Sytuacja z Oliwierem i Sarą nie dawała jej spokoju. Myśli Zuzy w dalszym ciągu obsesyjnie krążyły wokół irracjonalnego – według niej – zachowania chłopaka oraz tego, co powiedziała jego była. Po głowie wciąż kołatały jej się te same pytania: Czy faktycznie zniszczyła ich związek? Czy naprawdę nie jest żużlowcowi obojętna? Czemu ktoś taki jak on zainteresował się dziewczyną z problemami? Czy była dla niego jedynie „łatwą ofiarą"? Dobijające się do jej świadomości pytania, na które nie znała odpowiedzi, zaczynały ją męczyć i nużyć. Były jednak niczym uparte owady przyciągnięte wonią słodkości – nie zamierzały odejść bez walki. Nie radziła sobie. Nie potrafiła zagłuszyć frapujących myśli. Nie był to ten rodzaj frustracji, który uśmierzały świeczki rozpalone na strychu, co udowodniła sobie już wczoraj. Nie czuła też bólu, więc nawet jej „zimna przyjaciółka" – jak nazywała żyletkę – nie była w stanie jej pomóc. Została tylko mieszanka wybuchowa – duża ilość alkoholu i pewien chłopak o bujnej wyobraźni.Sięgnęła po telefon. Spojrzała na wyświetlacz – była godzina 18:18.
„Ktoś o mnie myśli..." – pomyślała i uśmiechnęła się do siebie. Nagle umysł podsunął jej wizję osoby, która właśnie w tej chwili mogła widzieć ją oczami wyobraźni. To sprawiło, że na jej twarzy zagościł smutek. Chciała jak najszybciej zapomnieć o tej chorej sytuacji. Po chwili bezmyślnego wpatrywania się w komórkę, niecierpliwie wybrała numer i czekała na odpowiedź. Jeden sygnał, drugi, trzeci... W końcu po drugiej stronie odezwał się radosny głos:
– Jimmy, do usług!
– Cześć, Słońce! – przywitała się. – Mam dzisiaj mętlik w głowie, ale wiem jedno – chcę się napić. Masz czas?
– Jimmy zawsze pomoże! Powiedz tylko gdzie i kiedy – odpowiedział z radością.
– Za godzinę tam, gdzie zawsze? – spytała.
– Well done! Ja to sobie umiem zapewnić atrakcje – krzyknął rozradowany i rozłączył się.Jimmy był dziwakiem. Dziewczynę zawsze zastanawiało, czy sam rozumie, co miał na myśli. Bez względu na wszystko – ten chłopak był najlepszym, co człowiekowi mogło się przytrafić, gdy chciał on na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Zuza jednak nie traktowała go poważnie ani przez chwilę – był dla niej niczym więcej, jak tylko zabawką – żywą, chodzącą maskotką.Napatoczyli się na siebie po drodze. Chłopak opowiadał jej, że jest geniuszem, ponieważ wpadł na pomysł, by się spotkali. Fakt, że to Zuza do niego zadzwoniła, wydawał się nie docierać do jego umysłu. Orłowska przewróciła teatralnie oczami i postanowiła nie ustosunkować się do jego wersji wydarzeń. Oświecanie chłopaka mijało się z celem. Kiedy dotarli do baru, Jimmy przysunął się do dziewczyny i – obejmując ją ramieniem – spytał:
– Co chcesz dzisiaj robić, Mała?
– Dzisiaj? Dzisiaj chcę nie myśleć! Dzisiaj chcę pić i słuchać twoich opowieści – odpowiedziała, patrząc na niego z uśmiechem i wygodnie usadowiła się na krześle. Kiedy złożyli zamówienie, oparła brodę na dłoniach, a Jimmy rozpoczął:
– Znamy się już trochę, więc mogę ci to wyznać. Wiesz, dlaczego wtedy w barze się do ciebie dosiadłem i opowiedziałem ci o El Dorado? – spytał szeptem, rozglądając się badawczo i podejrzliwie po twarzach ludzi przebywających w lokalu.
– Bo byłam zachlana w trzy dupy, a twoich historyjek nie da się słuchać na trzeźwo? – odpyskowała. Zawsze była złośliwa i nawet wobec niego nie potrafiła pozbyć się drobnych uszczypliwości. Chłopak jednak jedynie spojrzał na nią obojętnie, jakby sens jej słów w ogóle do niego nie dotarł.
– Nie. Zrobiłem to, bo cię poznałem. Zastanawiałem się, czy wiesz coś o swojej przeszłości, więc postanowiłem to sprawdzić, wtajemniczając cię w historię mojej ojczyzny. Ale naprawdę – jak na ciebie patrzę to cały pradziadzia, tylko wąsów ci brakuje, Mała! – powiedział szeptem i uśmiechnął się.
CZYTASZ
✓ Antequam Vadam ✓
Acak"Moje życie to jedno wielkie pasmo nieszczęść. Moje życie to cierpienie, upodlenie, ból, żal, smutek, gorycz, rozpacz, brak akceptacji i odrzucenie. Ale w życiu każdego człowieka pojawia się jakiś promyk nadziei... Mój pojawił się, kiedy poznałam wł...