Leżałem na kanapie w salonie w spokoju czytając książkę, którą dzisiaj zacząłem. Nawet wciągająca, ale moją głową zawładnęło coś innego. Gorszego. Czyli to nagłe powstanie z martwych dwóch osób, a raczej dwóch niepotrzebnych nigdzie form życia. Nadal nie jestem zdolny znaleźć choć odrobinę logicznego wyjaśnienia, dlaczego jednak są wśród nas. Chyba nigdy się nie dowiem. Usłyszałem huk z pokoju obok, czyli jej pokoju. Zerwałem się szybko na równe nogi z zamiarem sprawdzenia czy wszystko w porządku. Nie było mi to dane, bo stamtąd ktoś wyszedł. Miałem racje. Zjawił się szybciej niż myślałem. Nadal te same ciemne włosy, tylko że dłuższe i niebieskie oczy. Wygląda teraz doroślej, niż te 108 lat temu, jak go ostatnim razem widziałem.
- Dawno się nie widzieliśmy, Ciel. - skrzyżowałem ręce na piersi, uśmiechając się wyzywająco.
Od kiedy zerwałem kontrakt, czuje się o niebo lepiej. Tylko głupie nawyki nazywania go "Paniczem" mi zostały i ciężko się ich wyzbyć. Prychnął na moją wypowiedz i zamykając drzwi, wyminął mnie. Wysoki, ale nadal nie tak jak ja.
- Nadal wyglądasz tak samo, Sebastian. - usiadł swobodnie na kanapie, zakładając nogę na nogę. - A ta dziwaczka z pokoju obok to kto? Twoja kolacja? - parsknął poirytowany.
Dziecięce nawyki mu nie minęły. Nie ma co się dziwić. Zawsze był dziecinny, choć za wszelką cenę chciał być traktowany jak dorosły.
Usiadłem na drugiej sofie na przeciwko Pani... dzieciaka. Głupie nawyki. Za długo z nim przebywałem.- Mylisz się. - zaśmiałem się, nie interesując się jego nadal zirytowanym wzrokiem. Już zapomniałem jakie to uczucie się z nim droczyć.
- To niby kim? Wątpię, że jest twoją przyjaciółką. - prychnął zakładając ręce na piersi i odwracając wzrok.
- Współlokatora. - uśmiechnąłem się trochę szerzej, denerwując go jeszcze bardziej.
Jak ja za tym tęskniłem. Za jego obrażoną miną też. Oboje usłyszeliśmy kroki znowu z pokoju Araine i zobaczyliśmy jak szybko z niego wybiega, kierując się do łazienki. Trzasnęła za sobą drzwiami, zostawiając nas w małym szoku. Co się właśnie stało? Wstałem z kanapy i poszedłem w kierunku drzwi za którymi zniknęła. Zapukałem ostrożnie, by jej nie wystraszyć. Co by sobie pomyślała gdybym nagle tak po prostu wszedł do łazienki, kiedy sama tam jest?
- Araine? Wszystko w porządku? - słyszałem jedynie jej szybki oddech i zaraz spuszczenie wody w toalecie. Wątpię by biegła tam tak szybko za potrzebą o pierwszej w nocy.
- Za-araz wy-yjdę! - załkała i odkręciła wodę, co zaczęło zagłuszać wszystko inne.
- Co się tak nią przejmujesz? Podoba ci się?
Westchnąłem powoli zirytowany jego dziecinnym zachowaniem w takiej sytuacji.
Kiedy w końcu wyszła, wstałem z kanapy, patrząc na nią wyczekując. Zaczerwienione oczy, sine usta i lekkie cienie pod oczami. Nie wygląda jak ona. Znam ją dopiero dzień, ale wiem, że taki stan do niej nie pasuje.
- Wybacz, że pewnie ci przeszkodziłam w rozmowie z... przyjacielem? - spojrzałam pytająco na Ciel'a.
Ten jak to on prychnął, zakładając ręce na pierś. Nigdy się nie zmieni.
- Co ci się stało? Nie wyglądasz najlepiej. - stanąłem przed nią, łapiąc za podbródek i podnosząc, by patrzyła na mnie.
Jej oczy. Nie są takie same jak kilka godzin temu. Nie ma w nich tego szczęścia, czy chęci życia, brak w nich tych "iskier", które wcześniej widziałem. Są teraz takie puste, obojętne, bez niczego specjalnego. Coś jest na rzeczy.
- Ten cholernie wkurwiający Gołąb postanowił mnie jeszcze bardziej wkurwić i otruł ciasto, które zjadłam. - zaczął się palić w jej oczach ogień zemsty. I to mi się podoba. Ta desperacja, żądza rozlewu krwi, widok swoich wrogów martwych. Właśnie tego teraz chce. - Dzisiaj wszystkie Gołębie spłonął. - jej usta zaczęły się wykrzywiać w zwycięski i podły uśmiech.
Oczy dalej płonęły tym samym ogniem, ale o wiele większym. Jej dusza jeszcze bardziej zatapia się w ciemności. Wyrwała się i weszła do swojego pokoju, nie zamykając drzwi, dzięki czemu widziałem jak wyciąga coś spod łóżka. Wyglądało to jak zwykła podłużna skrzynka, którą założyła na plecy. Chwyciła telefon, który leżał na łóżku i zadzwoniła do kogoś.
- Dzisiaj jest "Noc płonących Gołębi". - powiedziała do telefonu i nawet tutaj, słyszałem jak kilka osób po drugiej stronie się śmieje.
- Już zbieram resztę! - po tych słowach się rozłączyła.
Ciekawe co się dzisiaj stanie? Coraz bardziej mnie to ciekawi.
- Nie wiem, kiedy wrócę, ale wiem, że pewnie za kilka godzin. - odwróciła się w moją stronę z chytrym uśmiechem. Spokojnie, będę cały czas przy tobie, by widzieć jakie masze ciekawe plany. - Więc masz mnóstwo czasu, by się pieprzyć z twoim przyjacielem! - mina od razu mi zrzedła i nie wiedziałem co zrobić. Uśmiechała się głupkowato, chichocząc. Nie wiem jak na to wpadła. Nawet nie chcę siedzieć. - To pa~! - i szybko mnie wyminęła.
Chyba się co do niej pomyliłem, kiedy zaczynałem akceptować jej dziwny i zbyt wesoły charakter.
CZYTASZ
Na nowo |Kuroshitsuji|
FanfictionZastanawiacie się może, jak to jest mieć demona za przyjaciela, bo ten się nudził w piekle? Ja nie... ale niestety tak się stało. Poznajcie moją historie życia z demonem pod jednym dachem... Nie jestem właścicielem postaci i anime "Kuroshitsuji". Je...