Rozdział 18

3.2K 161 8
                                    

Miłego czytania kochani ♥

Od razu przepraszam za rozdział.

Przeczytaj notkę.

Z poważaniem MEGA WKURZONA Dominika.

~*~

*Oczami Justina*

Zostawiłem zdezorientowaną Jen w domu a sam kierowałem się pod zagrzybiały budynek szkoły aby porozmawiać z Jussinem. Siedziałem w spokoju w aucie wpatrując się w deszcz odbijający od szyb samochodu. W końcu zauważyłem chłopaka. Szedł z wielkim uśmiechem na ustach prowadząc pewnie zbereźną konwersację z plastikową blondynką której twarz była bardziej pomarańczowa niż dorodna pomarańcza. Teatralnie przewróciłem oczami i wyszłem z samochodu.

-Wybaczcie że przeszkadzam ale chciałbym zamienić z tobą parę słów.  -Rzuciłem gdy podeszłem do pary.No co? Pattie nauczyła mnie jak dobrze się zachowywać. Chłopak obrzucił lalke wzrokiem i szepnął jej coś na ucho przez co zachichotała jak dziewica którą pewnie nie była już od 13 urodzin lub broń Boże wcześniej.

-Czego chcesz Bieber ?

-Może nie tak przy wszystkich co Clarks ?

-Uuu Justin stał się cipą. - Krzyknął przez co oczy wszystkich ludzi nie bojących się deszczu skierowały się na nas. Moja pięść momentalnie wyszła na spodkanie z jego nosem już krzywym nosem. Chłopak lekko się zachwiał po czym przyłożył dłoń do krwawiącego nosa.

-Nie jestem cipą ale nie chciałem ci psuć reputacji. A wybacz ale nie ma co psuć Jussin i nigdy nie bedziesz miał reputacji którą będzie można zepsuć.

-Odszczekaj to Bieber.

-Haha ! Rozśmieszasz mnie Jussin, myślisz że się ciebie boję ? Zanim podniósł byś rękę żeby mnie uderzyć była by ona połamana.- Obdarzył mnie swoim spojrzeniem.

-To gdzie pogadamy ?

-Wiesz chciałem w samochodzie no ale nie mam ochoty czyścić tapicerki z twojej krwi więc możemy przejść się kawałek bo wiesz ściany mają uszy. - Ostatnie 3 słowa powiedziałem dużo głośniej przez co osoby które wpatrywały się w nas zajęły się czymś innym. Ruszyłem w stronę garaży znajdujących się za szkołą. Sprawdzając co jakiś czas czy blondyn idzie za mną. Gdy znaleźliśmy się po za zasięgiem gapiów. Ponownie moja pięść zawitała na jego twarzy.

-O chuj ci chodzi co Bieber ? - Zapytał gdy ogarnął się po uderzeniu.

-Ty się kurwa pytasz o co mi chodzi? O to co kurwa zrobiłeś Jen.

-Nic jej nie zrobiłem ona zawsze tego chciała.

-Ty jesteś jakiś pojebany przecież ty ją zgwałciłeś.

-No a nawet jeśli, to co Bieber ? -Moją odpowiedzią było przyłożenie mu w twarz przez co krew ciekła za równo z nosa jak i łuku . Próbował oddać lecz ja byłem o wiele szybszy od niego. Po kilku uderzeniach w brzuch runął na ziemię.

-Wstawaj kurwa! -Wydarłem się na niego ale on jedynie obrzucił mnie wzrokiem. -Zapamiętaj że masz się trzymać z daleka od Jen bo inaczej się to skończy.

-*-

-Jen już jestem. - Powiedziałem gdy znalazłem się w mieszkaniu. Jedyne co mi odpowiedziało to cisza. - Kochanie gdzie jesteś ? - Sprawdziłem każde pomieszczenie z myślą że może zasłabła. Jednak jej nie znalazłem.W pośpiechu wyciągnęłem telefon i wybrałem jej numer. Po chwili usłyszałem dzwonek telefonu w jej torebce. cholera  Przeszukałem ją i wyciągnęłem urządzenie. Przeszukałem listę kontaktów i wybierając matka przyłożyłem telefon do ucha.

-Jen gdzie ty do cholery jesteś ?

-Z tej strony Justin,chłopak Jen. Mam pytanie nie wie Pani gdzie może być Jen bo również jej szukam.

-Nie mam pojęcia nie widziałam jej od kiedy się wyniosła.

-Chciała Pani powiedzieć od kiedy Pani ją wyrzuciła. Do widzenia. - Rozłączyłem się i ponownie ruszyłem do samochodu. Przemierzałem ulice blisko swojego jak i Jen domu z myślą że gdzieś się tam kręci.Przejeżdżając po raz kolejny po przecznicach wyciagnęłem swój telefon.

-Tak sucham.

-Cześć mamo. Nie było może Jen dzisiaj u cb ?

-No jest.
- A nic jej nie jest ?

-Jest cała zdrowa.

-A mogłabyś mi ją dać ?

-Dobrze. -Usłyszałem stłumiony głos mojej mamy tłumaczący kto dzwoni.

-Ehm tak Justin ?

-Co ja ci mówiłem Jen ? Miałaś się nie ruszać z domu a tymczasem ja cię szukam od dobrych 2 godzin.

-Przepraszam.

-Będę tam za 10 minut i dobrze ci radzę żebyś tym razem nie ruszała się stamtąd. -Rzuciłem po czym się rozłączyłem i skierowałem po dom mojej mamy. Po otwarciu drzwi dostrzegłem przerażoną twarz Jen.

-Cześć mamo ja tylko po Jen. - Rzuciłem w raz z wymuszonym uśmiechem. Po czym obdarzając Jen swoim spojrzeniem wyszłem z domu co jakiś czas obserwując czy brunetka kieruje się za mną.

~*~

Jestem mega wkurzona więc wybaczcie za słowa. No ja pierdole,chuj w dupe jeża. Przepraszam za rozdział tak po pierwsze dlatego że nie jest on ciągiem tylko powtarzającą się sytuacją jedynie z punktu widzenia Justina. Przepraszam dlatego że był on trochę dłuższy ale nie zapisała mi się większa połowa i byłam JESTEM wkurzona i jakoś nie mam weny do pisania ;c I przepraszam jeszcze za to że nie wiem czy przez weekend jak i do 25 pojawi się jakiś rozdział bo mam te jebane egzaminy. :c

Dziękuje za 2 000 wyświetleń
Za każdą gwiazdkę,komentarz  i odczyt !

CZYTASZ=KOMENTUJESZ♥
CZYTASZ=GWIAZDKUJESZ ♥
CZYTASZ=MÓJ UŚMIECH którego brak

Miłego tygodnia. Mam nadzieję że wasz poniedziałek minął lepiej niż mój ♥

Zmienność / Fan fiction Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz