Ostatnimi czasy Zuzka sporo myślała o Oliwierze. Mimo dziwnych i raczej nieprzyjemnych początków znajomości, naprawdę go polubiła. Biorąc pod uwagę jej podejście do zawierania nowych znajomości, było to dość dziwne. Po wszystkich bolesnych przejściach z Magdą i Adrianem, stroniła od ludzi o wiele bardziej niż kiedyś. Czas spędzała z innymi tylko wtedy, gdy musiała. Odpowiadało jej to. Zawsze była typem samotnika. Na spotkania z tym chłopakiem chodziła jednak naprawdę chętnie. Miała po nich zaskakująco dobry humor - o wiele lepiej znosiła obecność Oleńki i nastroje matki, a dzięki temu nie miała ostatnio żadnych stanów depresyjnych i nie myślała obsesyjnie o alkoholu czy żyletce. Ucieczka od monotonii i rutyny. Miła odmiana po tych czasach cierpienia.
W jej głowie jednak nieustannie - niczym satelita - krążyła obawa, że ta znajomość skończy się dla niej fatalnie. Wiele razy została zraniona przez ludzi. Teraz znów naiwnie zaczynała ufać drugiej osobie. Do tego nowopoznanej. Nie kontrolowała tego. Dotychczas każda taka znajomość szybko się kończyła, a dziewczyna za każdym razem znosiła rozstania coraz gorzej. Dlatego też na początku starała się zniechęcić do siebie Oliwiera. Szybko jednak zaczęła mu ulegać. Było w nim coś, co sprawiało, że mimo wszystko potrafiła mu zaufać. Wciąż jednak obawiała się, że to jej kolejny błąd...
Właśnie w ten sposób Zuza spędziła ostatnią lekcję - historię. Myśląc. Z drugiej strony i tak wykorzystała czas trwania tych zajęć lepiej niż inni. Nauczycielka tego przedmiotu była bardzo sympatyczną osobą, ale - niestety - nie miała talentu do prowadzenia lekcji. Dlatego też wszyscy spędzali jej zajęcia bawiąc się telefonami, esemesując, grając w karty, rysując albo po prostu rozmawiając. Kajetan natomiast najzwyczajniej w świecie położył się na ławce i zasnął. Jak zwykle zresztą. Miał szczęście, że nie chrapał. Inaczej mógłby łatwo wpakować się w kłopoty. Nawet najcierpliwszy nauczyciel miałby prawo stracić siły wobec ucznia, który tak bardzo go ignorował.
Po lekcjach Zuza powoli skierowała się ku wyjściu. Nigdy się nie spieszyła - im później w domu, tym lepiej. Poza tym, nie znosiła tłoku na schodach. Dlatego wybrała te, które znajdowały się na samym końcu korytarza. Wolała nadłożyć drogi niż przeciskać się pośród tabunu śpieszących się ludzi. Nie lubiła iść za tłumem. Męczyło ją to. Nienawidziła dostosowywać się do zachowań ogółu. Zawsze pocieszała się, że po prostu jest indywidualistką i nie zamierza wtopić się w szarą masę.
Kiedy w końcu znalazła się na zewnątrz budynku, zatopiona w myślach, zmrużyła oczy i ruszyła przed siebie, przez co nie zauważyła dziewczyny idącej w jej kierunku. Dopiero gdy ta niespodziewanie zagrodziła jej drogę i o mały włos nie zderzyła z nią, Orłowska powróciła do rzeczywistości.
- Jesteś z siebie zadowolona, pierdolona suko? - Usłyszała z ust nieznajomej.
„Hmm, to może być zabawne..." - pomyślała Zuza, zanim odpowiedziała:
- Bynajmniej. Również miło cię widzieć, tylko chciałabym wiedzieć, kim ty, do kurwy nędzy, jesteś - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, nieznacznie przechylając na bok głowę, starając się wyrazić zainteresowanie.
- Nie udawaj! Jestem dziewczyną Oliwiera - a raczej byłą dziewczyną. I to przez ciebie, szmato! Myślisz, że on cię kocha? Gówno prawda! On jest zwykłym erotomanem! Zostawi cię, gdy tylko znajdzie nową zabawkę - wrzasnęła ciemnowłosa, wymachując rękami jak opętana.
- Eee? To on ma dziewczynę...? - wykrztusiła zaskoczona maturzystka. Jej umysł zatrzymał się przy słowie: „kocha" i wciąż nie potrafił wrócić do stanu sprzed tego zdarzenia.
- Raczej miał. Ale to ty rozpierdoliłaś nasz związek! - krzyczała wściekła brunetka.
- Ja go do niczego nie zmuszałam. Nie przyszło ci do tego pustego łba, że może to ty jesteś winna temu, że cię rzucił? Tak odrobinę? - spytała złośliwie Zuza, splatając ręce na piersiach i przypatrując się jej badawczo.
CZYTASZ
✓ Antequam Vadam ✓
Acak"Moje życie to jedno wielkie pasmo nieszczęść. Moje życie to cierpienie, upodlenie, ból, żal, smutek, gorycz, rozpacz, brak akceptacji i odrzucenie. Ale w życiu każdego człowieka pojawia się jakiś promyk nadziei... Mój pojawił się, kiedy poznałam wł...