Zuza przespała dzisiaj całą noc. Spokojnie. Pierwszy raz od bardzo dawna. Być może dlatego, że z nieznanych sobie przyczyn, czuła się bezpiecznie. A być może wyłącznie dlatego, że zbyt duża dawka alkoholu uśpiła nerwy dziewczyny i pozwoliła jej w końcu na chwilę odpoczynku od rzeczywistości. Kiedy blondynka otworzyła oczy, nie wiedziała, gdzie się znajduje. Obudziła się w jakimś ogromnym, obcym pokoju. Promienie słoneczne wpadające przez ogromne okno, oślepiły ją. Poczuła się jak gdyby ktoś wbił w jej oczy ostre miecze. Błyskawicznie zacisnęła powieki, nasunęła na głowę koc i starała się ponownie zrelaksować. Wzięła głęboki wdech. W tym momencie jej serce wypełniła dziwna niepewność. Intensywny i świeży zapach wody kolońskiej nie był tym, do czego przywykła o poranku. Zacisnęła dłonie na brzegach okrycia, po czym niepewnie, a zarazem bardzo ostrożnie, zsunęła materiał z twarzy. Przetarła zamglone, piekące oczy i rozejrzała się wokół. Nagły obrót głowy spowodował silny, miejscowy ból przypominający cios. Zatrzymała się na chwilę, jednak nie wytrzymała długo. Ciekawość i niepokój były o niebo silniejsze od chwilowego fizycznego dyskomfortu. Poruszyła całym tułowiem, by po raz kolejny nie narazić się na niepotrzebne cierpienie. Obrzuciła wzrokiem pomieszczenie, w którym – z zagadkowych powodów – właśnie się znajdowała. Otaczały ją obce sprzęty, obce kolory. Zorientowała się, że leży na pięknej kanapie z czarnej skóry. Wszystkie inne meble również były czarne, lecz lakierowane. Jedna ze ścian także była w tym kolorze. Rozjaśniało ją jednak punktowe, zimne światło. Na reszcie ścian dominowały jasne odcienie szarości. Nie były one jednak smutne i przygnębiające, lecz eleganckie i stylowe. Salon zaś nie zdawał się być ciemny. Świetnie rozjaśniała go biała podłoga oraz drobne światełka w tym samym kolorze, rozmieszczone dyskretnie w całym pomieszczeniu. Fioletowy pejzaż wielkomiejski na najciemniejszej ze ścian doskonale ożywiał wnętrze. Taki sam efekt dawały rozmieszczone po całym salonie ciemnopurpurowe świece. Przytulności zaś dodawał kominek w odcieniu wenge, stojący w kącie.
Gdzie ona mogła być? Co stało się poprzedniego dnia? W jaki sposób się tu znalazła? Powoli starała się przypomnieć sobie wczorajszy wieczór... Kiedy niemrawe wspomnienia zawładnęły pamięcią dziewczyny, zarumieniła się ze wstydu. Przecież chłopak zabrał ją pijaną spod baru i zawiózł do swojej willi. Tak, to musiał być dom Oliwiera. „Matko, on nawet na projektowaniu wnętrz się zna?" – pomyślała, rozglądając się wokół ze zdumieniem. Głośno przełknęła ślinę. Zuzce zdawało się, że w jej gardle znajduje się jakieś ogromne, obce ciało. Starała się wypowiedzieć jakiekolwiek słowo, jednak z jej krtani wydobyło się tylko ciche chrząknięcie. Miała wrażenie, że w jej ustach panuje susza niczym na australijskiej pustyni. Marzyła choćby o szklance chłodnej wody. Tylko tego w tej chwili pragnęła...
Z rozmyślań wyrwał ją aromat świeżo zmielonej kawy. Przeciągnęła się leniwie, po czym postarała się wstać. Odepchnęła się rękami i powoli uniosła z kanapy. Nagle świat w jej głowie zawirował niczym karuzela. Wszelkie obrazy rozmyły się jak odbicie na tafli jeziora. Licealistka zachwiała się i bezwładnie opadła z powrotem na sofę. Przyłożyła chłodną dłoń do czoła. Tak drobny gest okazał się dla niej zbawieniem. Rzeczywistość powoli zaczynała się stabilizować i nabierać ostrości. Maturzystka napięła mięśnie. Z wielkim trudem zmusiła swoje ciało do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Po chwili usilnych starań wstała ostrożnie i powoli podążyła za intensywnym zapachem. Gdy znalazła się w kuchni, miała wrażenie, że przeniosła się do zupełnie innej rzeczywistości. Pomieszczenie to było kompletnie różne od salonu. Również pomalowane dwoma kolorami, jednak bardzo jasnymi. Dominowała tu soczysta zieleń. Wraz z nią wspaniale komponowała się barwa brzoskwini. Wszystkie meble miały kolor olchy. Podłogę zaś pokrywały jasnobrązowe kafle świetnie imitujące drewno.
Przy oknie ujrzała chłopaka obsługującego ekspres do kawy. Oparła się o ścianę, nie mogąc oderwać oczu od tego widoku. „Idylla, prawie jak w filmie..." – pomyślała i uśmiechnęła się. Oliwier wreszcie spostrzegł jej obecność.
![](https://img.wattpad.com/cover/115272227-288-k434305.jpg)
CZYTASZ
✓ Antequam Vadam ✓
Diversos"Moje życie to jedno wielkie pasmo nieszczęść. Moje życie to cierpienie, upodlenie, ból, żal, smutek, gorycz, rozpacz, brak akceptacji i odrzucenie. Ale w życiu każdego człowieka pojawia się jakiś promyk nadziei... Mój pojawił się, kiedy poznałam wł...