Rozdział 12

2.2K 160 19
                                    

Kilka lat potem

Właśnie byłam na jednej z niebezpiecznych misji. Stałam za ścianą dyskretnie obserwując porywaczy.

-Milcz gówniaro!-warknął jeden z nich przystawiając broń do głowy najmłodszej dziewczynki która płakała

Zacisnęłam mocniej palce na pistolecie szykując się do wyjścia. Jako dowódca dałam znak żeby ruszyć. Po wyjściu porywaczy nie było i została ta dziewczynka trzymana jako zakładnik. Wycelowałam odpowiednio broń strzelając w ramię porywacza. Mężczyzna upadł i zawył z bólu. Dziewczynke rzucił na ścianę przez co mała pisnęła z bólu leżąc na ziemi.

-Reszta szukać ich nie mogli daleko uciec!-wydałam polecenie i oddział rozbiegł się szukając porywaczy

Jeden z towarzyszy został i zakuł w kajdanki rannego zabierając go na zewnątrz. Podeszłam do dziewczynki podnosząc ją delikatnie.

-Już dobrze maleńka jesteś bezpieczna.- szepnęłam cicho do dziewczynki idąc w stronę wyjścia

Zaniosłam ją do karetki i już miałam odejść gdy ta wyrwała się lekarzom i złapała mnie za ubranie. Odwróciłam się do niej i złapałam za zapłakane poliki.

- Będzie dobrze maleńka pomożemy ci.-uśmiechnęłam się ciepło

Wróciłam do budynku gdy dostałam wiadomość o tym co zastali tam chłopaki. Po dotarciu zamarłam widząc zakrwawione ciała młodych dziewczynek.

-Jest tu pięć ciał. Pozostałą czwórkę zabrali.-powiedział jeden z kolegów Mike

-O cholera....jakim trzeba być zwyrodnialcem by zabić w taki sposób dzieci.

Nie ukrywam. Boli mnie taki widok zakrwawionych zwłok młodych dzieci. Chłopaki zebrali ślady i schowali ciała do worków, które o tak nie unikną dodatkowych badań w jaki sposób umarły.
Wróciłam na zewnątrz zdać raport dowódcy. Zajrzałam jeszcze do dziewczynki która przeżyła.

-I co z nią?-zapytałam

-W porządku prócz złamanej ręki i kilku ran po nożu. Ale musi obejrzeć ją jeszcze lekarz w szpitalu.

-Dobrze. Niedługo tam przyjade i powiadomie jeszcze psychologa dziecięcego.

Godzinę później

Stałam za szybą patrząc jak od 30 minut psycholog próbuje rozmawiać z dzieckiem. Niestety nie zbyt owocna była ta rozmowa.

-Nic nie powie. Jest roztrzęsiona tym wszystkim.-skwitowała Kate psycholog

-Rozumiem. Niech odpoczywa zaraz podamy jej leki i kroplówki. Była silnie głodzona.

Gdy się oddalili weszłam do sali i przysiadłam obok dziewczynki. Spojrzałam na jej kruche i słabe ciało ze smutkiem.

-Boli...-spojrzałam na dziewczynkę

-Spokojnie maleńka ból minie. Za chwilę przyniosą ci leki.-lekko złapałam kek zdrową rączke gładząc delikatnie by tylko nie dotykać wenflonu

-Pani jest psychologiem?-zapytała mając przeszklone oczy

-Nie ale kilka razy rozmawiałam z dziećmi jak były sprawy z porwaniem lub przetrzymywanie.

-A ma pani dzieci?-zapytała ponownie

-Nie mam. Ale cieszyłabym się mając choć jedno.-uśmiechnęła się-Teraz ja zapytam... czy mogłabyś mi opowiedzieć co się tam działo. Zrozumiem jeśli nie chcesz nie będę naciskać.

Chwilę milczała jednak przytaknęła głową. Do sali weszła pielęgniarka i podała odpowiednie leki i nową kroplówkę. Gdy wyszła dziewczynka poprosiła by zasłonić firanke.

-Nie wiem kiedy to było dokładnie ale... tamtego dnia związano mnie i wrzucono do worka i wywieźli gdzieś. Tam na miejscu były starsze dziewczyny. Miały siniaki i krew leciała... za złe byłyśmy tam karane. Nocami słyszałam ciągłe krzyki i prośby o litość. Jako, że byłam najmłodsza powiedziano, że sprzedadzą mnie do burdelu a nimi się zabawią. Niestety tego dnia chyba to dziś lub wczoraj...nie pamiętam...jeden z nich zabrał mnie i chciał skrzywdzić jak te poprzednie które zabił... cztery dziewczyny które były zdrowe zabrali a ta piątka...były chore bardzo. I ... w sumie to tyle.-opowiedziała ocierając łezki z oczu

-Ostatnie pytanie czy do czegoś cie zmuszano?

-Tak...-odpowiedziała cichutko-i...i robiło coś tu.-pokazała na miejsce między nogami

-Skurwysyny...-wstałam zdenerwowana chodząc po sali-Postaramy się byś była bezpieczna maleńka.-powiedziałam klęcząc przy jej łóżku-Obiecuję.-uśmiechnęłam się podobnie jak ona

-Emily jestem prze pani.

-Luna. Nie musisz mówić pani wystarczy Luna kochanie.-pogłaskałam ją po główce
********
Hej! Chcę Was przeprosić za brak rodziałów, ale ostatnio kontakt mój, a współ autorki się urywał ;)

Mój Przyjaciel z Pudełka || Laughing Jack Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz