Siedziałam u taty schowana niczym mysz pod miotłą już od dwóch tygodni. Nikt nie wiedział gdzie jestem. Powoli już smutek mi przechodził i przestawałam myśleć o tym, który złamał mi serce. Ból pozostał, jednak nosiłam go głęboko w sercu i udawałam, że wszystko jest okej, żeby się już o mnie nie martwili. Stwierdziłam, że muszę wreszcie włączyć telefon, bo na pewno Violetta i Nati umierają ze strachu, a im chyba będę mogła zaufać? Mam nadzieję, że nic nie powiedzą o moim miejscu pobytu, a zwłaszcza Violetta, która nie dość że przyjaźni się z tym zdrajcą, to może wszystko powiedzieć Leonowi a on przekazać to dalej. Ale wiem, że Violetta potrafi dotrzymać tajemnicy, więc mimo wszystko włączyłam telefon.
Natychmiast pojawiło mi się milion nieodebranych połączeń i wiadomości. Najwięcej było ich, w kolejności: od tego zdrajcy, Violetty, Nati, Leona, Diego, Cami, Fran, Viki, Mari i Stefano, a nawet Andres i Broadway do mnie dzwonili. Widziałam też wiadomości od Angie - kochana nie zapomniała o mnie. Jednak najbardziej zdziwiło mnie 15 połączeń nieodebranych od Luigiego i wiadomość o treści "Hej, proszę, możemy porozmawiać? Jeśli nie chcesz gadać z Fede, pogadaj ze mną. Mam ci coś ważnego do powiedzenia." Nie powiem, zdziwiło mnie to bardzo. Czego on ode mnie chce? Aż tak mu zależy, żeby obronić brata?
Westchnęłam ciężko i stwierdziłam, że nie mam ochoty teraz z nikim rozmawiać. Jedyne co zrobiłam, to wysłałam wiadomość do Violetty i Nati, w której napisałam, że nic mi nie jest, jestem cała i zdrowa i niedługo zadzwonię i się odezwę. Obie natychmiast zaczęły dzwonić, ale potem przestały i odpisały tylko, że czekają na jakieś wieści i że się martwią. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam i zablokowałam telefon, rzucając go na łóżko. W drzwiach ukazała się głowa Cataliny.
- Hej, idę właśnie na przymiarkę sukni ślubnej i potrzebuję opinii kogoś, kto się na tym zna, i tak sobie pomyślałam, że może poszłabyś ze mną?
- No jasne - uśmiechnęłam się. - Chętnie.
Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy samochodem do salonu sukien ślubnych. Catalina miała już wybraną suknię, szytą na miarę, więc tylko wskoczyła w nią i przyszła, aby mi się w niej pokazać. Oczy zaświeciły mi się a szczęka opadła z zachwytu. Suknia była cudowna, zwiewna, sięgająca do ziemi i opinająca ją idealnie w piersiach i w talii. Miała koronkowy gorset i przedłużany tiul, a długi welon idealnie pasował do jej szczupłej twarzy.
- O mój Boże, jest cudowna! - wykrzyknęłam z zachwytem.
Resztę tygodnia spędziłam na przygotowaniach do ślubu. Byłam z tatą odebrać garnitur, obejrzeć salę i sprawdzić, czy wszystko jest ustalone: menu, kwiaty, lista gości, zamówiony zespół. Wkrótce do domku taty zaczęli się zjeżdżać najważniejsi goście, czyli rodzina taty i Cat, ponieważ para młoda wymarzyła sobie ślub w Afryce. W ciągu tygodnia byłam tak zajęta, że dopiero po kilku dniach przypomniałam sobie o moim telefonie. Wieczorem, kiedy Cat udała się na wieczór panieński z przyjaciółkami, a tata - na wieczór kawalerski, zostałam sama w domu i miałam chwilkę wolnego. Zrobiłam sobie sałatkę i usiadłam na kanapie. Wyświetliłam telefon i zobaczyłam, że Federico nadal do mnie wydzwania, i to codziennie po kilka razy. Zobaczyłam też kolejną wiadomość od jego brata "Ludmiła, proszę, odezwij się". Postanowiłam zadzwonić najpierw do Nati i wszystko jej opowiedzieć.
Dziewczyna była w ciężkim szoku i naprawdę z trudem ją ubłagałam, żeby nic nikomu nie mówiła, zwłaszcza Maxiemu. Niechętnie się na to zgodziła i kazała mi obiecać, że przyjadę do niej po ślubie taty, chociaż i tak nie miałam innego wyjścia, bo przecież muszę gdzieś mieszkać, kiedy oni wyjadą w podróż poślubną na Karaiby. Po rozmowie z przyjaciółką przyszła kolej na drugą. Wybrałam numer Violetty i zadzwoniłam do niej.
![](https://img.wattpad.com/cover/104854400-288-k689112.jpg)
CZYTASZ
Z pamiętnika Ludmiły
Подростковая литератураJestem Ludmiła Ferro. Mam 19 lat i pochodzę z Argentyny. Jestem piosenkarką i tancerką. Obecnie jestem w tasie koncertowej po Europie wraz z moimi przyjaciółmi. Mam cudownych przyjaciół i kochającego chłopaka. Regularnie odwiedzam ojca w Afryce...