13

116 11 0
                                    

Lekarz nie przewidział takiego obrotu spraw. Caroline szacowała ze luna będzie w śpiączce jeszcze przez tydzień. Tymczasem ona powoli się wybudza. Nie otwiera oczu ani nie kontaktuje z rzeczywistością, ale jej umysł i ciało w pełni się zregenerowało, wiec obudzenie się Scarlett to tylko kwestia czasu. Alfa siedzi i niecierpliwie czeka na wiadomości od lekarza.

-Mam dwie dobre wiadomości i jedną złą.

-Dawaj dobre.

-A wiec Luna niedługo powinna się obudzić, bez żadnych komplikacji i na szczęście, w skutek mocnego uszkodzenia nie ma żadnych powikłań.-teraz alfa może odetchnąć już z ulgą.

-Powikłań?

-Zanik pamięci, złamanie kości czaszkowej, wstrząs mózgu, omdlenia bezpodstawne.

-A ta zła wiadomość?- Alfa jest bardzo niecierpliwy.

-Ktoś podał jej truciznę.- lekarka pochylając głowę zakryła twarz włosami i utkwiła wzrok w delikatnym dywaniku na którym stała czekała na wybuch Alfy. Długo czekać nie musiała.

-Co? JAK?- gniewny ryk Joschua słychać chyba w całym domu.

-Trucizna została podana dożylnie. Stąd ta piana w ustach.

-NIE O TO PYTAŁEM!- czy on nie martwi się o swój glos?- chodzi mi o to kiedy, do przecież byłem tu cały czas.

-Na pewno? A może wychodziłeś Alfo choć na minutę. To wystarczy by podać truciznę.- Spojrzenie niebieskich oczu pani doktor zawiera w sobie nutkę zniecierpliwienia oraz całkiem sporo ciekawości.

-KURWA. Przeklęta Jessica. Zapłaci mi za to.- spojrzał na zegarek. Jeśli się pośpieszy to jeszcze ją zdąży zatrzymać.

-Jeszcze jest jedna dobra wiadomość.

Pognał czym prędzej do sypialni tej wywłoki. Ze swoją zawrotną szybkością w prawym skrzydle, czyli tuż przy wejściu jest niecałe dwie minuty później. Po drodze, oczywiście nie obyło się bez potrącenia wilków, które stanęły na jego drodze, ale to nie z jego ust wydobyły się przeprosiny. Obok Jessici pojawia się zaledwie w sekundę.

-Dokąd to?- warczy w jej stronę.- Nie uważasz, że masz mi coś do powiedzenia?

-Nie. Ale może ty chcesz coś mi powiedzieć odnośnie tego szczeniaka w twoim pokoju?- uśmiecha się się fałszywie.

Josch nie zwracając uwagi na przechodzących obok członków stada łapie kobietę za szyję i ściska nie za mocno aczkolwiek wystarczająco aby odciąć dopływ tlenu.

-Nie miałaś prawa tego zrobić. Była twoją Luną zasługuje na twój szacunek. Za to co zrobiłaś należy ci się kara.-Alfa lekko poluźnił uścisk aby nie zabrakło jej tlenu. W oczach zdrajczyni widać było nie strach lecz przerażenie, przed tym co stanie się za chwilę.- wygnana zostajesz nadal ponadto odbieram ci twoją rangę Bety i mam nadzieję że za to co robiłaś nie zostaniesz przyjęto do żadnej watahy. A teraz wynoś się stąd i żebym cię więcej na oczy nie widział bo musisz wiedzieć, że następnym razem nie podaruje ci życia i padniesz martwa.- warknął w jej stronę.

Spłoszona wilczyca, która z każdą sekundą traci siły i pewność siebie, po stracie swojej wysokiej rangi, ucieka jak najszybciej z domu Alfy, aby ochronić się przed najgorszym.

Mężczyzna ponownie wrócił do pokoju, w którym aktualnie znajduje się Luna. Na razie zajmuje się nią on wraz z Caroline. Niestety niedługo będzie musiało się to zmienić. Nadchodzi wojna. Każda para rąk się przyda. Alfa ma nadzieję na szybkie wybudzenie się Scarlett z tej przeklętej śpiączki. Oby stało się to przed wojną inaczej będą w kropce. Wampiry są silne, ale wilki są silniejsze. Jedyną przewagą tych poczwarki jest ich liczebność. Do końca dnia było już spokojnie. Alfa położył się koło śpiącej Scarlett i powoli usnął marząc o oczach wybranki życia.

                    •              •               •
Wróciłam? W sumie to nie wiem po prostu wypociłam coś dla was. Krótki ale ważne że jest. Nie czepiacie się za tą prawie roczna przerwę jakoś nie miałam ochoty pisać a potem jakoś zapomniałam o tym.

                        DO ZOBACZENIA
                           KIEDYŚ TAM

Dziewczyna w czerwonej pelerynie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz