Dybala's POV:
Byłem bardzo zmotywowany do działania.Wiedziałem,że czas mijał nieubłaganie a Ruby nadal nic o sobie nie wiedziała. Nie mogłem jej tak zostawić,teraz kiedy najbardziej mnie potrzebowała.
Jest poniedziałek,dzisiaj zaplanowałem pierwsze z naszych wyjść.Mieliśmy udać się do parku,tam gdzie Ruby poznała Lorenzę. Przyjechałem pod szpital chwilę po dziesiątej.Ruby już na mnie czekała.Lekarze pozwolili jej wychodzić na kilka godzin ze szpitala ale musiała mieć na nosie opatrunek,ponieważ jej nos był mocno stłuczony. Na noc musiała wrócić aby nadal kontrolować jej stan zdrowia.
-Hej Ruby,jak się czujesz?-zapytałem podchodząc do dziewczyny.
-Hej Paulo,poza nosem jest wszystko okej-zaśmiała się-Gdzie mnie dziś zabierasz?-dodała.
-Dziś jedziemy do parku,cała reszta to niespodzianka-tłumaczyłem otwierając przy tym drzwi do samochodu po stronie pasażera.Ruby wsiadła do samochodu,po chwili do niej dołączyłem i byliśmy w drodze do parku.
-Paulo?-zaczęła niepewnie
-Tak?-odpowiedziałem patrząc na nią przez chwilę
-Emm...Co o mnie wiesz?Powiedz mi wszystko,proszę.
-Eh.Ruby...Tak jak już ci mówiłem nie znamy się długo. Właściwie przed twoim pobiciem rozmawialiśmy ze sobą tylko raz.Na stadionie.Na stadion pojedziemy pojutrze i wszystko dokładnie ci opowiem.Dobrze?-Zapytałem
-Tak,dziękuje-odpowiedziała trochę pewniej
-Ale wydaje mi się,że znam kogoś kto może ci coś o tobie powiedzieć-dodałem zadowolony.
-Naprawde?Kto to taki?-spytała podekscytowana
-Lorenza,będzie na nas czekała w parku,wtedy będziesz mogła z nią porozmawiać.
-Okej!To świetnie wreszcie coś się o sobie dowiem!-zaczęła klaskać ze szczęścia.Była taka urocza.
Po około 20 minutach byliśmy w parku.
-Ruby!Paulo!Tutaj!
Popatrzyłem w lewo i na jednej z ławek zobaczyłem Lorenzę skaczącą i machającą do nas.
Spędziliśmy w parku dobre kilka godzin. Ruby z zaciekawieniem słuchała Lorenzy, która opowiedziała jej wszystko o czym rozmawiały przez ostatnie dni. Ruby dowiedziała się sporo rzeczy o sobie. Bardzo mnie to cieszyło. W sumie to spotkanie wyszło też mi na dobre, ponieważ dowiedziałem się co nieco o dziewczynie. W Londynie mieszkała z mamą, jej rodzice rozstali się jakiś czas temu, dobrze się uczyła. Przyjazd do Turynu był jednym z największych marzeń Ruby. Lorenza powiedziała, że była przyczyna wyjazdu blondynki do Włoch ale Ruby nigdy jej tego powodu nie zdradziła. Nie wiem co to było, ale dziękuję Bogu, że się stało bo tak to nigdy bym nie poznał tej wspaniałej dziewczyny.
Wieczorem odwiozłem Ruby do szpitala.
Gdy właśnie miałem wysiadać z samochodu aby pomóc jej wyjść ona złapała mnie za rękę, sygnalizując tym abym nigdzie się nie ruszał.
-Poczekaj-zaczęła powoli-dowiedziałam się dzisiaj o sobie tyle rzeczy i to wszystko dzięki tobie. Jestem ci naprawę bardzo wdzięczna, że poświęcasz dla mnie swój czas. -Na zakończenie uśmiechnęła się szeroko.
-Ruby, jestem i będę przy tobie zawsze kiedy będziesz mnie potrzebować.
Wysiedliśmy z samochodu, podprowadziłem blondynkę pod salę , na której znajdowało się jej łóżko.
-Jeszcze raz ci dziękuję Paulo, do jutra -powiedziała szybko, zbliżyła się do mnie i niepewnie złożyła krótki pocałunek na moim lewym policzku. Moje serce zaczęło szybciej bić, nie spodziewałem się tego ale nie ukrywam, że była to bardzo miła niespodzianka.
-Do jutra Ruby- popatrzyłem ostatni raz w jej piękne oczy i wyszedłem ze szpitala.
Wsiadłem do samochodu i odetchnąłem. Co się z tobą dzieje Paulo? Pomyślałem i odjechałem do domu.*
Gdy już miałem kłaść się spać, usłyszałem dźwięk z mojego telefonu. Higuain do mnie dzwonił.
-Halo?
-Cześć Paulo! Co u ciebie? Wszystko w porządku? Bo nie było cię dziś na treningu.
-Tak Gonzalo, wszystko w porządku. Poprostu byłem dziś cały dzień z Ruby..
-Aaaa... No to się nie dziwie, to bardzo miłe z twojej strony, że jej tak pomagasz. Ma dziewczyna szczęście.
-Dzięki stary, dobrze cię słyszeć.
Rozmawialiśmy prawie godzinę o tym co działo się na treningu, w szatni i o jakiś tam pierdołach.
Po rozmowie z Higuainem poczułem się lepiej. Był jednym z moich najlepszych przyjaciół i cieszyło mnie to, że o mnie pamięta i się martwi.
Jutro nie planowałem nigdzie zabierać Ruby. Chciałem aby została w szpitalu, w towarzystwie taty. Napewno tego potrzebuje. Po dłuższej chwili zasnąłem.
Obudziłem się około 10. Do 15: 00 nie miałem żadnych planów. Później miałem jechać ma trening a wracając do domu zatrzymać się na chwilę u Ruby.
Wstałem, ubrałem się, trochę ogarnąłem swoje mieszkanie i zjadłem śniadanie. Było około 12 gdy z wszystkim się wyrobiłem. Rzuciłem się na kanapę i odpaliłem Fife 17 na swoim PSie. Grałem około dwie godziny aż zobaczyłem, że muszę się powoli zbierać na trening.
Spakowałem torbę i wyjechałem z domu.
Trening zaczął się jak zawsze o równej piętnastej. Jakiś czas temu złapałem naprawdę świetną formę i musiałem ją utrzymać. Teraz z perspektywy czasu mogę zobaczyć, że wszystko co dobre w moim życiu , przyszło z momentem pojawienia się Ruby.
-----------------------
Hej wszystkim! Bardzo bardzo przepraszam za tak słabą aktywność ale obiecuje, że więcej się to nie powtórzy.
OGROMNIE DZIĘKUJĘ ZA TYSIĄC WYŚWIETLEŃ!!! ŁOO! JESTEM WAM MEGA MEGA WDZIĘCZNA!
Kocham was bardzo! 💕
CZYTASZ
LA JOYA~ Paulo Dybala
FanficRuby zawsze odnajdywała się w londyńskim świecie. Dobrze się uczyła, była w szczęśliwym związku. Miała wszystko co tylko chciała. Jednak jedno wydarzenie zmienia ją całkowicie. Czuje się nierozumiana przez wszystkich. Wyjeżdża do ojca do Turynu. Dop...