Rozdział 6

2K 215 39
                                    

Od autorki: Od tego momentu albo będę pisać od nowa rozdziały albo zmieniać tamte 🙊

Kilka dni później obudziło mnie zamieszanie na zewnątrz. Wyszedłem z łóżka ziewając głośno, bo przez pół nocy przeglądałem dokumenty ojca szukając Zayna. Ale przecież nie musiał być w oddziale mojego taty.

Podszedłem do okna mrużąc lekko oczy, ale dopiero, gdy się wychyliłem, zobaczyłem wóz przeprowadzkowy przed domem sąsiadów. Budynek obok nas był od paru miesięcy pusty. Przejechałem dłonią po twarzy i wyszedłem z pokoju wchodząc do łazienki. Opłukałam twarz chłodną wodą spoglądając na swoje odbicie. Miałem wory pod oczami, moja skóra była niezdrowo jasna przez to, ze najdłużej na słońcu byłem, gdy nauczyciel kazał nam iść na wfie na dwór.

Pojechałbym nad jezioro, spróbował się opalić, w końcu były wakacje. Samemu jednak głupio.

Przebrałem się w jeansowe spodenki do kolan i tshirt, po czym ruszyłem do kuchni. Mój ojciec siedział przy blacie z kubkiem kawy i gazetą. Spojrzał na mnie unosząc jedną brew.

- Jest południe. Dopiero wstałeś? - spytał a to niezadowolenie uderzyło we mnie równie mocno jak zawsze. Przełknąłem ciężko ślinę czując dziwny ucisk w klatce piersiowej.

- Nie mogłem spać w nocy - wymamrotałem podchodząc do szafki z naczyniami, by wyjąć miskę na płatki.

- Idź wieczorem pobiegać. Wymęczysz się i szybciej zaśniesz, może nabierzesz jakiejś kondycji - mruknął. Zacisnąłem powieki zaciskając palce na białej miseczce. Naprawdę jestem aż taki beznadziejny?

- Dzięki za radę - wyszeptałem i sięgnąłem po pudełko płatków z półki. Gdy zalałem je mlekiem, wziąłem łyżeczkę wychodząc na zewnątrz ze śniadaniem. Usiadłem na schodach prowadzących na werandę obserwując jak ludzie wnosząc pudła i meble do domu obok.

Jadłem powoli aż zauważyłem chłopaka podchodzącego do furtki. Spojrzał na mnie jakby pytając, czy może ją otworzyć. Kiwnąłem głową przełykając płatki, które miałem w buzi i patrzyłem jak wysoki chłopak z burzą loków na głowie zmierza do mnie z szerokim uśmiechem.

- Cześć - przywitał się wkładając dłoń do tylnej kieszeni spodni. Miał brązowe, wesołe oczy - Jestem Liam, właśnie się wprowadzamy - drugą dłoń wyciągnął w moim kierunku. Odstawiłem prawie pustą miseczkę na schodek obok i podałem mu rękę z uśmiechem. To pierwszy chłopak w sąsiedztwie będący w moim wieku. I w dodatku nie bał się ze mną rozmawiać!

- Niall - odpowiedziałem - Siadaj - poklepałem miejsce obok mnie. Bałem się, ze go odstraszę. Naprawdę potrzebowałem kogoś do kogo otworze usta w wakacje.

- Nie mogę, muszę pomagać w urządzeniu domu. Ale może wpadniesz do nas na kolacje, gdy nasza kuchnia zacznie przypominać kuchnie? Mama świetnie gotuje, jest krytykiem kulinarnym.

- Jasne, czemu nie - uśmiechnąłem się lekko i złapałem za moją miskę z niedokończonym śniadaniem.

Usłyszeliśmy nagle wołanie. Kobieta stanęła przy płocie opierając dłonie na biodrach i wcale nie wyglądała w tych szpilkach, jakby nosiła kartony.

- Muszę iść. Do zobaczenia - uniósł dłoń machając mi, gdy truchtem pokonał mój ogród wychodząc na ulice. Patrzyłem jak znika w swoim nowym domu z pudłami spoglądając na mnie z uśmiechem.

Wróciłem do środka wkładając miseczkę do zmywarki, a samemu udając się do pokoju. Kolejny nudny dzień w moich czterech ścianach.

Army | Ziall ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz