Rozdział 14

1.8K 241 25
                                    

Zayn nie odzywał się przez jeden cały dzień i połowę następnego, gdy to Liam i jego mama zaprosili nas na obiad chcąc przedstawić się jako nowi w mieście.

Było mi przykro, że mulat nie zadzwonił mimo iż obiecał to zrobić, ale może chciał dać mojemu tacie chwile dłużej na ochłonięcie. Tak, to raczej to.

A co jeżeli już nigdy się nie odezwie? Nie miałem zbyt dużego doświadczenia w związkach, właściwie było ono na poziomie zerowym.

Ubrałem koszule i wyszedłem na korytarz zauważając, że mój ojciec ubrał mundur.

- Po co go założyłeś? - wykrztusiłem w szoku. Przecież przestraszy naszych nowych sąsiadów!

- To mój wyjściowy strój - mruknął - Nie wyglądam jak kocmołuch przynajmniej - rzucił mijając mnie w korytarzu. Zacisnąłem wargi i powstrzymałem się od odzywki. Wcisnąłem komórkę do tylnej kieszeni ciemnych rurek i wyszedłem z ojcem z domu.

- Dobry wieczór - przywitałem się z państwem Payne. Kobieta z ustami umalowanymi mocną szminką uśmiechnęła się do mnie i mojego taty, na co on odpowiedział jedynie kiwnięciem głowy. Weszliśmy do środka, a matka Liama zaczęła opowiadać o tym domu i że przeprowadzili się z Glasgow po rozwodzie z ojcem nastolatka.

- To takie nudne - wyszeptał chłopak z kręconymi włosami do mnie. Staliśmy pare metrów od jego matki i mojego ojca rozmawiających ze sobą.

- Mówi o rozwodzie jej i twojego ojca - odpowiedziałem cicho unosząc lekko brwi.

- Był dupkiem - wzruszył ramionami, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć widząc jak on zadowolony jest z rozstania się jego rodziców - A twoja mama? Nie mogła przyjść?

- Nie żyje - mruknąłem a Liam złapał mnie za rękę.

- Cholernie przepraszam, nie pomyślałem - westchnął zaciskając wargi.

- Nie ma sprawy, nie mogłeś wiedzieć. Zmarła przy moich narodzinach - wymamrotałem i Liam nie mógł nic powiedzieć, bo jego mama poprosiła nas do stołu.

W połowie kolacji, podczas której mama Liama starała się nieudolnie zagadać mojego tatę, mój telefon zaczął dzwonić. Wstałem od stołu przepraszając i mówiąc, że idę do toalety.

Usiadłem na zamkniętym klozecie i odebrałem połączenie od Zayna.

- Hej - odezwałem się pół głosem z uśmiechem.

- Cześć. Jesteś zajęty?

- Um jestem na kolacji z nowymi sąsiadami, ale to nie ważne, możesz mówić - powiedziałem opierając łokieć na kolanie, a potem brodę na dłoni wpatrując się z uśmiechem w błękitne kafelki na podłodze. Usłyszałem jego śmiech i prawie się rozpłynąłem.

- Zobaczymy się jutro? - spytał.

- Jasne - odszepnąłem.

- Nie spytasz się gdzie cię zabieram? - zaśmiał się cicho, sprawiając, ze ja znów spłonąłem rumieńcem. Przynajmniej tego nie widział.

- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałem choć szczerze miałem to gdzieś. Ważne żebym go zobaczył.

- Nie powiem ci. To niespodzianka - rzucił - Wracaj do stołu. Zadzwonię do ciebie jeszcze jutro rano. Pa.

- Pa - wyszeptałem i z szerokim uśmiechem wyszedłem z łazienki.

- Jeszcze nie widziałem żeby ktoś się tak cieszył po zrobieniu siku - parsknął Liam, a ja spłonąłem rumieńcem i nie odzywałem się do końca kolacji.

Army | Ziall ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz