Rozdział 8

4.3K 199 15
                                    

~*~

*Oczami Justina*

- Bo ja. - Zaczęła mówić lecz przerwał jej wrzask wołającej mnie osoby. Z moich oczu momentalnie poleciały łzy.

-JUSTIN!?

- Mama!? - Powiedziałem po czym rzuciłem się na szyję mojej rodzicielce. Jej twarz była równie zapłakana jak moja.

-Tak bardzo za Tobą tęskniłam nie sodziłam że Cię spotkam a co dopiero tu. Jak Ty wyrosłeś. - Powiedziała po czym kolejny raz mnie przytuliła.

-Ja też tęskniłem ale wiesz nie miałem odwagi by pojawić się w domu.

-Mój mały Justinek nie jest już taki mały.

-No nie jest. A co tam u Jaxona i taty ?

-A Jaxona dobrze. Wiesz bardzo tęskni za Tobą.  W końcu nie widział swojego starszego brata przez ponad rok czasu.

-A tato?

-No bo wiesz. My się rozwiedliśmy.

-C-co ?

-No tak od kiedy się wyprowadziłeś a my z Jaxonem nie mogliśmy się pogodzić ze śmiercią Jazzy a tato tym bardziej więc tak jak Ty upijał się ale stało się to za częste i nie kontrolował tego co robił.

-Czy on coś wam zrobił. - Ona jedynie spojrzała w moje oczy a ja byłem pewny że ich bił momentalnie moje ciało spieło się.

-Justin uspokój się wszystko jwst już w jak najlepszym porządku.

- Przepraszm mamo. Tak bardzo przepraszam że mnie wtedy nie było,  że on się nad wami znęcał. To wszystko jest moją winą to co stało się Jazzmyn też jest moją winą gdybym wiedział do czego zdolny jest Marco nigdy nie pozwoliłbym aby na nią spojrzał a co dopiero zgwałcił.

- To nie jest twoja wina.- Powiedziała po czym pogłaskała mnie w troskliwym geście po policzku. Szybko się odwróciłem przypominając sobie o obecności Jen ale jej tam nie było.

- Poszła w głąb cmentarza. - Usłyszałem głos mojej mamy i wtedy zauważyłem ze reklamowki ze zniczami też nie ma. Wiedziałem że to był dla niej ogromny krok.

-To moja przyjaciółka Jen.

-Niesamowita dziewczyna.

-Huh?

-Nie wiem co zrobiła że namówiła cię do przyjścia tu.

- Tak jest niesamowita i uczyniła to w nie całe 30 minut i do tego nie świadomie.  - Powiedziałem do mamy i obdarzyłem ją uśmiechem.

-Kochasz ją ?

-Nie mamo. Znamy się jakiś tydzień nawet dobrze jej nie znam.

-Wiedz że życzę ci jak najlepiej kochanie. I jeśli spotkasz tą jedyną to chcę ją poznać.

- Będziesz pierwsza. - Powiedziałem po czym lekko pocałowałem ją w czoło.

*Oczami Jen*

Widząc Justina płaczącego w ramionach matki postanowiłam przełamać samą siebie.  Zauważyłam że w reklamówce znajdują się znicze więc chwyciwszy ją chwijnym krokiem ruszyłam w głąb cmentarza. Gdy zapaliłam znicz i postawiłam go przy tablicy usiadłam na ławce.

-Cześć tato. Nie wiem czy mnie słyszysz czy nie ale widziałam jak bardzo pomogła Justinowi rozmowa z siostrą. Tak na początek chciałabym przeprosić cie za to że tak długi czas mnie tu nie było. Za okaleczanie się za wpadnięcie w depresję. Tak bardzo mi ciebie brakuje. - Po moich policzkach spływały łzy a ja chciałabym aby wypłyneły w raz ze smutkiem i wszystkimi złymi emocjami. - Przepraszam za to że kazałam ci obiecać ci że masz przyjechać długi czas się obwiniałam i ciągle tak jest ale wiem że nie do końca była to moja wina. U nas w domu trochę się po zmieniało.  A mówiąc trochę mam na myśli dużo.  Mama ciągle przyprowadza nowych mężczyzn rzadko bywa w domu. Po prostu wszystko jest bez sensu.- Siedziałam długi czas w ciszy myśląc o tym co chciałabym mu powiedzieć.

- Mogę?  - Usłyszałam głos Justina na co jedynie zrobiłam mu miejsce na ławce szybko znalazł się na niej po czym mnie przytulił.

- Tak bardzo za nim tęsknię.

-Wiem mała wiem.

- Gdzie Twoja mama ?

-Poszła już. Ale obiecałem jej że ją odwiedzimy.

-My ?

*Oczami Justina*

-My? - Usłyszałem zdziwienie w głosie Jen.

- My. Chce Cię poznać. - Chce ją poznać tą jedyną.
-Ehm no okey.

-Jedziemy już?  -Zapytałem gdy dziewczyna co raz bardziej trzęsła się z zimna. Jej odpowiedzią było lekkie skinięcie głową. Chwyciłem ją z dłoń i splotłem nasze palce razemi ruszyłem w stronę samochodu.

-*-

-Chcesz jeszcze herbaty.

-Nie dziękuje.

-Ehm Jen.

-Tak?

-Nie odpowoedziałaś mi.

-Na co ? - Zapytała zdezorientowana.

-Na to czy mnie pokochasz.

-Ale ja... Ja cię chyba już kocham. - Powiedziała i zaczęła iść w stronę wyjścia.

- Jen czekaj.

-Ale na co ? Bo już cię nie rozumiem najpierw mówisz mi żebym trzymała się od ciebie z daleka a potem mówisz żebym nauczyła cię kochać. Kurwa sama nie potrafię kochać ale chyba zaczęłam i nie potrzebnie. - Powiedziała i wyszła z mojego mieszkania.

-Ale ja tak bardzo chcę cię pokochać ! - Krzyknąłem ale byłem pewny że dziewczyna mnie nie słyszała.
ALE JA TAK BARDZO CHCĘ CIĘ POKOCHAĆ.
~*~

Omg omg ! JAK JA WAS KOCHAM. TAK BARDZO ŻE AŻ NAPISAŁAM DLA WAS KOLEJNY ROZDZIAŁ. Widzę że opowiadanie co raz bardziej wam się podoba a ja co raz bardziej się jaram. Tamten rozdział tak bardzo mi się podobał że aż go mamie czytałam :]

Mam do was pytanie. CZY PISANIE BOLI? NIE? TO DLACZEGO NIE KOMENTUJECIE ? :( WIECIE JAKIEGO TO DAJE KOPA? TAKIEGO ŻE PRZY TAMTYM ROZDZIALE POJAWIŁO SIĘ TYLE GWIAZDEK I DWA KOMENTARZE ŻE JEST KOLEJNY ROZDZIAŁ.

WIĘC...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

A tym czasem do nastepnego i Dobranoc.
KOCHAM WAS ♥♥♥

Zmienność / Fan fiction Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz