12.

456 45 16
                                    

Joschua

- Czego chcesz Jessica?

No i co ona tu w ogóle robi? Kto ją tu wpuścił? Chyba testuje moja cierpliwość, a ja boję się co się stanie kiedy ja stracę. Scarlett potrzebuje teraz spokoju wiec nie mogę tu krzyczeć, ale na korytarzu nikt mi nie zabroni, wiec wstaje i kieruje się w jej stronę z uśmiechem którego sam nie potrafię określić. W każdym razie miał wyrażać to co działo się teraz w mojej głowie, a konkretnie plany częściowego zranienia tej dziwki do której nic nie dociera. Ten sztuczny blond chyba przesiąkł jej do mózgu, a mój wyraz twarzy, który powinien wyglądać na niebezpieczny, przerażający itp. odebrała całkowicie inaczej niż chciałem. Widzę jak uśmiecha się zalotnie i wystawia do mnie rękę. Oczywiście łapię ją, ale to nie jest delikatny uścisk pełen gracji i słodyczy. Słyszę jak kości po prostu rozpadają sie, że tak powiem, na drobny mak. Charakterystycznemu zgrzytowi towarzyszy głośny jęk tego dupodajca, ale reaguje szybko i zatykam jej usta dłonią.

Nie osądzajcie mnie tak szybko. Zazwyczaj nie podnoszę ręki na  kobiety. No właśnie zazwyczaj. Ten kurwiszon ugania sie na mną od samego początku jej pobytu w mojej rodzinie. Mam czasami wrażenie że  źle zrobiłem przygarniajac ja do siebie.

Poszukując mojej przeznaczonej mieszkałem w naprawdę wielu miejscach. Miedzy innymi w Cristone*. I tam właśnie podczas jednej z pełni usłyszałem nawoływanie samotnego wilka. To były same początki moich podróży wiec pomyślałem, że powiększenie naszego grona wpłynie dobrze na pozostałych. Ale myliłem się. Nie wiele razy zdążyło mi sie pomylić w życiu. Między innymi dlatego jeszcze żyje a moja wataha jest jedna z najsilniejszych. A wracając do tematu Jessici na początku było świetnie. Brak jakichkolwiek zastrzeżeń. Miałem mały romans z dziewczyną. Ale ona chciała czegoś więcej, a ja szukałem mojej małej Scarlett. Nie pasowało jej to wiec zaczęła przykuwać moja uwagę. Mocniejszy makijaż, głębszy dekolt i dupa na wierzchu. Od pory przeprowadzki do Nowego Jorku stała sie całkowicie inna. Ale teraz mam już tego całkowicie dość i po prostu wypierdole ją z domu. Zanim zacznie mieszać we wszystkim, a przede wszystkim między mną, a brunetką.

-Będziesz tak stał i gapił tak na ten obraz czy w końcu zaczniemy zabawę.- podchodzi do mnie kręcąc dupskiem i kładzie mi dłonie na torsie.

-Zabawić to ja się tobą dopiero mogę.- Już chciała sie do mnie przyssać, ale w odpowiednim momencie chwytam za jej twarz i dalej odgrywam swoja rolę.- Jak powyrywam ci wszystkie paznokcie to cie zaboli, ale szybko odrasną. Myślisz że lepszym pomysłem będzie odcięcie ci wszystkich kończyn?- oczy jej się rozszerzają i szybko kręci głową na nie.- Czyli robimy tak. Ja teraz wracam do Scarlett a ty idziesz się pakować i wypierdalasz jak najdalej stąd. Zrozumiałaś?- kiwa- No a teraz wypad i żebym cie nie widział za godzinę.

Jestem z siebie bardzo zadowolony. Tak jak powiedziałem wróciłem do Scarlett i o mało nie wmurowało mnie w podłogę. Na ziemi leży moja malutka i ma jakieś drgawki. W jednej sekundzie doskakuję do niej i przytrzymując jej głowę, aby nie stało jej się coś gorszego niż tylko wstrząśnienie mózgu, i dzwonie do Caroline.

-Musisz szybko przyjść do pokoju Scarlett, ma silne wstrząsy i z ust leci jej piana. - mówię tak szybko i bez skladu,  że wątpię iż mnie zrozumiała.

-Oddycha?

-Nie, bo ma tą cholerną pianę w ustach.

-Dobra spokojnie będę za minute a ty trzymaj jej głowę a jak drgawki przejdą przekręć ja na bok.- słychać już tylko sygnał zakończonej rozmowy.

                      °         °         °

Cristone* to nazwa wymyślona na potrzeby opowiadania.

Dobrze postąpił Josch wyrzucając tego szona z domu?

Mam dla was propozycje!!!. Jeżeli chcecie to możecie wysyłać mi pomysły na kolejne rozdziały w wiadomości prywatnej a ja coś wybiorę i spróbuje napisać coś do waszych pomysłów. 

Dziewczyna w czerwonej pelerynie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz