Parę dni później spotykam go znowu. Jest lekko przygaszony, jednak jego oczy dalej zieją ciemnością. Nie zauważa mnie. Nie podnosi głowy, gdy stoję zaledwie parę centymetrów od niego.
-Gdy jesteś daleko, ja umieram- mówi słabym głosem, starając się utrzymać głowę.
-Przecież stoję obok- kręcę głową.
-Psychicznie, Ida. Psychicznie- chrypi, nie mrugając.-Ale... Rick. Jak mam być bliżej?- pytam.
-Wybacz mi wszystko co zrobiłem. Powiedz to na głos... proszę- w jego oczach szklą się łzy, a moje, już i tak niebijące, serce się zaciska.
-Wybaczam ci wszystko, Rick- oznajmiam, kładąc mu dłoń na barku, a jakieś dziwne obrazy mnie atakują. Przed oczami robi mi się ciemno. Po chwili widzę małego chłopca, który siedzi na kolanach staruszki. Wyglądają jakby prowadzili konwersację, której nie można przerwać.
-I zostaniesz tym, kim jestem ja- mówi kobieta łagodnie. Chłopiec odpowiada po swojemu, jednak wygląda na zdziwionego.-Nie patrz tak na mnie, Richard! Pewna dziewczyna będzie potrzebowała twojej pomocy wtedy. Na pewno ją rozpoznasz...
-Znowu mu to opowiadasz?- do pomieszczenia wchodzi starszy mężczyzna, najwyraźniej mąż staruszki.
-Musi wiedzieć, nim odejdę!- burzy się kobieta, kołysząc malca.
-Nie uważasz, że jest... trochę za mały?
-To idealny wiek! Będzie wiedział o co chodzi, ale nie będzie jednak pamiętał skąd- wzrusza ramionami.
-Wiesz może, co się dzieje z Lorettą?- pyta mężczyzna. Kobieta wzdycha.
-Niestety nie. Mimo, że mówiła, że gdzieś jedzie, nie odezwała się ani razu.
Wszystko się rozmazuje. Jednak dalej widzę ich smutne twarze. Czy to byli dziadkowie Ricka?
Potrząsam głową, wracając do rzeczywistości. Dalej trzymam dłoń na jego ramieniu, a on na nią patrzy. Powoli ją zabieram.
-Teraz rozumiesz?- pyta już normalnym głosem. Niestety, ja nie potrafię odpowiedzieć. Czuję gulę w gardle i cała się trzęsę, nawet nie wiem dlaczego. Nie mam siły unieść ręki.-Ida? Wszystko okej?
Znajduję siłę, by pokręcić głową i przełknąć ślinę. Co się ze mną dzieje.
-Zaprowadzę cię do domu- mówi, ale ja znów kręcę głową. Widać, że jest zmieszany.
-Chcę... jechać... na... na... cmentarz- oznajmiam z trudem i drżę, słysząc swój głos. On kiwa głową i mnie podnosi. Zanosi mnie do auta, po czym odjeżdżamy.
***
Zawsze, gdy tata pytał, mówiłam, że nie chcę jechać na cmentarz, by odwiedzić grób babci Loretty. Dzisiaj sama wybrałam tę opcję, zamiast wrócić do ciepłego, bezpiecznego domu. Siedząc obok Ricka, nie wiem co myśleć. Cieszyć się, że to on mnie zawozi? Wściekać się, że mu uległam? Co mam zrobić?
-Może i nie jestem do końca żywy,- zaczyna.- ale to nie oznacza, że nie umiem rozpoznać emocji- kończy, dalej patrząc na drogę.
-Jakich emocji? Nie wiem o czym mówisz- granie twardej wychodzi mi nie najgorzej, ale nie wystarczająco dobrze.
-Tak, tak... więc? Dlaczego jesteś taka... rozdarta?
-Nie twój interes.
-Jesteśmy w moim aucie, więc chyba mój- prycha.
-Nie wiem czy dobrze robię- odpowiadam w końcu. Czuję się teraz taka naga. Powiedziałam mu, co chodzi mi po głowie, mimo tego, że nikomu się nigdy nie zwierzałam. Czuję się słaba. Jak mogłam do tego dopuścić? Ale jestem głupia!
-Nie wiesz czy dobrze robisz?- pyta.-Co takiego miałoby być nie tak?
-Ta pieprzona sytuacja- warczę, by odzyskać władzę i honor.
-Ej, ej! Ja się staram ci pomóc, okej? Takie jest moje zadanie, rozumiesz?
-Twoje zadanie? Może lepiej pomóż innej osobie... ja nie jestem zainteresowana- kłamię. Potrzebuję jego pomocy. Potrzebuję jego słów i rad. Potrzebuję jego. Jak to się stało? Dlaczego teraz to odkryłam?
-Następnym razem... nie okłamuj mnie, Ida. Umiem wychwycić kłamstwa- mówi lekko smutny, a ja momentalnie mam poczucie winy. Dlaczego?
Jazda dłuży się. Nie chcę już siedzieć w tej metalowej puszce z panującą dookoła niekomfortową ciszą. Wzrok Ricka jest pusty, wpatrzony w drogę. Może to lepiej, że nie widzę jego tęczówek? Czuję się jak w debilnej telenoweli dla niedorozwiniętych nastolatek.
Cóż... takie życie.
Raz telenowela, raz horror.
~~~~~~~~•••~~~~~~~~
Dzisiaj krócej.
#BrakPomysłówNastępny rozdział będzie z ,,Pasji"... bodajże.
Mam również pomysł na nową serię.
Wyczekujcie!
Salut!
PessimisticChocolate
CZYTASZ
Ja, Śmierć ✔
ParanormalNie jestem rannym ptaszkiem. Nie jestem optymistką. Tak- nie lubię go, jej... Ciebie też nie lubię. Nie jestem tą dziewczyną w różowej sukience, która myśli, że jest lepsza od wszystkich. Nie jestem tą nastolatką w za dużej kurtce i glanach. Jestem...