RUBY'S POV:
Rano wstałam dość wcześniej bo było koło 8:00 a zazwyczaj śpie przynajmniej do 10:00. Byłam tak podekscytowana niespodzianką taty,że nie mogłam spać.
-Hej tato- powiedziałam wchodząc do kuchni
-Hej córciu - odpowiedział patrząc na mnie przez ramię
-Więc...-zaczęłam
-Więc?-popatrzył na mnie marszcząc brwi
-Mówiłeś,że dziś czeka mnie niespodzianka. Więc co to takiego?-spytałam podekscytowana.
-Oto ona-powiedział dając mi jakiś wydruk
O NIE.TO NIEMOŻLIWE.TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDE.O MÓJ SŁODKI BOŻE.
-Tato,czy to jest to co myślę,że to jest?!-zapytałam szybko bo czułam,że zaraz dostane palpitacji serca.Tata zaśmiał się tylko i powiedział- Tak Ruby,to wejściówki na stadion JUVENTUSU.
I to co zrobiłam było tak głupie i żenując ale jednak takie dla mnie ważne. Usiadłam przy stole patrząc na te wejściówki,rozpłakałam się a moje ręce tak się trzęsły,że mało co widziałam. To było spełnienie moich marzeń. Tata doskonale o tym wiedział. Stał się moim superbohaterem. Chociaż w sumie od zawsze nim był. Teraz tylko mnie w tym upewnił. Gdy dotarło do mnie co trzymam w ręce,zerwałam się na równe nogi i mocno wtuliłam się w ramię taty.
-Dziękuje -wyszeptałam tylko
-Skarbie dla ciebie wszystko-odpowiedział
Na stadion pojechaliśmy koło 11:30,ponieważ o 12:00 miało rozpocząć się zwiedzanie. Dojechaliśmy na 11:50 więc zdążyłam skoczyć jeszcze do sklepu z pamiątkami i kupić sobie oryginalny szalik Juventusu oraz pluszową zebrę ubraną w koszulkę klubową. Podejrzewam,że wchodząc na stadion wyglądałam jak małe dziecko z zabawkami. Zaglądałam wszędzie gdzie tylko się dało. Przewodnik mówił po włosku ale przez ostatnie 4 lata uczyłam się włoskiego,ponieważ poprosiłam mamę,aby wykupiła mi lekcje nauki tego języka. Dlatego też nie miałam większych problemów ze zrozumieniem przewodnika. W pewnym momencie powiedział,że o godzinie 13:00 piłkarze mają trening,ponieważ w przyszły weekend zaczyna się włoska ekstraklasa. Gdy usłyszałam o treningu drużyny musiałam na chwilę się zatrzymać.CHYBA ZAPOMNIAŁAM JAK SIĘ ODDYCHA.
-Trening? Czyli,że ich wszystkich zobacze?!-spytałam taty
-Tak Ruby -nie mógł przestać się ze mnie nabijać. Ale podejrzewam,że to wyglądało komicznie bo ruszałam ustami jak ryba. Byłam w ciężkim szoku. Poszliśmy dalej. Oczywiście wszystko nagrywałam i robiłam zdjęcia. Muszę mieć pamiątkę! Wcale nie powiesze połowy tych zdjęć nad łóżkiem. Jak już mówiłam,zaglądałam wszędzie. Weszłam w jakiś boczny korytarzyk. Byłam ciekawa co jest dalej. Szłam,szłam aż zobaczyłam jakąś postać. Szybko zawróciłam.
-Tato już jestem-mówiłam wychodząc z korytarza.-Tato?Tato?!
Zgubiłam się. Oczywiście włączył mi się napad paniki,ponieważ bałam się,że przyjdzie ochrona i mnie wyrzucą. Po jakiś 10 minutach,gdy się trochę ogarnełam ruszyłam przed siebie. Jakimś cudem wylądowałam pod szatnią gospodarzy. Wyciągnełam telefon,aby wybrać numer do taty. Że też wcześniej na to nie wpadłam! Nagle w kogoś wpadłam. Wylądowaliśmy oboje na ziemi a mój telefon poleciał centralnie przez otwarte drzwi do szatni.
-Jeju przepraszam cię naprawdę,ja nie chciałam- Zaczęłam,podnosząc się powoli z ziemi
-Nic się nie stało to moja wina,spieszyłem się na trening
Dopiero teraz na niego spojrzałam. Niezbyt wysoki,ciemne włosy,mnóstwo tatuaży.
-Jestem Dani,Dani....
-Dani Alves-dokończyłam za niego kładąc rękę na usta-Ja,ja cię...u..uwielbiam napra..naprawdę -wariowałam w środku
-Haha mam nadzieję,że nie jesteś jedną z tych fanek co chcą się na mnie rzucać
-Spokojnie,autograf i zdjęcie mi wystarczą -odpowiedziałam rozluźniając się trochę
Podpisał kartkę którą mu dałam
-No to chodź zrobimy zdjęcie
-Eee...tylko ja nie mam pojęcia gdzie jest mój telefon-zaczęłam rozglądać się po ziemi
-Dani nie wiem w co chcesz bawić się tym razem,ale wrzucanie telefonu do szatni prawie pod moje nogi? Serio? Wymyśl coś bardziej kreatywnego.-Usłyszeliśmy głos z szatni. Zaraz później wyszedł z niej brunet o ciemnych oczach mniej więcej mojego wzrostu. Popatrzył na Alvesa a później na mnie.Przy tym drugim uśmiech znikł z jego twarzy i zamienił się w zaciekawienie. Ale zaraz pojawił się jeszcze większy. Wręcz wybuchnął śmiechem. Podejrzewam,że to dlatego,że patrzyłam na niego z otwartą buzią. JA WIEDZIAŁAM KTO TO JEST. TO PAULO DYBALA.NAPASTNIK Z NUMEREM 21. Zrobiło mi się słabo,oparłam się o ścianę a oni oboje podbiegli do mnie zapytać czy wszystko ze mną w porządku. TAK JASNE,W PORZĄDKU,TYLKO CHYBA MOJE SERCE STANĘŁO.TO NIC TAKIEGO.
-No nieźle Paulo,powaliłeś nam dziewczynę na kolana- zażartował Alves.
Kiedy już wszystko wróciło do normy pomogli mi wstać z podłogi na której nie mam pojęcia jak się znalazłam.
-Więc...Jestem Paulo,ale pewnie to wiesz
-Tak,tak wiem-zaczęłam się śmiać
-Co tu robisz?- zapytał Dybala
- Cóż,byłam za bardzo ciekawa i się zgubiłam.
-Haha chodź pomoge znaleźć ci resztę
PAULO DYBALA PÓJDZIE OBOK MNIE. PODŁOGO ZARAZ ZNOWU SIĘ SPOTKAMY.
-Więc.. Nie jesteś stąd prawda? Masz brytyjski akcent-zauważył Paulo
-Tak,jestem z Londynu. Przyjechałam na wakacje do taty.
-Okej,właśnie trzymaj tu telefon-podał mi komórkę
-O,dziękuje -uśmiechnęłam się do niego
-A oto twoja grupa-odezwał się po kilku minutach drogi
-Dziękuje-powiedziałam i dołączyłam do swojej grupy nie spuszczając wzroku z chłopaka-Do zobaczenia Paulo-dodałam
-Mam nadzieję.
Odeszliśmy w dwie różne strony.
-Hej! -odwróciłam się na krzyk chłopaka- Nie powiedziałaś mi jak masz na imię.
Zaśmiałam się. -Ruby.Jestem Ruby.-okrzyknęłam piłkarzowi.
-Do zobaczenia Ruby.--------
Nareszcie jest Paulo! Bardzo dziękuje za wyświetlenia,gwiazdki i komentarze. To mnie bardzo motywuje. Oby tak dalej! 💓
CZYTASZ
LA JOYA~ Paulo Dybala
Fiksi PenggemarRuby zawsze odnajdywała się w londyńskim świecie. Dobrze się uczyła, była w szczęśliwym związku. Miała wszystko co tylko chciała. Jednak jedno wydarzenie zmienia ją całkowicie. Czuje się nierozumiana przez wszystkich. Wyjeżdża do ojca do Turynu. Dop...