Rozdział 23

180 6 0
                                    

Po chrzcinach Adriana wszyscy byliśmy zaaferowani przyjęciem zaręczynowym Nati i Maxiego, zwłaszcza że ja i Federico mamy być ich świadkami. Wstałam dziś bardzo wcześnie, żeby zdążyć zjeść śniadanie, wykąpać i ubrać się i wypić kawę. Potem szybko zahaczyłam o dom Federico i razem wybraliśmy się do największej galerii handlowej w Buenos Aires aby kupić stroje i prezenty na przyjęcie. Po dwóch godzinach szukania wreszcie znalazłam idealną dla siebie kreację, natomiast Federico dopasował sobie do niej garnitur. Zastanawialiśmy się długo nad prezentem, aż w końcu zdecydowaliśmy się na kolekcjonerskie wydanie wszystkich płyt Nirvany, ukochanego zespołu ich obojga. Do tego dorzuciliśmy wspólne zdjęcie naszych przyjaciół oprawione w srebrną ramkę z małymi diamencikami.

- Myślisz, że im się spodoba? - zapytałam ukochanego, kiedy usiedliśmy w MacDonaldzie, aby zamówić dwa zestawy powiększone, bo byliśmy głodni i zmęczeni.

- Na pewno tak, skarbie - odpowiedział. - Kolekcjonerskie wydanie Nirvany z autografami członków zespołu dla takich dwóch zagorzałych fanów to jak najlepszy prezent na świecie.

- Ciekawe, jaki pierścionek Maxi podaruje Natalii - powiedziałam ciszej, rozmarzając się.

- Złoty z brylantem - odparł Federico z pełnymi ustami. Rozszerzyłam ozy i spojrzałam na niego.

- Skąd wiesz?! - wrzasnęłam.

- Ciiiicho - szepnął. - To informacja z pierwszej ręki, ale nikomu ani słówka. Obiecasz mi? - zapytał, mrużąc przy tym ozy i uśmiechając się. Pokiwałam głową, a on pochylił się i pocałował mnie.

- Super. W takim razie wracajmy. Mamy samolot o 17:30.

Skończyliśmy jeść i wróciliśmy do domu, aby wykąpać się, przebrać i zabrać bagaże na lotnisko, ponieważ przyjęcie jest już jutro.

***

- Psst, kochaniee - usłyszałam cichy szept, a następnie poczułam jego ciepłe usta na moim uchu. - Obudź się, zaraz lądujemy w Madrycie.

- Mmmm... - mruknęłam, przeciągając się i składając kocyk. Kocham, po prostu kocham spać.

- Mam nadzieję, że się wyspałaś, bo w nocy nie będziesz miała takiej możliwości - szepnął Federico, ściskając moje udo i całując mnie w szyję. Przygryzłam wargę i zarumieniłam się. Jak on może mówić takie rzeczy bez skrępowania, kiedy każdy może to słyszeć?

Wysiedliśmy z samolotu, kiedy w Madrycie była już godzina 5:30 następnego dnia, a więc i tak nie zostało mi wiele z tej nocy. Mimo tak wczesnej pory w domu Natalii świeciły się światła a ja wiedziałam, że moja przyjaciółka nie może się doczekać, ponieważ jesteśmy ostatnimi gośćmi.

- Jesteście! - pisnęła czarnowłosa hiszpanka, rzucając się na szyję najpierw mi, a potem mojemu chłopakowi. Kiedy wreszcie nas wyściskała, zaprowadziła nas do naszych sypialni, ponieważ jej mama jest konserwatystką i nie toleruje spania pary w tym samym pokoju przed ślubem. Rzuciłam się na łóżko i postanowiłam przespać te kilka godzin, które mi zostały. Po kilku minutach poczułam, jak łóżko się ugina, a ktoś o zapachu Federico przyciska mnie do swojej piersi i całuje w policzek.

- Dobranoc, skarbie - wyszeptał. - Jutro nadrobimy naszą noc.

- Dobranoc - odpowiedziałam z uśmiechem.


Wyłączyłam denerwujące pikanie budzika i wstałam z łóżka, przecierając zaspane oczy. Od razu poczłapałam do łazienki i wzięłam prysznic, potem umyłam włosy i oczyściłam twarz tonikiem. Od razu nałożyłam maseczkę, a włosy zakręciłam. Wróciłam do pokoju i przebrałam się w dres i luźną koszulkę, po czym obudziłam Federico, aby także się obudził. Zeszliśmy razem na dół na śniadanie. Przy stole w jadalnie siedzieli wszyscy nasi przyjaciele (oprócz Maxiego) oraz rodzina Nati.

Z pamiętnika LudmiłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz