Caput XXIII

34 2 0
                                    

Zuza dotarła do domu na kilka minut przed powrotem ojca. Miała naprawdę dużo szczęścia, że jej matka również nie wróciła jeszcze do domu. Niestety, była w nim jednak młodsza siostra dziewczyny. Ola chciała jakoś skomentować dziwne spóźnienie Zuzy, jednak rozmyśliła się, gdy zobaczyła jej twarz przepełnioną mieszanką wielu uczuć i emocji. Najwyraźniej miała jednak jakieś resztki instynktu samozachowawczego, gdyż postanowiła milczeć. Nie spróbowała również wejść do pokoju blondynki, gdy ta zamknęła się w nim, nie wypowiedziawszy ani słowa.

Zielonooka zaś od razu położyła się na łóżku i włączyła muzykę. Chciała odciąć się od swoich myśli i tylko to mogło jej w tym pomóc. Zagłuszenie ich. Gdyby sięgnęła po książkę, prawdopodobnie nie potrafiłaby skupić się na literaturze. Jej myśli prawie na pewno krążyłyby z dala od fikcyjnych zdarzeń i świata przedstawionego. Lektura działała na nią tylko i wyłącznie wtedy, gdy chciała odciąć się od reszty świata. Nie zaś, kiedy toczyła walkę sama ze sobą. Walkę, w której od początku stała na przegranej pozycji.

Muzyka jednakże również nie przyniosła jej upragnionego ukojenia. Łzy bez przerwy cisnęły się jej do oczu, wciąż nie przynosząc ulgi. Dzisiaj umarły je ideały i cele. Okazała się zbyt słaba, by zostać silną, niezależną, niezłomną kobietą. Kobietą, jaką zawsze chciała być. Jednego dnia zginęły jej marzenia. Jeszcze wczoraj wierzyła w to, że była na dobrej drodze, by pokonać swoje wewnętrzne demony i w końcu stanąć na nogi. Ufała, że może stać się wolna – w pełni odpowiadać za swój los i wybory. I była z tego dumna. Teraz jednak zrozumiała, że nigdy nie stanie się w pełni samodzielna i niezależna. Że istnieje jeden człowiek, którego odejście zabiłoby jej duszę. Człowiek, który może opuścić ją w każdej chwili i dla nikogo fakt ten nie okazałby się nadmiernym zaskoczeniem. Brutalna prawda dotarła do niej z siłą fal rozbijających się o brzeg. Nie dość, że jej sen o niezależności okazał się zwykłą mrzonką, to na dodatek przyszłość może przynieść jej cierpienie o wiele większe niż sama potrafiła sobie nawet wyobrazić. Kara za chwilę szczęścia mogła okazać się zbyt surowa. Wyłączna świadomość tego sprawiała Zuzie okrutny ból. Nie chciała nawet myśleć o tym, co mogłoby się z nią stać, gdyby jej obawy się spełniły.

W tym momencie dziewczyna momentalnie zerwała się z łóżka, niemal rzuciła telefon ze słuchawkami na ziemię i – nie zważając na nic – szybko włożyła na siebie buty i kurtkę. Bez słowa wyjaśnienia wybiegła z domu. Wiedziała, że jeśli jej siostra znów podzieli się swoją wiedzą o zachowaniu Zuzki z matką, będzie mogła mieć poważne kłopoty. W tym momencie jednak nie była w stanie wytrzymać w swoim pokoju, a nawet w tym mieszkaniu. Potrzebowała samotności, chwili odpoczynku. Chciała znaleźć się w miejscu, w którym trwać będzie wyłącznie ona. W miejscu, które pomoże jej zrozumieć, co tak naprawdę się z nią działo. Nie rozglądając się, przebiegła przez ulicę i szybko wspięła na strych. Pierwszy raz od niemal miesiąca.

Od razu skierowała się do punktu, w którym ukryła swoje świeczki. Wyjęła wszystkie. Znowu. Przyjrzała się każdej z osobna, biorąc ją do ręki i powoli obracając w dłoni. Jej skarby były bliskie wypalenia. Ale musiały wystarczyć. Z obawą i drżeniem sięgnęła po pudełko z zapałkami. Na szczęście było niemal pełne. Na dzisiaj ich również wystarczy.

Skierowała się do rogu pomieszczenia. Klęcząc między ścianami, czuła się bezpiecznie. Miała 

wrażenie, że ukryła się przed nieżyczliwą rzeczywistością. Wszystkie świece zapalała powoli, wręcz rytualnie. Każdą osobną zapałką. Jak zawsze. Tym razem układ żarzących się lampek był jednak chaotyczny. Odzwierciedlał on bowiem to, co działo się w głowie dziewczyny. Gdy rozłożyła wszystkie, ich widok skojarzył jej się z nocnym, bezchmurnym niebem nad odludnym jeziorem. Uśmiechnęła się nieznacznie i odetchnęła głęboko, napawając się zapachem topiącego się wosku, który – spływając po brzegach świec – tworzył cudowne wzory. W przeciwieństwie do większości ludzi, nie uważała go za nieprzyjemny. Wręcz przeciwnie, uwielbiała go. Właśnie dlatego nigdy nie używała świeczek zapachowych. Według niej, niszczyły one całą magię.

✓ Antequam Vadam ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz