7. "Gołębie"

1.2K 116 47
                                    

Podążałem za nią cały czas, ukrywając się tak, by mnie nie zobaczyła lub wyczuła. Nie wiadomo do czego jest zdolna, więc wole się upewnić. Nie znam na tyle dobrze jej możliwości, jedynie dość dobrze jej charakter. Idzie nie dawno mi poznaną trasą. Tą samą drogą, którą jechaliśmy wczoraj do jej rodziny i rezydencji. Znowu przypomniał mi się ten dzieciak. Te lata spędzone z nim jako jego "wierny" sługa, nie podziałały na mnie dobrze. Niestety. Zobaczyłem jak wchodzi na wielki dąb w lesie, który jest dookoła rezydencji. Wskoczyłem na znajdujące się wystarczająco blisko drzewo, nie wywołując żadnych dźwięków. Nie mogę się przecież zdradzić taką błahostką. Ale z tego miejsca jest dobry widok na cały budynek, jak i ogród, więc jaki może być z jej miejsca? Doskonały? Perfekcyjny? Czy może dokładny? Ciężko to określić, ale mam co innego do załatwienia. Musze się dowiedzieć o co chodzić z tą "Nocą płonących Gołębi". Pierwsza myśl, to od razu podpalanie niewinnych ptaków w mieście, tylko to do niej niezbyt, według mnie, pasuje. Chociaż sama nazwała pewną "osobę" gołębiem, kiedy byliśmy tu wcześniej. Biorąc pod uwagę fakt, jak go nazwała i że właśnie jesteśmy w miejscu gdzie można go znaleźć, to pewnie o niego mu chodzi. Robisz się coraz ciekawsza, Araine.

Araine PoV.

Stałam na tej mocnej gałęzi i obserwowałam całą rezydencje. Patrzyłam na każde okno, na każdy kawałek dachu i ogrodu. Plan musi być bezbłędny, inaczej oni wygrają. Muszę nas odpowiednio przydzielić, tak, byśmy to my byli ci silniejsi. Tylko kto do kogo najlepiej pasuje? Znam ich doskonale, więc i ich słabości i mocne strony. Mam! Już wiem! Wzięłam głęboki wdech i wydech, by się uspokoić, a raczej moje serce. Spojrzałam w górę i krótko gwizdnęłam. Spojrzałam z powrotem na rezydencje, w której za chwile rozpęta się piekło. Nie mogę się już doczekać! Gałąź za mną zrobiła się cięższa, za to kilka innych po bokach, wydały cichy i lekki odgłos. Odwróciłam się do moich towarzyszy przodem. Wszyscy są. Cała szóstka jest.

Pierwszy z nich to mój brat, Leo, jedyny "normalny" z nich wszystkich.

Drugi to Claude Faustus-Blackwell, który nie odstępuje mojego braciszka na krok.

Trzeci z nich to Ronald Knox i jego kosiarka, której nigdy nie zostawia.

Czwarty to William T. Spears i jego wiecznie nie spadające okulary, które co chwile poprawia.

Piąty to Grell Sutcliff, krótko włosy rudzielec w czerwonym, eleganckim płaszczu.

I ostatni, jak i szósty, to Adrien Crevan, znany bardziej jako Undertaker, ubrany jak zwykle w swój również elegancki płaszcz i ładnie zrobionymi włosami.

— Witam piekielną szóstkę. — powiedziałam zakładając ręce na pierś. — W końcu nadeszła ta noc, w której to my będziemy osądzać. — zaśmialiśmy się razem, dość mrocznie, ale szczerze. — To jak? Gotowi na nasza noc? — powiedziałam trochę głośniej, by nadać powagi słów. Każdy z szerokim uśmiechem skinął głową. — To zaczynajmy od pierwszego punktu. Pora was przydzielić.- zbliżyli się na tyle ile mogli, by lepiej wszystko zrozumieć. — Grell i Ronald, wy zajmiecie się lewym skrzydłem rezydencji, natomiast William i Undertaker, prawym. — skinęli głowami jednocześnie.

— To widzimy się w holu. — powiedział swoim niskim głosem Adrien, poprawiając swoje okulary i chwytając za swoją Kosę na plecach.

— Damy z siebie jak zwykle najwięcej. — puścił mi oczko Grell, przejeżdżając ręką po czerwonych włosach, krótszych od moich.

— Powodzenia. — po powiedzeniu tego, chwycili za swoją broń i zeskoczyli, by zająć się swoją częścią rezydencji. — To teraz Claude. Ty zajmiesz się tyłem, czyli ogrodem,  tylnym wejściem i jego poszczególne części. — patrzyłam na niego poważnie. Ten skinął głową i bez zawahania, czy innego słowa, zeskoczył.

— To teraz my, co? To jak Ara? Gotowa? — podszedł bliżej mnie. Na jego słowa chwyciłam za specjalny pokrowiec na pewną rzecz. Pokazałam mu go, nie otwierając.

— Nie jestem jakimś nowicjuszem. Wiem co robić. — założyłam go z powrotem i spojrzałam na brata.

— Masz wyjść cało. — powiedzieliśmy jednocześnie i szybko się przytuliliśmy, by zeskoczyć z drzewa.

Złapaliśmy się za ręce i biorąc głęboki wdech, ruszyliśmy na przód, do głównego wejścia.

Na nowo |Kuroshitsuji|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz