Koleś był ubrany na czarno i miał biało-czarny szalik, a na twarzy maska w połowie czarna i w połowie biała.
-Witaj Kagekao. Dawno się nie widzieliśmy pijaczku.-zaśmiał się Jack
-Ej ejjj ograniczyłem wino jak mogłem. Z resztą nigdy pijany po nim nie byłem.
-Jasne a wyjaśnij to kilka lat temu spiłeś się po wódce i leżałeś gdzieś, przez tydzień.
-MILCZ!-warknął Kagekao i rzucił się na Jacka szarpiąc goPodbiegłam i próbowałam oderwać przybysza od Jacka. Skubaniec przyczepił się jak rzep psiego ogona. Po chwili udało się go oderwać. Od razu go powaliłam i przytrzymałam ręce.
-Ej paniusia lepiej puść mnie bo oberwiesz!
-Miałam z gorszymi do czynienia.
-Heh uważaj Luna bo Jack będzie zazdrosny.-zaśmiał się bezoki wstając i otrzepując się z kurzu
-Jack??? GDZIEŚ TU JEST?!-poderwał się zrzucając mnie na ziemię-Cholera jak się Isaac dowie to umrze na zawał z radości.
-Emm... jest mały problem.-wyjęłam lalkę-Jackowi coś się stało. Potrzebuję Isaaca aby mu pomógł. Jestem mu to winna za wszystkie krzywdy jakie wyrządziłam mu.
-O CHOLERA! Ale maluśki i słodziaśny....kuci kuci.-nagle lalka ugryzła Kagekao-WHAT THE FUCK?!- krzyknął i oderwał lalkę
-Eejjj uważaj no!-warknęłam tuląc lalkę
-Dobra...właźcie.-otworzył drzwi-Paniusia zabierze tą mięsożerną lalkę na ostatmie piętro, pokój na lewo podpisane jest "nie wchodzić".Udałam się na piętro i ruszyłam do odpowiednich drzwi. Zapukałam i po cichu weszłam. Drzwi zatrzasnęły się i nagle coś mnie szarpnęło za włosy. Krzyknęłam z bólu upadając na kolana.
- Nie krzycz. Nikt ciebie nie usłyszy. Po co tu przylazłaś?-warknęła postać ochrypłym głosem
-Chodzi o Laughing Jacka... Mam lalkę którą zrobiłeś dla niego.
-Nie wiem o kim ty mówisz. Nie znam go. Wynoś się!
-Poczekaj! Nie pamiętasz tej lalki?-pokazałam mu
-Nie wiem...to było dawno temu.
-A pamiętasz to?-wyjęłam podrobione pudełko Jacka i zakręciłam kilka razy korbką
-Ta melodia...kojarzę skądś ale jest inna niż sam zrobiłem.-spojrzał się na JackaNagle rozpaliło się kilka świec w pomieszczeniu. Obok mnie stał Jack a przy nim stał Kagekao. Mężczyzna miał maskę na twarzy i kaptur. Po chwili zdjął kaptur i maskę. Miał na oko z 70 lat.
-A jednak... pamiętasz go!-uśmiechnęłam się
-Jak mogłem zapomnieć mojego przyjaciela z pudełka. Wyjaśnij mi jak doszło do tego, że przeniósł w porę duszę do lalki? Skoro prawdziwe pudełko jest zniszczone.
-Skąd wiesz?
-Pokazałabyś mi prawdziwe pudełko a nie podróbkę jego autorstwa.
-Faktycznie. Otóż to było tak.-opowiedziałam mu całą historię jak doszło do tego wszystkiego-I wtedy nie wiem jak był już prawie w pudełku. Nagle ktoś je zepsuł a on znikł i Emily miała w rękach lalkę.
-Widzę, że masz u niego dług skoro przyszłaś tak daleki kawał do mnie.
-To coś więcej jak dług.-staruszek uśmiechnął się
-Zatem... jest nadzieja by mu pomóc. Potrzebne jest pudełko, które znoszczono.Wyjęłam roztrzaskane pudełko i położyłam na stole. Isaac spojrzał się na nie i wybrał kilka złotych elementów. Potem rozłożył podrobione pudełko i zamienił kilka elementów na te złote. Po czym pokręcił kilka razy i zagrała melodia.
-Tak powinma brzmieć muzyka idealna.-podał mi spowrotem lalkę-Jego ciało uleczyło się w większym stopniu w tej lalce. Miała ona służyć po to gdyby Jackowi zniszczyło się pudełko. Ale dobrze, że przyszliście. Pudełko będzie działać a Jack wróci do świata znowu.
-Dziękuję ci Isaacu.Nagle z lalki wyleciał ciemny obłok dymu do pudełka. Potem ponownie wyleciał dym otaczając mnie i chwilę potem czułam silne objęcie w czyiśch ramionach.
-Witaj spowrotem Roześmiany Jacku.-uśmiechnęłam się
Ciąg dalszy nastąpi...
******
Od DevidianneWitajcie moi drodzy na dziś tylko tyle miałam. Zbliżamy się powoli do zakończenia tej książki ale jeszcze nie teraz.
Ogłaszam narazie koniec maratonu. Taki wczesny prezent dla was na Święta^^
Postaram się coś jeszcze napisać dla was lub na moim koncie. Bo troszkę zaniedbałam tam czytelników.