Rozdział 14

2K 157 50
                                    

-Dam ci radę jeśli chcesz jeszcze żyć. Najlepiej będzie jak wyjedziesz i nie będziesz mieszała się w nasze sprawy.

-Czyli to wasza sprawka! Wiedziałam! Ja wiedziałam, że to wy ukartowaliscie to wszystko.

-Nie uwierzą ci...

-Uwierzą...w clowna zabójce uwierzą...sprawa sprzed kilku lat gdy byłam młodsza.

-I co to zmieni? Nic moja droga. Niczego to nie zmieni. Nie uwierzą ci bo musiałabyś mieć dowody. A w międzyczasie my mamy swoje alibi.

-Fakt....ugh znajde na to wszystko dowód!-odwróciłam się kierując do widowni-Chodźmy Emily pora na nas.-powiedziałam do dziewczynki biorąc ją na ręce

Postanowiłyśmy wrócić już do domu. Zrobiłam kolacje dla siebie i Emily w czasie gdy ona poszła się wykąpać.
Po głowie krążyła mi znowu ta myśl o Jacku. Trzeci raz go widzę. Najwidoczniej nie uda mi się nigdy uciec od niego. Z drugiej strony... jednak coś może jeszcze czuję do niego... nie to chore i nierealne byśmy mogli mieć jakiekolwiek szanse.
Moje zamyślenia przerwała Emily pytająca co na kolację.

-Naleśniki moja droga.-uśmiechnęłam się miło

Podczas kolacji dziewczynka wypytywała mnie o czym rozmawiałam z clownem. Musiałam jej powiedzieć, że to tylko o występie. Nie mogę jej mówić wszystkiego co się dzieje. Tak jest bezpieczniej.
Po kolacji pozmywałam i udałam się do łazienki wziąć kąpiel dziewczynka siedziała u siebie w pokoju oglądając bajkę na laptopie.

Jakiś czas potem usłyszałam piski i krzyki. Wybiegłam w bieliźnie poprawiając szlafrok. W dłoni trzymałam pistolet i szybko popędziłam do pokoju córki. Kopnęłam drzwi wchodząc do środka.

-Idź spać...-szept

-Puszczaj ją!-oddałam pierwszy strzał trafiając nieznajomego w kolano

Zawył głośno z bólu po głosie poznałam, że to był mężczyzna. Podbiegłam szybko wyrywając mu z rąk dziewczynkę. Odsunęłyśmy się do drzwi. Zasłoniłam ją by nic jej już nie zrobił.

-Nosz kurwa! Zdzira jebana!-spojrzał się w naszą stronę

Te oczy...bluza...głos....tylko jedna osoba nosi taką bluzę.

-Jeff the Killer....-spojrzałam się wrogo

-Ohoho jednak ktoś mnie pamięta. A teraz idźcie spać!-rzucił się z nożem w naszą stronę

Stanęłam bardziej do przodu, wystawiając broń przed siebie, celując w głowę. Zatrzymał się i patrzył zirytowany.

-Jeden z koszmarów każdego dziecka. Słynny ale teraz mniej, Jeff the Killer. Po cholere uczepiliście się jej?!-warknęłam szarpiąc go za bluzę i przybijając do ściany

-Jej rodzice byli agentami... ich udało się zabić a ona zostałaby jedną z nas lub byśmy ją zabili.-zaśmiał się

-Gh....to dlatego Jack...-mruknęłam pod nosem co morderca wykorzystał odpychając mnie

-Dobra. Stara nie mam czasu na igraszki, miałem zabrać tylko dzieciaka.-mruknął od niechcenia

-Hahahah ojoj teraz rozumiem czemu zawaliłeś szkołę. Nawet liczyć nie umiesz. Jestem kilka lat młodsza...Jeffrey Woods.-uderzyłam go w twarz podbiegając do córki

Wzięłam ją na ręce i szybko zbiegłam na dół łapiąc za telefon. Odruchowo wykręciłam numer do znajomego agenta. Poinformowałam go o sytuacji ale poczułam dźgnięcie w plecy przytuliłam mocniej do siebie Emily zaciskając zęby z bólu. Jeff zaśmiał się i brutalnie wyrwał ostrze z pleców. Nagle do domu wbiegł mój przyjaciel oddając pierwsze strzały w mordercę.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Upadłam na kolana,potem na bok puszczając Emily. Słyszałam jedynie paniczny głos córki wołający "mamo nie zostawiaj mnie prosze". Wiedziałam, że nie mogę umrzeć od tak łatwego ciosu w plecy. Ostatkami sił zacisnęłam dłoń na broni i oddałam strzał w Jeffa który stał za przyjecielem. Trafiłam celnie w ramię. Upuścił nóż i ostatecznie uciekł. Padłam na plecy sycząc z bólu starając się nie zasnąć. Jednak moje ciało wytrzymało jedynie w dridze do szpitala. Potem odpłynęłam...

Mój Przyjaciel z Pudełka || Laughing Jack Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz