Rozdział 8

330 23 1
                                    

Poczułam czyjeś ręce oplatające moją talie. Otworzyłam oczy i odwróciłam się w strone osoby która mocno mnie trzymała. Był to nie kto inny jak Harry. Patrzyłam na jego idealną twarz. Z poburzonymi włosami wyglądał cholernie uroczo. Przykryty po samą szyje, uśmiechał się przez sen. Wpatrywałam się tak w niego dobre kilka minut dopóki nie otworzył swoich szmaragdowych oczu. 

-Dzień dobry, piękna- odezwał się swoim porannym zachrypniętym głosem, który podniecał mnie. On cały.

-Nie mów tak do mnie- oburzyłam się.

Odsunełam się od niego przez co wyrwałam się z jego ramion, które trzymały mnie mocno jeszcze chwilę temu. 

-O co ci chodzi?

-Dobrze wiesz- rzuciłam.

Niepodoba mi się jak mnie nazywa. Tak tylko powinien zwracać się do swojej dziewczyny. Szybko wstałam z łóżka.

-To był błąd, że spałam z tobą.

Tak wiem że zabrzmiało to dwuznacznie, znowu.

-Co w tym złego, Rose? 

Teraz on poszedł w moje ślady i wstał za mną.

-Jak możesz tak się zachowywać kiedy masz dziewczyne?

-Jak? Nie zrobiłem nic złego. Wiesz co? Ja pomagam ci, a ty ciągle wczynasz kłótnie między nami. Ciągle wypominasz mi, że mam dziewczyne. Do cholery ja to wiem! Sugerujesz że się do ciebie dobieram czy co?

Może rzeczywiście przesadzam. Czyli że jego czułe słówka i gesty nic nie znaczą. Nic nie poradze że ta myśl mnie rani.

*Zayn*

-Zamierzasz powiedzieć Harry'emu o nas?- zapytałem.

W czoraj wszystko wymkneło mi się z pod kontroli. Wczorajszy wieczór i dzisiejszą noc zapamiętam na zawsze. Nie chciałem żeby to stało się tak szybko. Ale nie żałuje tego że kochałem się tej nocy z Victorią i tego, że znowu jesteśmy razem. Jestem bardzo szczęśliwy. Został tylko jeden problem. Harry.

-Oczywiście. A jak ty to sobie wyobrażasz że będziemy się ukrywać.

-Nie chce żeby cię skrzywdził. Zróbmy to razem.

-Boje się. On jest niebezpieczny i nieobliczalny. 

-Nie zabije nas- uspakajałem ją.

Chyba nie. 

-Powiem mu sama. 

Nie mogę jej na to pozwolić. 

-Nie chce żeby znowu ci coś zrobił przy mnie się nie odważy. 

Nie puszczę cie samej do tego potwora.

-Dobrze, ale na razie nie myślmy o tym. Masz jakieś plany na spędzenie tej pięknej niedzieli?

-Tak. Ubieraj się. Zabieram cię w pewne miejsce którego nigdy nie zapomnisz.

-Gdzie?

-Niespodzianka.

*Harry*

-Przepraszam za to, że wrzeszcze na ciebie z byle powodu. 

Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale już żadne słowa nie uciekły z jej ust.

-W porządku. Szykuj się zaraz wychodzimy- powiedziałem z uśmiechem.

-Gdzie?- zapytała zaskoczona.

-No co ty, zapomniałaś że dziś oprowadzam cię po Londynie. Jako twój osobisty przewodnik.

-A tak, idę się szykować.- powiedziała uradowana poczym wyszła z pokoju zostawiając mnie samego.

You don't know meWhere stories live. Discover now