1."Pierwsze Spotkanie"

4K 180 56
                                    

Kolejny dzień. Kolejny kurwa pieprzony dzień. Po cholerę chciałam iść na te praktyki?! Teraz wstawaj z rana, kiedy jeszcze dobrze słońce się na horyzoncie nie pojawiło! No tak, na Islandii to piękny widok, szczególnie kiedy mieszka się nad morzem.

— Araine! Wstawaj wreszcie! Nie mam zamiaru utrzymywać takiego leniucha jak ty, więc ruszaj się jeśli nie chcesz wylądować na plaży z ćpunami!! — krzyknęła moja matka zza drzwi mojego pokoju.

— Nie wkurwiaj się tak!! Od kilku minut już się zbieram! — odkrzyknęłam ubierając normalne ciuchy.

Jestem typem buntownika, więc mój styl też taki jest. Szybko jeszcze założyłam glany, ogarnęłam się w łazience i wybiegłam, zakładając torbę przez ramie. Szybkim krokiem zeszłam na dół, by widzieć jak moje młodsze rodzeństwo zajada się naleśnikami.

— To ja lecę! Nara małe diabły! — pożegnałam się szybko z dzieciakami i wybiegłam z domu.

Matka mnie nie interesuje. I tak gdybym nie kupowała za swoje zarobione pieniądze jadzenia, wywaliłaby mnie z domu. Ale za dwa dni, skończy się to jej marudzenie, darcie na mnie ryja, upokarzania i wkurzania mnie. Tylko dwa dni i wylatuję do mojego nowego życia. Do Wielkiej Brytanii. Do Londynu. Przeżyję te dni najlepiej i tak, by niczego tutaj nie żałować.

Na miejscu, czyli w salonie kosmetycznym i fryzjerskim, gdzie mam praktyki jako wizażystka, szybko weszłam do środka i przywitałam się ze wszystkimi.

— Dobry szefowo. — powiedziałam jak zwykle pełna energii.

— Dobry humor chyba nigdy cię nie opuszcza, co? — zachichotała w moją stronę.

— A żeby Pani wiedziała.

Weszłam na zaplecze, by zostawić swoje rzeczy i założyć swoją koszulkę do pracy. Czarna z kieszonkami i niebieskimi detalami. Zapakowałam kieszenie potrzebnymi rzeczami dla mnie i kilka dla innych pracownic, jeśli znowu czegoś zapomną i wyszłam do reszty z uśmiechem na ustach.

— Później muszę z tobą pogadać, Araine. — zwróciła się do mnie lekko smutna szefowa.

Oj, chyba nie zrobiłam niczego złego? Jeżeli tak, to nie przypominam sobie.
Nagle do salonu wbiegła nasza stała klientka. Przychodzi zawsze, kiedy ma randkę, sesje, imprezę, czyjeś lub swoje urodziny i kiedy chce się komuś spodobać. Studentka...

— Araine, potrzebuje twojej pomocy! — mój nos wyczuwa przystojniaka.

— Przystojny? — uśmiechnęłam się ciekawska.

— I to jak! Nie mam czasu! Za piętnaście minut powinnam być na uczelni! — usiadła na fotelu. Czyli pora do roboty.

— Naturalność, specjalne zamówienie czy mogę poszaleć?

— Tym razem naturalność. — uspokoiła oddech. Czyli biegał, więc będzie zdrowsza.

— Tak jest! — odwróciłam ją do siebie i zaczęłam prace. Pędzle poszły w ruch. Cienie, korektory i tym podobne były używane w delikatnym stopniu, by podkreślić jej naturalne piękno.

Po siedmiu minutach skończyłam. Takie makijaże i wiele innych nie sprzyjają mi problemow, a wręcz mnie radują! Kocham to robić i nie mam zamiaru z tego rezygnować! Spełniam marzenia i to jest najważniejsze!

— Jak zwykle doskonale! — przeglądała się w lustrze obok. — Ile tym razem? — nie odrywała wzroku od swojego odbicia nawet na chwile.

— Jako, że jesteś stałym klientem, siedem euro. — dziewczyna szybko wyjęła portfel i dała dokładną ilość pieniędzy, po czym wybiegła z salonu. Dobrze, że ten makijaż jest mocno trwały i nawet do ośmiu godzin nie drgnie.

Na nowo |Kuroshitsuji|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz