8. Sny się spełniają, czemu te złe

1.5K 100 28
                                    

Proszę włączcie
------

Natsu biegł najszybciej jak mógł, starając się także zostawiać jakieś ślady dla reszty gildii. Chciał, żeby to porwanie okazało się koszmarem. Zwłaszcza, że czuł ten zapach, który "śledził" Lucy. To oznacza, że zawiódł. Jako przyjaciel, jako ten, który obiecał ją chronić, jako chłopak, który ją kochał. Salamander nie mógł się z tym pogodzić. Chciał zabić tych co zabrali mu blondynkę. Czuł, że zbliża się do celu, czuł też nowe zapachy. Czekaj na mnie, Lucy! I stracił przytomność przez czar, którego nie wyczuł.

<W tym samym czasie, Lucy>

Ból, strach, Natsu przykuty, nóż, krew, jego uśmiech, wróg, groźba, jego obietnica.

Obudziłam się przykuta do ściany w pomieszczeniu przypominającym celę. Byłam sama. Od teraz będę zabierała klucze nawet do toalety. Natsu i Wendy na pewno zauważyli moją nieobecność. Znając Dragneela to wysłał niebieskowłosą do gildii po wsparcie, a sam pobiegł mi na ratunek. Miałam nadzieję jednak, że tak się nie stało. Jestem beznadziejna. Dałam się znowu porwać. To musi być drażniące. Ciągle ratować tą samą osobę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Niebezpiecznie przypominało salę tortur. Sugerował to stół i krzesło z kajdanami, kajdany podwieszone przy suficie i różne bicze, czy obcęgi, albo noże. Usłyszałam jak ktoś szedł po schodach, czyli jestem w piwnicy, co w sumie było oczywiste. Udałam, że dalej jestem nieprzytomna. Ten ktoś podszedł do któregoś z przedmiotów i kogoś przykuł.
-Będziesz miała towarzystwo, Lucy Heartfilio.
Był to męski, pewny siebie głos. Podszedł do mnie i sprawdził czy jestem przytomna. Chyba stwierdził, że nie, bo po chwili opuścił pomieszczenie. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam to czego widzieć nie chciałam nigdy w życiu. Natsu przykutego do krzesła. Nieprzytomnego. Zakrwawionego. Do oczu napłynęły mi łzy.
-Natsu?-szepnęłam-Natsu obudź się. Proszę.
Nie reagował. Postanowiłam sięgnąć po cięższy kaliber.
-Gray nazwał Cię zapałką.
-Cooo? Gray wyłaź natychmiast!!
-Zamknij się, bo Cię usłyszą.
W tej chwili ogarnął, co się wokół niego dzieje. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Hej Lucy. Dobrze, że żyjesz. Nie wyglądasz źle.
-Za to ty okropnie. Co się stało?
I opowiedział mi całą historię, od kiedy mnie porwano. Okazało się, że nadal jest ten sam dzień, możliwe, że już wieczór. Pewnie gildia już wysłała za nami ratunek. Rozmawialiśmy jak gdyby nigdy nic. Nie odczuwaliśmy lęku i nie słyszeliśmy, żeby ktoś schodził.
-Widzę nasze gołąbeczki się obudziły.
Spojrzałam w stronę, z której dochodził głos. Należał on do mężczyzny. Był on uśmiechnięty co mnie niepokoiło. Natsu nie mógł się odwrócić. Mógł jednak powąchać kto przyszedł. Jego nastawienie całkowicie się zmieniło. Gdybym go nie znała pomyślałabym, że mógłby go zabić. A nie mógłby, co nie?
-Pachniesz podobnie do Clary, jesteście rodzeństwem?
Z twarzy mężczyzny momentalnie zniknął uśmiech, a zastąpił wyraz gniewu i odrazy.
-Nigdy nie wspominaj o niej w mojej obecności. Jest żałosną osobą, która nie umie wykonać prostego zadania. Dobrze, że gnije teraz w więzieniu.
Zauważyłam, że Natsu napiął każdy mięsień, gdzieniegdzie pojawiał się ogień.
-Jest twoją siostrą, nie powinieneś jej pomóc? Nie powinieneś jej współczuć? Ty się nazywasz bratem?
Opadł z sił, a mężczyzna stał niewzruszony jego słowami. Ale zainteresowany tym co się stało.
-Imponujące, że udało Ci się uwolnić choćby namiastkę ognia, ale nie radzę. Każde użycie magii jest pochłaniane przez kajdany, a ty teraz ją oddajesz tak o, a przydasz mi się przytomny. Tak jak panienka Heartfilia.
-A tak właściwie to po co wam ona?-zapytał Natsu.
W sumie niegłupie pytanie, nikt nie porywa, bo ma takie widzimisię. Na zlecenie, dla okupu, w celu zemsty. Problem w tym, że nie wiem komu miałabym podpaść. Prędzej Natsu, ale nie ja. Facet stanął tak, by widzieć twarz Salamandra.
-Pewna rodzina nas wynajęła by ją zgładzić, jakoś dwa tygodnie temu?-czyli zemsta na zlecenie.- Clara miała się tym zająć, a przy okazji pomóc sobie, ale spieprzyła.
Gdyby wzrok mógł zabijać to ten facet, by już nie żył. Serio. Natsu patrzył na niego jakby miał go zabić. Sama tak czułam.
-Przestań chrzanić. Nie zabijecie Lucy. Nie pozwolę wam.
Po tych słowach Natsu dostał w brzuch. Nie na tyle mocno, by stracił przytomność, ale na tyle, by stracić oddech.
-Nikt nie nauczył Cię, że nie mówi się nie będąc pytanym?
Wziął do ręki niewielki nóż i zanurzył w jakieś cieczy. Domyśliłam się, że to trucizna. Do oczu napłynęły mi łzy.
-Przestań, nie rób tego!
-Spokojnie, to go nie zabije. Jedynie nie pozwoli stracić przytomności, gdy będzie brutalnie traktowany.
I przeciął mu ramię. Nie była to duża rana, ale gdy substancja dostała się do rany Natsu zaczął krzyczeć. Innym nożem przebił mu dłoń z rany trysnęła krew. Splot słoneczny, prawy sierpowy, lewy i od początku. Salamander zaczął pluć krwią. Odwróciłam wzrok, nie mogłam na to patrzeć.
-Dlaczego?- szepnęłam-Dlaczego przyszedłeś tu sam głupku?!
-Obiecałem-uderzenie, splot słoneczny-że cię będę ratował, prawda? Zawsze.
Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się do mnie. Ten kretyn właśnie jest katowany, bo przeze mnie się tu znał, i się uśmiecha. Nie zasługiwałam na to. Ponownie odwróciłam wzrok.
-Oh nie, nie. Patrz moja droga. Oglądaj jak cierpi osoba, którą kochasz. Cierp razem z nim.-miał uśmiech szaleńca.
Zmusił mnie do tego za pomocą magii. Była podobna do tej Clary, więziła ludzi. Przykuł Salamandra do kajdan na suficie, i wziął bat. Emanowała od niego magia. Gdy uderzył po raz pierwszy błysnęły błyskawice. Niemal czułam ten ból. Płakałam. Jednak mój przyjaciel nadal się uśmiechał. Jednak ten uśmiech miał... drwiący charakter? Puścił do mnie oczko. Co on kombinuje?
-Twoje błyskawice są słabe, nie zranisz mnie tym.
Uśmiech psychopaty zszedł mu z twarzy. Postanowił wykorzystać ten bicz na mnie. Starałam się jak najbardziej powstrzymać krzyk, zagrać w grę Natsu. Różowowłosy krzyczał, by mężczyzna zaprzestał czynności.
-Masz rację, błyskawice Laxusa są zdecydowanie gorsze.-powiedziałam z przekonaniem w głosie.
Nasz kat prychnął zły. Podszedł do stołu i coś przy nim kombinował. Natsu nadal się uśmiechał. Ja także zaczęłam gdy usłyszałam dźwięk łamanego stołu. Był on jednak na tyle cichy, że nasz oprawca nie usłyszał go. Przyszli po nas.
-Lucy Heartfilio, ostatnią rzeczą jaką zobaczysz, będzie śmierć osoby, którą kochasz.
Wrócił z nożem jak gdyby nigdy nic i poszedł do Natsu. Przecież już to widziałam, we śnie. Tylko się różniło nieznacznie. Mężczyzna pobił go jeszcze, i zaczął powoli podnosić nóż. Nie zdążą. Zaczęłam znowu płakać i krzyczeć.
-Przestań, proszę, nie rób tego. NIE!!
-Nie martw się, obronię Cię.- Uśmiechnął się hardo.
Nie słabo, hardo. Był pewny swego. Mężczyzna wziął zamach i już chciał zadać cios gdy Momoko się pojawiła i go rozproszyła. W tym czasie uwilniła zaklęciem Natsu i mnie, czego facet nie zauważył. Wziął drugi nóż i rzucił w wiewiórkę. Ta nie zdążyła zrobić unikui została ciężko ranna. Patrzyłam na to z przerażeniem, wściekłością i łzami w oczach.
-MOMOKO!!!
Chciałam do niej podbiec, ale Natsu mnie powstrzymał. Spojrzałam na niego. Wyglądał zdecydowanie inaczej. Miał mord w oczach.
-Zostań, Happy ją zaraz zabierze.-powiedział do mnie.- Draniu, zapłacisz za Lucy i Momoko.
-Hahaha nie masz na tyle siły, kajdany i to, że Cię obiłem były skute...
Salamander wyprowadził cios. Czułam od niego moc, tak szybko mogła wzrosnąć tylko z jednego powodu. Momoko mu ją dała. A teraz Happy zabiera ją do Wendy. Zostałam chcąc obserwować walkę.
-Lepiej stąd idź Lucy. Nie chcę byś na to patrzyła.
Biła od Natsu zła aura. Chciał go zabić. Tak samo każdą osobę, która się do tego przyczyniła. Musiałam go powstrzymać
-Zostaję.-postanowiłam twardo.
Spojrzał na mnie, przez chwilę widziałam mojego Natsu. Tego dziecinnego, zabawnego chłopaka, którego kocham. Tylko przez chwilę. Wrócił do walki z mężczyzną winnemu obrażeń Momoko. Okładał go wszyskim czym miał a z kazdym zaklęciem stawał się bardziej dziki. Porywacz był zaskoczony mocą Salamandra. Śmiał twierdzić, że nie powinien mieć mocy. Jednak Fairy Tail, moja rodzina, nigdy się nie poddaje. Zwłaszcza pewien różowowłosy głupek. Starał się atakować, jednak Natsu wyprowadzał tak silne, szybkie i precyzyjne ciosy, że kończyło się to kolejnymi obrażeniami. Krwi naszego olrawcy było coraz więcej. W pewnej chwili stracił przytomność, ale Dragneel nie przestawał atakować. Podeszłam do niego powoli i go przytuliłam. Zastygł w miejscu.
-Już wystarczy, Natsu. Wracajmy już. Musimy sprawdzić co z Momoko.
Odwrócił się do mnie powoli. Był cały we krwi, swojej i mężczyzny. Przez chwilę patrzył na mnie pustym wzrokiem, ale wracał blask jego oczu.
-Lu..cy?
Uśmiechęłam się delikatnie. Zaprowadziłam go do Wendy, która zajmowała się wiewiórką. Była tam cała gildia. Panowała ponura atmosfera. Gray odebrał ode mnie Natsu, a ja podeszłam do Marvell. Płakała.
-Wendy?
-Ja przepraszam, robiłam co mogłam, ale...ale rana... była zatruta, trucizna była...za szybka... ja przepraszam...-rozpłakała się na dobre.
Zaczęłam się przewracać gdy złapały mnie czyjeś silne ramiona. To był Natsu. Przytulił mnie i zaczął płakać. Ja także. Do nas dołączyła cała gildia. Mimo iż Momoko była z nami krótko była rodziną. Należała do Fairy Tail. I tak brutalnie została nam odebrana. Spojrzałam na nią, wyglądała tak spokojnie, jakby spała. Jednak jej rana o sobie przypominała. Przypominała, że Momoko już z nami nie ma.
-Wendy, zasklep proszę tę ranę.-powiedziałam cicho.
Niebieskowłosa zrobiła to o co ją prosiłam. Byłam zmęczona, nie miałam siły stać. Natsu usiadł ze mną na ziemi wciąż mnie przytulając do siebie.
-Ostatnie co Momoko mi przekazała w myślach razem z mocą- zaczął cicho- była prośba, żebym się tobą opiekował. Gdybym cię wtedy upilnował nie byłoby tego wszystkiego. To wszystko moja wina. Zawiodłem ciebie i Momoko.
Płakał. Tak bardzo płakał, a ja mu wtórowałam.
-Nie Natsu, zrobiłeś wszystko co w twojej mocy -odsunęłam siee tak by widzieć jego oczy- za nic cię nie winię, mogę winić tylko siebie.
Na powierdzenie moich słów pocałowałam go w czoło. On w odpowiedzi delikatnie musnął moje usta.
-Wracajmy do domu.-powiedział.
-Dobrze.
I mnie wyniósł. Słyszałam jak mistrz wydawał polecenia, ale nie słuchałam ich już, zasnęłam w ramionach Natsu, wiedząc, że jestem już bezpieczna.

------

W tej chwili jestem w bezpiecznej kryjówce zdala od cywilizacji i wyrzuciłam ostre narzędzia, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Jak mogłam 😭😭😭 przepraszam wszystkich 😭😭

A co jest pomiędzy misjami? NaLu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz