Rozdział 8

534 31 5
                                    

Dopiero około 22:00 wyszłyśmy ze stadionu,ponieważ było bardzo tłoczno. Ze względu na to,że Juventus wygrał 3:1 wszyscy fetowaliśmy razem z piłkarzami.Nigdy tego nie zapomnę,cudowny widok.Oby takich jak najwięcej.

Szłyśmy w stronę samochodu Lorenzy rozmawiając o meczu,gdy nagle ktoś za naszymi plecami zaczął biec w naszą stronę i krzyczeć. Były to dwie dziewczyny ubrane tak jak my w koszulki naszego ulubionego klubu.Biegły przerażone prosto na nas.Odsunęłyśmy się na bok,aby mogły nas ominąć.

-Uciekajcie!-krzyknęły zatrzymując się przy nas na ułamek sekundy

Popatrzyłyśmy się na siebie z Lorenzą i momentalnie obie zauważyłyśmy w swoich oczach panikę.Nie zastanawiając się długo ruszyłyśmy za dziewczynami.Po kilkunastu sekundach odwróciłam się przez prawe ramię i zobaczyłam dwóch mężczyzn z nożami w rękach.Pewnie byli to  kibole z Rzymu,którzy nie weszli na stadion,lub po prostu czekali na jakieś swoje ofiary takie jak my,bezbronne dziewczyny.Byli jakiś metr od nas.

-Lorenza szybciej!-krzyknęłam spanikowana

-Ruby biegnę tak szybko jak tylko mogę!-słyszałam,że głos jej się łamał.

Nagle poczułam szarpnięcie,jeden z napastników złapał mnie za koszulkę,tym samym zmuszając mnie do upadnięcia na drogę.

-Ruby!-krzyknęła Lorenza płacząc

-Uciekaj!Zawiadom tatę i policje!

Krzyknęłam to do niej w języku angielskim,które obie znamy,dlatego,aby nożownicy nas nie zrozumieli.Ona uciekła tak jak jej kazałam a ja zostałam sama.Zupełnie sama.

Zaczęłam krzyczeć:-Pomocy!Ratunku!Czy ktoś mnie słyszy?!

Zaraz po tych słowach zostałam uderzona w plecy czymś co mogło przypominać maczetę.

Drugi z napastników przyłożył mi nóż do gardła.Byłam przerażona,cała się trzęsłam i płakałam.To było straszne.Byłam pewna,że umrę.

-Następnym razem zastanowisz się nad tym co robisz!-Wykrzyczał mi do ucha jeden z mężczyzn

I już myślałam,że umrę tam,że przyjeżdżając na wakacje do taty,na których miałam zapomnieć o swojej przeszłości zginę.Że spełniając swoje marzenia małej dziewczynki,aby być na stadionie swojej ukochanej drużyny,skończę zabita przed stadionem włoskiego klubu.

Przez ostatnią chwilę przed swoją śmiercią zastanowił mnie jeden fakt,dlaczego Lorenzę puścili wolną a złapali mnie oraz to,dlaczego ci kibole nie mieli szalików rzymskiej drużyny tylko byli ubrani cali na czarno. Chwilę później poczułam mocne kopnięcie w tył głowy po którym osunęłam się całym ciałem na ziemię.Przez zamazany obraz,chwilę przed utratą przytomności usłyszałam krzyk i mogłam rozpoznać tylko cztery męskie sylwetki najprawdopodobniej mężczyzn,którzy obezwładnili nożowników.Zaraz później nie widziałam już nic.


DYBALA'S POV:

Właśnie wychodziliśmy ze stadionu udając się do autokaru klubowego. Żartowaliśmy,śmialiśmy się,cieszyliśmy się ze zwycięstwa.Gdy pakowaliśmy bagaże nagle usłyszeliśmy krzyk.

-Zamknijcie się wszyscy!-krzyknął Miralem-ktoś krzyczy!

Miralem,Gonzalo,Gigi oraz ja szybko pobiegliśmy za krzykiem.Kobiecy głos wydawał mi się znajomy,ale nie miałem pojęcia do kogo mógłby należeć.

Gdy zobaczyliśmy dwóch nożowników okładających pięściami jakąś dziewczynę od razu ruszyliśmy w ich kierunku.Jednak najbardziej zszokowało mnie to,gdy zobaczyłem kim była  biedna dziewczyna.To była Ruby.Nogi mi się ugięły,nie wiedziałem co z sobą zrobić.Reszta chłopaków zaczęła odrywać mężczyzn od bezbronnej i nieprzytomnej już Ruby.Zrobiłem głęboki wdech,kazałem przesunąć się w bok Pjaniciowi i z całej siły uderzyłem pięścią w twarz mężczyzny,który chwilę wcześniej na moich oczach kopnął Ruby w głowę.Gdyby nie to,że przybiegł Douglas Costa i Juan Cuadrado i powstrzymali mnie przed kolejnymi ciosami to zabiłbym go gołymi rękami.

-Dybala!Uspokój się!-krzyczał na mnie Costa

Po kilku minutach odpuściłem i pobiegłem do Ruby.

-Dzwońcie po pogotowie!!!!Na co się kurwa patrzycie?!?!-Krzyczałem na kolegów z drużyny-Ona umiera!! Ruby!Ruby,słyszysz mnie?!Ruby,proszę nie opuszczaj mnie!Błagam Cię Ruby ocknij się!-Mówiłem szlochając coraz bardziej,do dziewczyny,której głowę zabrałem na swoje kolana  delikatnie kołysając. Rozpłakałem się jak małe dziecko,uczucie utraty kogoś tak ważnego dla mnie byłoby moim zabójstwem. Nie znałem jej,rozmawiałem z nią jeden raz,ale wiedziałem,że jest dla mnie najważniejsza na świecie.Błagam niech ona mnie nie zostawia.Ma jeszcze tyle do przeżycia.


Douglas Costa's POV:

Gdy obezwładniliśmy mężczyzn,chciałem podejść do Paulo zapytać czy wszystko z nim w porządku.Widok,który zobaczyłem rozerwał mi serce.Siedział w samej koszulce na drodze,płacząc,trzęsąc się i trzymając na kolanach Ruby,którą przykrył swoją kurtką.Nie obchodziło go to,że jest jakieś -10 stopni,ponieważ noce we Włoszech nawet w wakacje są bardzo zimne.Martwił się o nieprzytomną blondynkę,którą trzymał na kolanach.W tamtym momencie wiedziałem,że gdyby tylko mógł sam być na jej miejscu,zrobiłby to.Przypadkowo poznana dziewczyna tak zawładnęła jego sercem,że zrobiłby dla niej wszystko.Cały drgał z zimna.Było mi go tak szkoda.Miałem tylko nadzieję,że on szybko się pozbiera a Ruby wróci do pełni zdrowia,a nasz zakochany argentyńczyk,nareszcie zaprosi ją na pierwszą randkę.




-----------------------------------------------------

Aaaaaa!!!Wracam do was z takim szalonym rozdziałem! Muszę się wam przyznać,że popłakałam się pisząc go.Dziękuje ogromnie za ponad 600 wyświetleń,to co dobijamy do tysiąca? <3

Dziękuje wam za wszystkie miłe komentarze,gwiazdki!Jesteście najlepsi <3

I oczywiście dziękuje @Ineskowa69 za podsunięcie pomysłu na rozdział!Zapraszam też na jej nowe opowiadanie,które dopiero zaczyna pisać!

Pozdrawiam i do następnego!! <3 <3

LA JOYA~ Paulo DybalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz