na szczęście okazał się tylko stłuczony. W środę o godzinie 4:30 byłam już na lotnisku. Samolot miałam o 5:00 więc powoli zaczęto nas wpuszczać do samolotu. Zajmowałam miejsce przy oknie. Całe trzy godziny lotu przespałam,ponieważ wcześniej nie spałam. Ba,nie spałam od dwóch dni. Cały czas bałam się,że on wróci. Że Nathan wróci i wszystko powtórzy. W Turynie wylądowaliśmy o 8:20. Odebrałam bagaż i udałam się do wyjścia z lotniska. Zobaczyłam tatę stojącego przy samochodzie. Zaczęłam biec. Rzuciłam mu się na szyję i się rozpłakałam jak małe dziecko. Był tym czego potrzebowałam,był moim wsparciem,moim oparciem. Bardzo go kochałam.
- Tęskniłem -powiedział,gdy mnie przytulał
-Ja też tato,nawet nie wiesz jak bardzo.
Gdy przyjechaliśmy do mieszkania taty,od razu zaprowadził mnie do mojego pokoju.Był cudowny.Tak jakby tata przygotował go właśnie dla mnie.Jakby przez te dwa lata nadal czekał,nadal miał nadzieję,że z nim zamieszkam.Pokój był bardzo duży. Ściany były białe,panele pod kolor mebli-szare.Cały wystrój pokoju był bardzo nowoczesny i przytulny. Przy ścianie stało ogromne łóżko a na przeciw łóżka telewizor. Cały pokój był podświetlany białymi ledami.Był naprawdę przepiękny. Po rozpakowaniu walizek zeszłam na dół do kuchni,aby razem z tatą zjeść pierwsze od dwóch lat,wspólne śniadanie.

-Wszystko w porządku?Myślałem,że cieszysz się z tego,że mnie odwiedzisz.

-Tak,cieszę się,jestem po prostu zmęczona-skłamałam.Nie mogę mu powiedzieć o Nathanie,jeszcze nie teraz,jeszcze kazałby mi wracać do Anglii i złożyć zeznania na policję. Poszłam do pokoju,aby się położyć. Byłam rozbita psychicznie. Nie miałam ochoty żyć.Miałam nadzieję,że jeśli wyjadę,będę gdzieś indziej,to o tym zapomnę,ale to tak nie działa. Pamiętam wszystko,wszystko co mi zrobił.Tak bardzo cieszyłam się z tych wakacji u taty a Nathan wszystko mi zepsuł.Zniszczył moje życie.

Koło godziny 14:00 wyszliśmy z tatą,ponieważ chciał trochę pokazać mi okolice.Ta mała miejscowość,w której mieszkał tata,była naprawdę bardzo przyjazna. Turyn znałam tylko z GoogleMaps  ale głównie nie dlatego,że mieszkał tam tata ale dlatego,że właśnie stamtąd pochodził klub,któremu kibicowałam całym swoim sercem odkąd tylko pamiętam. Tym klubem był Juventus FC(Nie Juventus Turyn jak większość osób myśli). Do domu wróciliśmy parkiem.
-Więc jak podoba ci się we Włoszech?-zapytał tato,gdy już jedliśmy kolacje

-Jest naprawdę cudownie,zazdroszczę ci,że tu mieszkasz.

-Mam dla ciebie niespodziankę związaną z jutrem ale dowiesz się o niej rano bo nie będziesz mogła zasnąć jak powiem ci to teraz-powiedział ze śmiechem

-Po co mi to powiedziałeś? Teraz nie będę spała bo będę się zastanawiać co to takiego-odpowiedziałam również z uśmiechem,do którego zmusiłam się po całym dniu obojętności.

-Fakt,źle to rozegrałem.No ale trudno i tak ci nie powiem.Dobranoc-pocałował mnie w czoło,po czym udałam się do swojego pokoju.Brakowało mi taty.

Była już 02:00 w nocy a ja nadal nie mogłam zasnąć.Nadal widziałam Nathana,pomimo,że byłam w miejscu gdzie on na pewno by mnie nie znalazł.Dostawałam napadu paniki.Nie wytrzymałam,wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni.Ku mojemu zdziwieniu światło nadal tam się świeciło.Wchodząc do kuchni,zobaczyłam,że tata siedzi jeszcze przy stole i pije wodę.

-Nie śpisz?-zapytałam.Tata popatrzył na mnie po chwili,po czym podbiegł do mnie.

-Boże Ruby!Wszystko w porządku?!Dlaczego płakałaś?Coś się stało?-zapytał bardzo przestraszony.

-Tato od kilku dni wszystko jest nie tak-powiedziałam,po czym rozpłakałam się i mocno w niego wtuliłam.

-Chodź do salonu,usiądziemy i porozmawiamy.

Siedzieliśmy tam do 4:20 i rozmawialiśmy.Powiedziałam mu wszystko.Wszystko co stało się w moim pokoju.Udało mi się przekonać tatę,żeby nie dzwonił na policje i zostawił to już w spokoju.Nie chciałam do tego wracać,zwłaszcza,że tata był pierwszą i prawdopodobnie ostatnią osobą,której w ogóle o tym mówię.Po tej poważnej rozmowie bardzo mi ulżyło. Czułam,że zrzuciłam z siebie ogromny ciężar.Po tym wszystkim wróciłam do swojego pokoju i nareszcie,po raz pierwszy od dłuższego czasu zasnęłam.Nareszcie mogłam odpocząć.



------

Hej wszystkim! Tym razem trochę dłuższy rozdział.Mam nadzieję,że się wam spodoba!
Gwiazdkujcie,komentujcie,zapraszajcie znajomych do czytania!
Do następnego! <3


LA JOYA~ Paulo DybalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz