4

2.1K 128 9
                                    

Walka była zażarta. Gray patrząc na przyjaciela nie mógł uwierzyć, że to z tym człowiekiem bił się każdego dnia. Teraz miał przed sobą potwora, ale także obrońcę przyjaciół. Skupił się na obronie Lucy przed latającymi kawałkami cegłówek, kamieni i ziemi. Co jakiś czas odnawiał kopułę nad nimi. Z blondynką nie było dobrze. Jej magia była kradziona, jej siła życiowa słabła.
-Wytrzymaj Lucy, Natsu zaraz wygra. Nie możesz jeszcze umrzeć. Zapałka się załamie.-Mówił do niej, ale pocieszał raczej siebie.
Nie mogła umrzeć. Nie mógł stracić kolejnej przyjaciółki. Zwłaszcza, że od razu straciłby też przyjaciela. Spojrzał na walkę. Clara i Natsu nie zwalniali tempa. Brunetka była zwinna i spostrzegawcza. Unikała ataków i atakowała. Natsu robił wszystko instynktownie. Byli niesamowici. Trzeba było się nieźle skupić, żeby za nimi nadążyć. W różowowłosym coś się zmieniło, Gray szybko to dostrzegł. Stał się bardziej dziki. W ruchach i w wyglądzie. Ogień go otulał, by w jednym momencie popędzić w wyznaczonym kierunku. Kobieta męczyła się coraz bardziej, natomiast po Natsu nie było tego widać. Brunetka znalazła się na przegranej pozycji. To kiedy przegra, było kwestią minut. Gray spojrzał na Lucy. Przy niej znajdowała się wiewiórka. Była ona większa od normalnej tak ze dwa razy, ale ewidentnie wyglądała jak wiewiórka. Wyróżniało ją czarno białe futro. Gray zamrugał i po chwili dotarło do niego, że coś przedarło się przez jego lodową kopułę. Spróbował ją odgonić od blondynki, jednak zwierzę spojrzało na niego jak na debila z błyskiem gniewu w oczkach.
-Zostaw mnie, nie widzisz, że chcę jej pomóc?-przemówiła.
Czarnowłosy, otworzył usta z niedowierzania. Szybko się jednak opamiętał. Jeżeli koty gadają to czemu nie inne zwierzęta.
-Jak chcesz jej niby pomóc?-zapytał podejrzliwie.
-Najpierw oddając jej część mocy magicznej, potem spróbuję odwrócić zaklęcie.-Odpowiedziała wiewiórka nawet nie zaszczyczając go spojrzeniem, skupiając się na Lucy.- Skup się na walce matole, nic jej ze mną nie grozi.
Gray odwrócił się do walczących. Zrobili niezłe pobojowisko. Brunetka dzielnie walczyła ze Smoczym Zabójcą, jednak ledwo trzymała się na nogach. Natomiast Natsu ledwo zadyszki dostał. Doskoczył do dziewczyny uderzył ją z prawej pięści, powalając ją z nóg.
-Udało mi się! Odwróciłam zaklęcie!-zawołała szczęśliwa wiewiórka.
-Jak odczynić zaklęcie?-zapytał różowowłosy, przeciwniczki.
Nadal nie był sobą. Przemawiała przez niego czysta nienawiść. Nie dosłyszał także słów wiewiórki.
-Musiałbyś mnie zabić.-uśmiechnęła się wariatka.
W oczach Natsu Gray dostrzegł ogniki mordu. W porę zatrzymał przyjaciela, gdyby się sekundę spóźnił byłoby po niej.
-Zostaw, zaklęcie zostało zdjęte.-spojrzał z pogardą na dziewczynę.-Wygraliśmy.
Dragneel się uspokoił i podbiegł do Lucy. Na twarzy Clary wymalował się szok i niedowierzanie.
-Łżesz.-wyszeptała.
-Nie. Mówi prawdę, odwróciłam zaklęcie, energia do niej wraca.
Wiewiórka znalazła się bardzo blisko twarzy brunetki i ją podrapała. Ta wrzasnęła głośno po czym zasnęła.
-Co jej zrobiłaś? Kim w ogóle jesteś?-zapytał Natsu kiedy zorientował się, że nie są sami
-Uśpiłam ją, Rada po nią przybędzie. Jestem opiekunką Lucy Heartfilli. Gdy jest w krytycznej sytuacji staram się wkraczać, gdy nikt nie widzi. Ona sama o tym nie wie.
-Na...tsu.
-Lucy, spokojnie, leż, zaraz odzyskasz siły.-Mówił Smoczy zabójca, chcąc ją uspokoić.-Dziewczyny są bezpieczne, ta brunetka pokonana. Wszystko już w porządku.
-To dobrze. Wiesz, znowu mi się śniła ta wiewiórka. Mam wrażenie jakby nade mną czuwała.-uśmiechnęła się.
-Ekhem, taka biało-czarna, ze dwa razy większa od normalnej?-spytał Gray.
Lucy odwróciła się do niego. Zobaczyła ją, tą która jej się śni. Istniała.
-To ty.-wyszeptała
Popłynęły jej łzy. Była szczęśliwa, mimo, że była wyczerpana. Chciała do niej podejść i ją przytulić, jednak zwierzę było szybsze. Przytuliło ją. Lucy poczuła znajomy zapach.
-Wiesz, pachniesz jak moja mama.
-Często jej towarzyszyłam, opiekowałam się nią, tak jak teraz tobą.
-Jak masz na imię?
-W momencie śmierci Layli straciłam imię.-odpowiedziała smutno.
-Hmmm, no to co powiesz na Momoko?
-Tak samo nazwała mnie twoja mama.-oczy Momoko zaszkliły się.
-Okej, wracajmy do domu.-Powiedział Natsu i z bananem na twarzy podniósł blondynkę.
Na zewnątrz czekały dziewczyny z Happym. Ucieszoni, że przyjaciółce nic nie jest poznali wiewiórkę i ciepło ją przyjęli. Tymczasem na bezpiecznej odległości grupkę przyjaciół obserwowało dwóch mężczyzn. Jeden wyższy brunet, drugi niższy niebieskowłosy.
-Zawiodła, Clara zawiodła.-złościł się brunet.
-Ciszej, inaczej nas znajdą.-Skarcił towarzysza niższy.
-Ale było już tak blisko, ona by miała energię, a my wypełnione zadanie zabicia Heartfilii.
Niebieskowłosy jednak go nie słuchał.
-Załatwimy ją kiedy indziej, teraz jest z przyjaciółmi. Wycofujemy się.

Po powrocie do gildii przyjaciele opowiedzieli wszystko mistrzowi. Makarov pochwalił Natsu, Graya i Happiego za szybką akcję i opieprzył, że poszli sami oraz przyjął do gildii Momoke. Po wszystkim zarządził imprezę. Wszyscy świętowali przyjęcie nowego członka rodziny. Dowiedzieli się, że wiewiórka może wspierać maga za pomocą swojej magii to jest oddać mu ją częściowo. Zawsze wspierała Heartfiliów jednak na zwykłe choroby nic nie mogła poradzić. Mogła za to uśmierzyć ból, uśpić go i wykształciła u siebie Aerę, lecz nie działa ona długo. Po północy Lucy zarządziła, że wracają do domu po dniu wrażeń. Gdy wyszły z gildii usłyszała, że ktoś ją wołał.
-Lucy, poczekaj!
Był to Natsu. Ledwo się odwróciła, a różowowłosy zamknął ją w szczelnym uścisku. Ukrył twarz w jej szyi. Blondynka była zaskoczona jednak nie oponowała.
-Bałem się.-Zaczął- Bałem się, że cię stracę. Nie chciałem tego. Cieszę się, że nic ci nie jest.
Lucy odpowiedziała na uścisk. Słowa Dragneel'a ją poruszyły.
-Ja się nie bałam. Wiedziałam. Wiedziałam, że mnie odnajdziesz. Zawsze znajdujesz, prawda? Nigdy w to nie zwątpię.
Odsunęli się od siebie, popatrzyli się. Twarze mieli zarumienieni, oboje byli uśmiechnięci. I dosyć blisko siebie. Ciut za blisko. Odsunęli się bardziej tym razem czerwoni jak pomidory.
-N-no to do jutra.-Powiedziała blondynka.
-Tak, dobranoc.-odpowiedział uśmiechnięty Natsu.
Poszli w przeciwne strony. Na ramię dziewczyny wdrapała się jej nowa przyjaciółka.
-Wy się lubicie.-stwierdziła i milczała do końca trasy.
Natomiast Lucy spaliła tego dnia kolejnego buraka.

---------

Hejka 😁 przychodzę z kolejnym rozdziałem, ponieważ staram się je szybko dodawać to od teraz będzie mi to dłużej schodzić, albowiem dużo się w sierpniu będzie działo np. NiuCon we Wrocławiu. Ten jest krótszy, bo pisany w busie, a ja mam chorobę lokomocyjną niczym Natsu Salamander Dragneel xD nie no słabszą, dziekuję że czytacie i do następnego ^^

Tetsyuo 😘

A co jest pomiędzy misjami? NaLu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz