23. Ghost of you

1K 164 99
                                    

W życiu zawodowym Yanga zdarzały się różne sytuację, począwszy od zgłoszeń do katowanej kobiety, którą mąż latami więził w domu i po najpoważniejsze, takie jak zabójstwa czy bezpośrednie narażenie życia czy zdrowia.

Jednakże nigdy nie zdarzyło się, żeby osoba poszukiwana za popełnione przestępstwo sama pchała się do więzienia. Nie, wątpił by to były wyrzuty sumienia albo chęć skruchy. Podejrzewał bardziej, że chodzi po prostu o znużenie całą gonitwą, w końcu ile można tak biegać i się ukrywać? No, bywa, że i po dwudziestu latach sprawca wciąż jest nieuchwytny, ale najwidoczniej ten piękniś, którego właśnie widział w lusterku sam się im podstawiał.

Nie musiał nawet pytać swojego partnera z kim mają doczynienia, wiadomości telewizyjne i informacje na każdej internetowej stronie mówiły wszystko.

- Yang, uważaj on może być niebezpieczny. - powiedział młody rudzielec siedzący na fotelu pasażera. - Weź broń. - dodał po chwili namysłu. Seungbae uśmiechnął się kącikiem ust i wziął pistolet od dzieciaka, powoli wysiadając z samochodu.

Skłamałby oczywiście gdyby powiedział, że się nie boi, w końcu cholera jedna wie co ten maniak mógł mieć w zanadrzu. Nie bawiąc się w żadne grzeczności ruszył w kierunku Leroya, który w tym samym momencie spojrzał na niego i przestał szczerzyć zęby.

Był widocznie zaskoczony, sądził, że gliny odjadą tak szybko się pojawiły i nie będą za nim węszyć.

Płonne nadzieje, skoro jeszcze przed chwilą chciał by go złapano. Cofnął się kilka kroków do tyłu, a potem zaczął biec co nie umknęło niczyjej uwadze, szczególnie Yanga, który zaraz rzucił się za nim jeszcze w biegu przeładowując broń.

Jeśli teraz go wypuści ludzie których ten psychol skrzywdził nigdy nie doznają zadośćuczynienia.

Przemknął między zaszokowanym zaistniałą sytuacją tłumem i zacisnął szczękę, mimo braku oddechu gnając za gnojem. Nie rozumiał jego toku myślenia, najpierw sam wychodził, żeby go dorwano, potem panikował i uciekał o mało nie łamiąc sobie nóg.

- Z drogi kurwa! - wrzasnął wybiegając za ciemnowłosym na kolejne skrzyżowanie.

Mając na względzie ogół nie strzelał do niego kiedy miał okazję, wolał załatwić to w inny, nieco trudniejszy sposób. Nie chciał nikogo narażać. Potrąciwszy młodego chłopaczka umknął mu moment gdy jego kompan zahamował gwałtownie obok niego.

No pięknie.

Włączony kogut o mało nie przyprawił go o zawał. Wskoczył prędko do wyjącego samochodu i zatrzasnął drzwi.

- Masz przesrane, mały. Tylko znajdziemy się w domu. - mruknął Yang gdy rudowłosy parsknął z niedowierzaniem i dziko wcisnął pedał gazu wyrywając tym samym cichy jęk z ust kolegi.

Seungbae nadał komunikat do odpowiednich służb, jedynie pobieżnie opisując wygląd poszukiwanego i gdzie mógł się udać. Najgorsze, że zaczynał się denerwować, jeśli go nie złapią w szale może kogoś uszkodzić.

Jego kompan prowadził bez prawa jazdy, to dodatkowo doprowadzało go do szału, ale jak już mu wcześniej zapowiedział - policzą się kiedy indziej. Spuścił szybę po swojej stronie i wystawił głowę, nie przejmując się kompletnie wiatrem świszczącym w uszach. Patrzył na każdego mijanego przechodnia, czując mimowolny ścisk w żołądku i nie wiedząc już teraz tak naprawdę gdzie wsadzić łapy.

Stres źle na niego wpływał.

Zawiesił na dłużej wzrok na przebijającej się przez hałaśliwy tłum postaci i klepnął kolegę w kolano dając mu znak, żeby trochę zwolnił. Nie mogli robić niczego pochopnie, najlepiej poczekać na resztę i wtedy gdzieś go zapędzić.

Bodyguard; OtayuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz