6.

632 48 2
                                    

Pod rozdziałem ważne sprawy dotyczące książki. Bez tego nie będziecie postrzegać akcji w książce tak jak należy. Pozdraiam i witam w pierwszej części maratonu!!!

1/5

Jak się było można spodziewać, gdy Scarlet wróciła do domu, spotkała się z rozwścieczonym wzrokim ojca i matki. Tod'a nie było w pomieszczeniu, ale w domu na pewno był. Co się dziwić, przecież był środek nocy, czas w którym wszyscy śpią w swoich łóżkach.

Chłopak żeruje na rodzinie dziewczyny, do niej samej zaś nic nie czuje. Jego jedyne zamiary względem niej to tylko pociąg seksualny. Nie ma zamiaru pracować dopóki, nie ożeni się ze Scarlet, bo chce wykażystać ich wszystkich jak najbardziej się da.

-Gdzie ty się podziewałaś o tej porze?- dało się słyszeć krzyki w całym domu, jak i nie u sąsiadów. Głos ojca rodziny jest bardzo doniosły. Niedziwne więc, że pod wpływem jego tonu dziewczyna skuliła się w duchu, lecz na zewnątrz nie dała po sobie poznać, ani grama strachu.

-Nie mogłam spać.- hardo odpowiedziała ojcu. Na taki ton nie musiała się bardzo wysilać. Jako urodzona łowczyni miała to COŚ w sobie. Odwaga i męstwo w tej dziewczynie przewyższały te atuty u niejednego rosłego chłopa z ich wioski.

-Czy wyjaśnisz nam, co było prawdziwym powodem twojego wyjścia w środku nocy?- matk nie daje za wygraną.

- Już powiedziałam, a pozatym jestem pełnoletnia i sama decyduję o sobie.- dziewczyna czyje jak zaraz nie wytrzyma i coś rozwali, dlatego wyminęła ich bez słowa, i skierowała się do swojego pokoju.

-Proszę, proszę kogo moje oczy widzą. Którego tym razem zaliczyłaś? - coś, a raczej ktoś, musiał jej przeszkodzić wcinając swoje trzy grosze. - Kiedy w końcu wskoczysz Mi do łóżka?

-Co ty pierdolisz Tom.- Scarlet niemal warknęła w jego stronę. To były już granice, jeszcze jedno jego słowo i wybuchnie.

-Tod- poprawił ją. Jednak się odezwał.

-Co?

-Nazywam się Tod, nie Tom. T O D.- i tu się miarka przebrała.

Wkurzona do granic możliwości pokonała te półtorej metra, które stało międy nimj i jednym płynnym ruchem sierowała swoją zaciśniętą w piąstkę, dobną rączkę, prosto w środek jego brzucha. Gdy ten zwonął się z bólu, ta podwinęła szybko nogę, która siłą rzeczy zetknęła się z jego twarzą. Na sam koniec jej ręka znów pojeciała w stronę chłopaka, który się wyprostował, wtafiła w twarz ale tylko w policzek. Odwróciła cie i skierowała do punktu docelowego, czyli pokoju. Zmęczona wymamrotała pod nosem cicho, ale na tyle głośno by ,,T O D" usłyszał:

-Chyba zbliża mi się okres.

*****

Josch tymczasem próbował przemówić do rozsądku Connorowi, który po przemianie nie chciał wrócić do stada. Twierdził, że nie poradzą sobie z ochroną Luny. Kiedy Josch miał już użyć siły, by zawrócić dzieciątka do domu, jego uwagę zwróciła drobna postać w oknie. Scarlet kłuciła się z jakimś mężczyzną. Na sam widok osobnika płci przeciwnej, który ma styczność z jego mate dostawał białej gorączki. Zwarzając na swój dobry słuch, i perfekcyjny wzrok. Zwrócił uwagę młodziaka na okno. Obaj doskonale widzieli i słyszeli całe zajście biędzy TODEM i Luną. Wycelowała prosto w żołądek, a po jej kolanie na pewno zostanie mu ślad jutro na twarzy. Po wszystkim dostał jeszcze w twarz z pięści. Trafiła w nos ale nie słychać było chrupnięcia. Biedny chłopak. Czekaj, a jednak nie.

-Teraz widzisz, że chyba sobie sama poradzi. A teraz zmykaj do domu.-nakazał rozbawiony całym zajściem Alfa.

-Ale...

-Rozumiem twoje obawy, ale teraz bez zbędnego gadania, ruszają w drogę powrotną.

Connor nic już nie odpowiedział tylko ze spuszczoną słowa ruszył w stronę watahy. Po drodze oczywiście starał się przekonać Alfę, że Scarlet jednak do potrzebuje, ale przywódca był nieugięty. Josch był zły, że chłopak narobił tyle szumu w okół siebie, ale jednak mimo to był z niego dumny i cieszył się z jego postawy.

_________________________________
Sorki za małe spóźnienie (prawie miesiąc), w każdym razie już dodaje.
1 Akcja dzieje się w czasach współczesnych.

2 Wioska jest tak jakby ,,zacofana". Jest prąd w ogóle, ale mieszkańcy nie mają kontaktu z rzeczywistością. W tym wszystkim sołtys ma swój interes.

3 Ta przysięga, o której była mowa w rozdziale 3 to takie słowo milczenie, że nie zdradzi się tego co się tam zobaczy.

4 Wioska jest położona mniej więcej na środku ogromnego lasu, dlatego Scarlet może tak swobodnie po nim się przemieszczać.

5 Ten las nie ma konkretnego położenia w Realu.

6 Jak wcześniej jeden rozdział był z perspektywy Scarlet, a drugi ze strony Joscha, to teraz w jednym będą losy obydwojga. Dzięki temu rozdziały będą dłuższe.

Jeżeli będziecie mieli jakieś pytania to na PV lub  w komentarzu

Rozdział jutro wieczorem.


Dziewczyna w czerwonej pelerynie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz