Po tym jak Jurij trafił do szpitala Otabek uświadomił sobie kilka ważnych rzeczy.
Jedną z nich było to, że Jura może po tym wszystkim już nigdy nie dojść do siebie, że z to co mu zrobiono odciśnie się na jego psychice.. na zawsze. To będzie powracać w koszmarach, za dnia i podczas zwykłych codziennych czynności.
Ktoś kim Altin miał się opiekować.. mógł nie być już dawnym Jurijem. Przynajmniej nie tym którego on znał.
Ponure rozmyślania przerwały kroki tuż przed nim. Podniósł ciężką głowę i odetchnął cicho, widząc biegnącą przez korytarz młodą doktor. Powiódł za nią wzrokiem, a potem zerwał się i ruszył jej śladami, które prowadziły do sali Jury.
- Halo, proszę się zatrzymać. - powiedział do niej. Zamiast odpowiedzieć machnęła lekceważąco dłonią i weszła do pokoju chłopaka sprawdzając coś na kardiomonitorze i reszcie tych śmiesznych urządzeń.
Widział przez szybę jak nagle uśmiecha się ponuro i zwraca na niego uwagę. Altin wzruszył tylko ramionami, dając jej do zrozumienia, że nic nie rozumie.
Czyżby Jurij się wybudzał?
To na nowo zasiało w nim nadzieje na to, że wszystko będzie dobrze. Prawie dobrze.
Lekarka zerknęła jeszcze raz na blondyna i wyszła na zewnątrz, cicho zamykając za sobą drzwi.
- Budzi się, powoli, ale budzi się. Jest tutaj jego rodzina? - spytała kobieta obserwując ciągle zmieniający się wyraz twarzy młodego mężczyzny, który nadal patrzył na leżącego w szpitalnym łóżku Jurę.
- Tylko ja.. - odpowiedział oszołomiony. - Jestem ochroniarzem tego dzieciaka.
Położył dłoń na szybie i poczuł, że po raz pierwszy w życiu jest wzruszony do tego stopnia.
Być może niedługo z nim porozmawia..
Usłyszy jego pyskaty, uroczy głos..
- Mogę przy nim być? - zapytał cicho Altin nagle zwracając się do lekarki. Kobieta zamyśliła się na moment, a potem rzuciła okiem na swojego młodego pacjenta i kiwnęła powoli głową.
- Nie powinnam, bo to jego rodzice powinni tutaj być, robię więc wyjątek. Tylko uważaj, może wpaść w szał gdy już będzie całkiem przytomny. - oznajmiła klepiąc Kazacha po ramieniu i wpuszczając go do sali. Zamknął za sobą, po czym odruchowo chwycił krzesło stojące pod ścianą i przysunął je sobie do łóżka Jurija.
- Juraśka, co oni Ci zrobili.. - wyszeptał łapiąc dłoń chłopaka w której tkwił wenflon. Zaprzyjaźnili się, dali sobie wzajemny kredyt zaufania, teraz Otabek bał się, że straci swojego Jurę bezpowrotnie.
Tego bał się najbardziej.
Omiótł zmartwionym spojrzeniem siną twarz blondyna i wtedy doszła do niego pewna rzecz.
Jurij nie miał już swoich długich włosów, co tym bardziej wbiło szpile w jego serce. Tak długo je hodował, tak o nie dbał. A teraz przepadły wraz z tym wszystkim co się wydarzyło..
- Jura, jeśli się obudzisz musisz powiedzieć mi prawdę. - powiedział szeptem Kazach. - Nie zostawię tak tego, słyszysz?
Chciał by tak było..
Pogładził kciukiem wierzch zimnej dłoni chłopaka i zorientował się, dopiero po chwili, że jego palce próbują przesunąć się po pościeli. Nieudolnie blondyn próbował się poruszyć i tym samym sprawił, że serce Otabeka rozpalił nowy płomyk radości.
- Zaraz wrócę. - obiecał wstając z krzesła, ale nie spuszczając czujnego wzroku z twarzy chłopaka dopóki nie opuścił sali i jak na skrzydłach nie pognał do pokoju lekarzy.
Teraz pora na nich.
Wezwana lekarka kazała mu czekać na korytarzu, przez następne pół godziny jedynie wpatrywał się w to wszystko przez szkło. Jak Jurij otwiera powoli oczy, jak po jego policzkach ciekną łzy wściekłości.
Rozumiał go w pełni, nie dziwił się więc takiemu zachowaniu.
- Może pan wejść, prosił o pana obecność. - oznajmiła pielęgniarka, która chwilę później wyszła do niego. Dzieciak był na tyle świadomy, żeby go poprosić, to Ci heca.. Odetchnął kilka razy, wysłał w biegu smsa do matki Jurija i wszedł ostrożnie do sali, jak uprzednio zamykając za sobą drzwi.
I tak jak wcześniej usiadł przy jego łóżku, łapiąc go za rękę.
- Cześć, dzieciaku. - przywitał się łagodnie. - Nic się nie bój, to ja.. - dodał po chwili, żeby dodać Jurze otuchy.
- Wiem.. - odparł ochrypły głos wywołujący w nim nową falę bólu. Kto śmiał doprowadzić go do tak opłakanego stanu.. - Otya.. przepraszam..
Otabek nie rozumiał za co w tej chwili Jurij go przeprasza, nie miał zamiaru też tego dociekać.
- Jurij, jesteś już bezpieczny. Nic Ci nie grozi. Ktokolwiek Cię tak skrzywdził odpowie za to.. - obiecał Kazach.
- Chciałem Cię chronić..
Altin zdębiał na moment i zmarszczył brwi, przyglądając się poobijanej twarzyczce swojego małego podopiecznego.
- Nie masz przed czym, młody. Nic już nie mów jeśli jesteś zmęczony..
Pogłaskał go po czole i sprawdził przy okazji czy z bandażem wszystko jest w porządku.
Minie kilka następnych dni nim Plisetsky opuści ten chory przybytek.
***
Giacometti z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w krążącego po salonie jego domu Leroya. Po tym co usłyszał od swojego przyjaciela.. nie wiedział w jakim kierunku zadawać pytania.
Może dlatego, że było ich zdecydowanie za dużo.
- Ty chyba robisz sobie jaja. JJ coś Ty narobił, do kurwy nędzy! - krzyknął wreszcie wściekły Chris zrywając się z kanapy. Odstawił swoją szklankę z piwem i podszedł do Jeana chwytając go za ramię, żeby na siebie spojrzeli.
- Nic. - odparł obojętnie Leroy; wciąż uważał, że nic złego się nie stało, że trochę poturbował dzieciaka i dał mu lekcję życia. Niech się zresztą przyzwyczaja.
- Nic? Zgwałciłeś niewinnego chłopaka, w dodatku Twojego brata. Rozbiłeś mu głowę, kto wie co się z nim teraz dzieje. Myślisz Ty trochę?! Co Ci strzeliło do łba?! - warczał wkurwiony Szwajcar.
Nie rozumiał motywów działania kolegi, wiedział jedynie, że to co się zdarzyło nie może więcej się powtórzyć.
- Jean, słyszysz co mówię? - szarpnął Kanadyjczykiem, który wypił do końca swoją colę i odstawił naczynie na szklany stolik, oblizując wargi.
- Już dawno miałem na niego ochotę, wiesz? - mruknął z dziwnym błyskiem w oku JJ przeczesując włosy palcami.
JJ siedział u niego przez kilka dni, ale dopiero teraz powiedział mu dlaczego zwalił mu się na głowę. I nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.
- Opanuj się, człowieku. - ostrzegł go Giacometti. - To Twoja rodzina, czym on Ci kurwa zawinił?
- Rozumiesz, że umawia się ze swoim ochroniarzem? Nie mogę im na to pozwolić, Chris. Przynajmniej nie w tym życiu.
Wtedy Szwajcar zrozumiał w jak wielkim niebezpieczeństwie znajduję się Jurij.
CZYTASZ
Bodyguard; Otayuri
FanfictionAltin znajdując dobrze płatną robotę u bogatego małżeństwa nie spodziewał się, że przyjdzie mu zapłacić za wszystko cierpliwością i poszarpanymi nerwami. Zakończone.