13. "Koniec"

1K 66 18
                                    

Patrzyła na mnie swoim zmęczonym wzrokiem, ledwo stojąc na nogach. Co teraz? Co "Claude"? Powiedz coś w końcu, a nie będziesz mnie w niepewności trzymać. Staję się za bardzo ludzki, co nie jest w sumie takie złe.

— Claude mi powiedział kim jesteś. — wymruczala spokojnie. Nie jest wściekła, zdziwiona czy przerażona. Nie jestem przyzwyczajony do takich reakcji na wieść o mojej prawdziwej naturze, więc nie wiem co robić. — Mogłeś mi to powiedzieć na początku, uważałabym na to co robię i nie zmuszała cię do niczego. — oparła czoło o moją klatkę piersiową, oddychając ciężej. — Za dużo piję. — westchnęła.

— Zdecydowanie. — delikatnie ją objąłem, czując wewnętrzną potrzebę zrobienia tego.

Czemu tak wariuję przez tę dziewczynę? Martwię się o nią i nawet czekam do późna na nią, by rano budzić ją gdy wyłącza swój trzeci budzik. Do tego ona by mnie nie zmuszała do niczego i uważała na swoje zachowanie? Ale, że co? Nie zmuszałaby mnie do jedzenia razem? Bym chodził wcześniej spać? By nie zabijała aniołów? O Lucyferze, daj mi jakiś znak, bym wiedział co jest z nią nie tak!

— Sebastian. — spojrzałem w dół, na jej duże, zaspane, dwukolorowe oczy, na jej rumianek policzki i jej lekko rozchylone malinowe usta. Tak, taki znak mi wystarczy. — Za bardzo się martwisz, jak na demona. — uśmiechnęła się lekko, przybliżając powoli do mnie.

— Możliwe. — czułem dziwne przyciąganie do niej, nie mogłem się temu oprzeć. Nawet ten zapach alkoholu mi nie przeszkadzał.

Złączyliśmy nasze usta w delikatnym pocałunku. Czemu mi się to tak podoba? Chcę więcej tego uczucia.
Zacząłem na nią bardziej napierać, co jej nie przeszkadzało, sama zaczęła nadawać szybszego tempa. O mój Lucyferze, gdybym wcześniej to zrobił...

— Muszę oddychać. — oderwała się, szybko oddychając, patrząc mi głęboko w oczy.

— Zapomniałem. — chwyciłem za jej uda i podniosłem do góry, pchając na ścianę.

Zaśmiała się, by pokazać mi swój piękny uśmiech, który błyszczy dla mnie jak moja własna gwiazda. Za długa ta przerwa, potrzebuję jej ust. Wbiłem się w nie ponownie, nie musząc w końcu się schylać. Jej najwyraźniej też to się spodobało, zaczęła ciągnąć mnie za włosy, co w ogóle mi nie przeszkadzało, a raczej bardziej nakręcało. Cholera, długo nie wytrzymam. Złapałem za jej jędrne pośladki, nawet nie wiedziałem, że mogą być tak przyjemne w dotyku. Zacząłem iść z nią w stronę mojej sypialni. W końcu to łóżko się do czegoś przyda.

— Nadal... — znowu chciała coś powiedzieć, ale szybko zamknąłem jej usta moimi. — Oddychać. — warknęła, ciągnąc mnie tak mocno za włosy, że zabrałem głowę. Wyrwała się z moich rąk, stając dumnie przede mną. Zrobiłem coś nie tak? Pospieszyłem się? — Nie dam się tak łatwo zdominować. — pchnęła mnie na łóżko, siadając na moim brzuchu.

Tego mogłem się spodziewać po niej, zawsze będzie stawiać na swoim. Tak, ona na pewno jest moją królową.

— Chodź do mnie, moja pielęgniareczko.

Araine Pov.
Rano

Znowu za dużo wypiłam i głowa mnie boli. Oby Sebastian mnie pilnował i nie dawał tyle alkolou. Ziewnęłam i chciałam się przekręcić na drugi bok, jednak czyjąś gorąca dłoń mi na to nie pozwoliła. Trudno, sam tego chciałeś. Wdrapałam się na jego klatkę piersiową, leżąc na niej. Usłyszałam na to jedynie jego śmiech, przez co jego ciało się zatrzęsło.

— Wyłącz masaże, ja chcę spać. — mruknęłam, naciagając na siebie kołdrę i gryząc go w pierś w znaku zemsty.

— Musisz dzisiaj iść do pracy. — objął mnie swoimi silnymi ramionami.

Człowieku, znaczy demonie, daj człowiekowi spać. Wychyliłam się spod kołdry, patrząc na niego wprost.

— Wstawaj. — zjechał swoją ręką niżej.

— Jesteś pewien, że TY tego chcesz? — uśmiechnęłam się cwanie, schodząc powoli niżej, ocierając się swoimi piersiami o jego umięśniony tors i potem brzuch. Jak to dobrze, że się nie ubrał, jak ja. Mruknął coś do siebie, zakrywajac jedną dłonią twarz.

— Przypomnij mi, czemu się akurat w tobie zakochałem? — jego słowa zbiły mnie z tropu.

Że co? On powiedział... ale że on...? O kurwa. Szybko schowałam twarz w jego brzuchu, tylko by nie zobaczył jak się rumienię.

— N-nie-nienawidzę cię! — wymruczałam tak żałośnie, że chętnie zapadłabym się teraz pod ziemię. Do tego jego śmiech mnie dobił, na co ugryzłam go w jego piękny sześciopak.

— Nic mi tak nie zrobisz. — pociągnął mnie wyżej, do siebie, patrząc mi prosto w oczy. — Teraz powiedz to jeszcze raz, tylko szczerze. — ten twój czarujący uśmiech na mnie nie działa, ty zjadaczu dusz!

Nienawidzę cię, nienawidzę cię, nienawidzę cię!

— Kocham cię. — kurwa! Byłam tak blisko i tak to spieprzyłam.

Czuję jak moje policzki płoną, więc ponownie schowałam twarz w jakiejś części jego ciała, teraz wypadło na szyję.

— Idealnie. — mocno mnie objął, jakby chciał mnie przed czymś chronić.

— Sebas-chan, gdzie Ciel? — chciałam jakoś wybrnąć z tej sytuacji, no bo ja i demon? Mogłam się tego spodziewać, patrząc na moich znajomych.

— Pewnie w Kanadzie. — szybko się podniosłam, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami.

— Co nasz kot robi w Kanadzie?! — jego miną była bezcenna.

— Mówisz o kocie...

~×~

Mniej więcej tak przyjemnie wyglądało życie przez następne trzy lata. Trzy piękne lata mojej młodości, głupiej pracy, czułości na prawie każdym kroku. Potem się zaczęło. Nasz ślub był najdziwniejszy na świecie. Moja rodzina jako ludzie, kilka Bogów Śmierci i jeden demon, i "rodzina" Sebastiana. Głównie jego dobrzy znajomi, czyli inne demony, bo sam Lucyfer udzielał nam ślubu. Normalnie w kościele by nie przeszło, w końcu wiążę się z kimś z samego piekła. Nasz ślub był również moją przemianą w demona, nadal pamiętam jak mnie przekonywał, bo tak spędzimy całą wieczność razem. Ta... Chciałam poczekać, ale z nim nie wygrasz. Jest tak samo uparty jak ja i miał zbyt dobre "argumenty", więc po co się sprzeczać? Teraz żyjemy głównie w jego świecie, choć na święta odwiedzamy moją rodzinę. To jest dopiero dziwne - jestem z demonem, sama nim jestem, poznałam Lucyfera, ale obchodzę święta. Brawa dla mnie. Ta... Przynajmniej się kochamy.

_________________________________

W końcu koniec! Tak!

No dobra, skończyłam to opowiadanie, bo na prawdę straciłam wszystkie pomysły na nie, a usunięcie nie byłoby właściwe.

Teraz mam w planach Harry'ego Potter'a, więc może coś się pojawi.

Pozdrawia i żegna,

Annabelle A. Black

Na nowo |Kuroshitsuji|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz