11.

1.6K 74 8
                                    

-Właśnie dlatego nic nie mówiliśmy tobie i Natsu. Ty jesteś zła, a Natsu już się wybiera zabić tych ludzi.
-A może nie chciałabym szukać ludzi, którzy zabili mi przyjaciółkę i na mnie polowali? Wystarczy mi to, że prawdopodobnie wiedzą gdzie mieszkam i do jakiej gildii należę.
To, że byłam zła to za mało powiedziane. Byłam wściekła, że zatajono przede mną tak ważną operację. Oczywistym było, że szukają niebezpiecznych ludzi, skoro za nic mają ludzkie życie i nie chciałam narażać moich przyjaciół. To tak jakby powtarzała się sytuacja z Phantom Lord. Z tą różnicą, że zleceniodawcy chcą mnie zabić, a przynajmniej mocno uszkodzić fizycznie. Patrzyłam na mistrza, który zlecił Gajeelowi tę misję. Gdyby wzrok mógł zabijać to podejrzewam, że zginąłby już parokrotnie. Żelazny smoczy zabójca taktycznie się wycofał, nie chcąc być ofiarą mojej złości. Tak jak cała zamieszana w sprawę gildia. Jedyną osobą, która próbowała mnie uspokoić był Natsu.
-Lucy, oni nie chcieli źle. Wszystkich dręczy to, że ktoś zaatakował członka rodziny. Warto znać chociaż motyw. I dlaczego ja nic nie wiedziałem?!
-Mam Ci przypomnieć sytuację z tej piwnicy? Właśnie dlatego nie chcę, by ich szukano. Ci ludzie nie mają najwyraźniej skrupułów.
-Właśnie dlatego, że nas tak załatwili chcę się im odpłacić!
Zapadła cisza. Wszyscy pamiętali w jakim stanie znaleźli mnie i Natsu. Właśnie dlatego chcieli wiedzieć kim są ludzie, którzy się do tego przyczynili i, jeśli byłoby to możliwe, zemścić się. Doskonale to rozumiałam, ale nie chciałam się na to godzić. Choć pewnie sama bym tak postąpiła.
-Wiesz, że nie odpuszczą, tak samo ja, jak już wiem co jest grane.
-Wiem-westchnęłam-po prostu to tak jakby brudzili sobie niepotrzebnie ręce. To jakie masz te informacje, Gajeel?
Rodzina, która na mnie polowała to bogaci osobnicy. Raz zbankrutowali po sukcesie mojego ojca. Rodzina Yoshikawa. Obecnie liderzy w produkcji zabawek. Dawniej konkurencja w biznesie Jude'a Heartfilii. Najwyraźniej mścili się za dawne krzywdy, wyrządzone przez mojego staruszka. Jak zawsze chodzi o pieniądze. Ustaliliśmy, że idzie czteroosobowa drużyna plus ja, Carla i Happy. W skład wchodził Natsu, Gray, Erza i Wendy. Nasza standardowa ekipa. Ufaliśmy sobie jak nikomu i wiedzieliśmy na ile nas stać, więc nie baliśmy się niespodzianek. Wyruszaliśmy następnego ranka. W tym czasie mieliśmy się rozejść i przygotować. Usiadłam na sofie, uprzednio otwierając okno dla Natsu i Happy'iego. Ci nigdy nie nauczą się korzystać z drzwi. Trochę myślałam nad całą sprawą i chciałam się podzielić moimi przemyśleniami z chłopakiem.
-Hej, Natsu. A co jeżeli coś pójdzie nie tak? Może przygotowali się na nasze przybycie? Minęły w końcu 3 tygodnie, a oni nie wykonali nawet jednego ruchu.
-Hmmm, sądzę, że jeżeli napotkamy jakąś przeszkodę to razem ją pokonamy. Jak zawsze. Jesteśmy naprawdę silną drużyną. Na pewno nie damy się jakieś tam rodzince, która myśli, że jest nie wiadomo kim.
Mówiąc to przytulił mnie dodatkowo pocieszając. Czułam się przy nim bezpieczna, jednak nie sprawiło to, że zniknęły moje obawy.
-To jak, dzisiaj nocujemy z Happym tutaj, nie?
-Jakbyście zgody potrzebowali.- zaśmiałam się.
Następnego dnia czekaliśmy z Natsu i Happym na resztę drużyny na stacji kolejowej.  Miasto, do którego mieliśmy dotrzeć nosi nazwę Himeji. Podróż miała nam zająć około trzech godzin. Salamander, jak to on, był bardzo sceptycznie nastawiony do jazdy pociągiem. Przekonało go dopiero stwierdzenie, że Wendy zna przecież zaklęcie na chorobę lokomocyjną. Przybyła drużyna i ruszyliśmy w podróż.
-Przepraszam Natsu, dalej nie jestem w stanie rzucić na ciebie Troi.-powiedziała skruszona Wendy.
-Nic... nie szkodzi, to...nie twoja wina...Wendy.- odpowiedział zielony Natsu.
-Jeżeli to ci coś pomoże to możesz zasnąć na moich kolanach.-zaproponowałam.
Chłopak od razu skorzystał, dziękując mi. Głaskałam go po głowie, żeby szybciej zasnął, ten gest działał na niego jak na kota. Wpatrywałam się w miarowo oddychającego Salamandra, gdy usłyszałam delikatny śmiech. Erza na nas patrzyła.
-Wyglądacie słodko.- stwierdziła.
Uśmiechnęłam się. Spojrzałam na pozostałych towarzyszy. Poza czerwonowłosą wszyscy spali.
-Ty też się prześpij, Lucy. Musisz mieć siły na to spotkanie.
Tak też zrobiłam, dzięki czemu podróż minęła szybko. Miasto było całkiem duże. Na głównej ulicy były rozstawione stragany. Panowała wesoła atmosfera. Co jakiś czas słyszałam śmiech bawiących się dzieciaków, podczas gdy matki wymieniały się plotkami. Jednym z bardziej znanych obiektów w Himeji'mie był zamek Himeji. Na wzniesieniu, górował nad miastem. Trzypoętrowy budynek z jedną pięciopiętrową wieżą. Z dołu sprawiał wrażenie ogromnego. Ciekawa byłam, czy takie samo wrażenie jest z bliska. Nie wiedzieliśmy gdzie mieszka rodzina Yoshikawa, więc zapytaliśmy pewną kobietę.
-Zamieszkują zamek Himeji. Droga do niego jest jakieś 500 metrów na zachód. Nie powinniście jej przeoczyć, ścieżka jest ozdobiona i oznaczona.
Podziękowaliśmy i ruszyliśmy. Mijaliśmy stoiska z najróżniejszymi rzeczami. Ryby, klejnoty, biżuteria, słodycze. Można było znaleźć tu wszystko. Szybko odnaleźliśmy odpowiednią drogę, i pod budynkiem byliśmy w ciągu 10 minut. Przed bramą stała pokojówka.
-Witam, zakładam, że panienka Heartfilia?-zdziwiona pokiwałam głową-Panienka oraz jej towarzysze są oczekiwani przez państwo Yoshikawa. Proszę za mną.
Zdziwieni skierowaliśmy się ku głównemu wejściu zamku Himeji. Zostaliśmy poprowadzeni do salonu i poinformowani, że właściciele zaraz przyjdą. Gdy małżeństwo się pojawiło, moi towarzysze mimowolnie stanęli wokół mnie chroniąc z każdej strony. Natsu chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na nich i miałam tylko jeden komentarz.
-Gray, załóż koszulę.
Czarnowłosy spojrzał na siebie i rozglądnął się wokół szukając swojego odzienia.
-Witam was. Nazywam się Yoshikawa Kezu, a to moja małżonka Sen. Rozumiem, że nasz list z zaproszeniem doszedł do panienki?
-Proszę mi mówić Lucy i nie, obawiam się, że wyruszyliśmy zanim do mnie dotarł.-odpowiedziałam.
Pokiwali głową. Każdy z nas był zdziwiony. Który wróg zaprasza do swojego domu? Sytuacja robi się dziwna. Chociaż państwo Yoshikawa wyglądali bardzo sympatycznie, nie mogliśmy stracić czujności. Usiedliśmy na przeciwko siebie.
-Oficjalnie chcielibyśmy przeprosić Ciebie i twoją rodzinę oraz służbę - tu pan Kezu spojrzał na moich towarzyszy- za problemy sprawione przez naszą córkę Eve. Niestety jest ona chora psychicznie i nie została upilnowana. Gdy poznała historię naszej rodziny uznała, że powinna się zemścić.
Przez chwilę posmutniałam, jednak szybko odzyskałam rezon. Spojrzałam w oczy mężczyźnie.
-Z mojej rodziny zostałam tylko ja, a to nie moja służba tylko przyjaciele, z gildii magów.
Byli zaskoczeni. Najwyraźniej nie dotarła do nich informacja o śmierci mojego ojca. W drzwiach pojawiła się postać dziewczyny. Wyglądała jak z koszmaru. Ciemne włosy były potargane, nieuczesane i brudne. Sylwetke miała zgarbioną, strasznie chudą. Blada cera z podkrążonymi oczami. Całość sprawiała wrażenie jakbyśmy widzieli jakąś zjawę, upiora. Gdy spojrzała w naszą stronę jej oczy się rozszerzyły. Z krzykiem rzuciła się w naszą stronę. Natsu wraz z Grayem stanęli przede mną przygotowani do walki, a Erza i Wendy stały w pogotowiu. Happy i Carla przygotowali się do wylotu ze mną. Jednak zanim cokolwiek zdążyli cokolwiek zrobić pani Sen stanęła naprzeciwko dziewczyny i mocno ją chwyciła.
-Przestań Eve, nie można tak. Nie wolno atakować innych. Kezu, idź po lekarza i służbę, zatrzymam ją.
Dziewczyna była córką tego małżeństwa. W ramionach matki mniej się rzucała jednak dalej czułam jej mordercze intencje. Do pokoju wbiegł lekarz oraz dwóch lokajów. Ten pierwszy wstrzyknął jej płyn, najpewniej lek usypiający, bo dziewczyna straciła przytomność po chwili. Służba wyniosła Eve. Jej matka pani Sen przeprosiła nas i wyszła za nimi. Pan Kezu usiadł na sofie i załamał ręce.
-Naprawdę panien... Cię Lucy, przepraszam i was też. To była Eve, moja córka. Wykorzystuje strach pokojówek i czasami udaje jej się uciec. Pewnie wtedy nasłała na was gildię. Gdy się o tym dowiedzieliśmy, kazaliśmy postawić strażników, którzy jak widać nie sprawdzili się.
Było mi przykro z powodu ich nieszczęścia. Mieli chorą córkę, nad którą nie mogli zapanować. To musi być wielki ból dla rodzica.
-Nie da się jej pomóc?
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Tylko Erza uśmiechnęła się delikatnie. Po odzyskaniu umiejętności mówienia pan Kazu odpowiedział.
-Nic jej nie pomaga, lekarze, psycholodzy, magowie. Nikt nie wie jak jej pomóc. Już straciłem nadzieję.
-Może...Może mi by się udało...-powiedziała nieśmiało Wendy.
Yoshikawa spojrzał na niebieskowłosą z nadzieją w oczach, jednak szybko ona minęła.
-Nie sądzę, ale nie będę Ci bronił. Zaprowadzę was tam.
Eve zajmowała pokój na trzecim piętrze na końcu korytarza. Samo pomieszczenie nie było za duże. Znajdowały się w nim szafa, komoda, pola na książki oraz łóżko z nakastnikiem i lampką nocną. Okno było zakratowane, po to by dziewczyną nie uciekła, jak się domyśliłam. Sama Eve leżała na łóżku, nieprzytomna. Do pokoju weszliśmy ja, Wendy oraz Natsu. Reszta postanowiła zaczekać na zewnątrz. Na krótko po tym jak nastolatka zaczęła badanie, na jak twarzy wyszło przerażenie.
-W jej organizmie jest trucizna.
Byłam zaskoczona. Spodziewałam się raczej stwierdzenia, że jej psychika ma straszne rany, że będzie to trudne rany. Jednak nie spodziewałam się trucizny.
-Dasz radę ja usunąć?-zapytałam zaniepokojona.
-Tak, jednak jest we krwi na tyle długo, że wystąpią konsekwencje, takie jak utrata częściowa pamięci. Nie będzie można przywrócić wspomnień, zostaną całkowicie wymazane.
Zaniemówiłam. Utrata wspomnień jest ciężkim przeżyciem dla danej osoby oraz ludzi ją otaczających. Musiałam o tym poinformować jej rodziców.
-Wendy, dasz radę zatrzymać lub spowolnić truciznę?
-Tak, ale ona pozostanie nieprzytomna. Trzeba ją usunąć z organizmu.
-Ok, idę do państwa Yoshikawa.
Wszyscy zniecierpliwieni czekali za drzwiami. Pierwsi poderwali się Natsu i pan Kezu. Ten pierwszy objął mnie, każdy pytał co z Eve. Gdy nakreśliłam sytuację, pani Sen się rozpłakała. Przytulił ją jej mąż, ledwo powstrzymujący łzy.
-Ratujcie ją, proszę.-powiedział.
Wróciłam do pokoju przekazując wiadomość Wendy. Ta szybko zabrała się do pracy. Poprosiła mnie o wyjście, żeby mogła się skupić, co też uczyniłam. Czekaliśmy wszyscy na korytarzu zniecierpliwieni przez 10 minut. Jednak wydawało się to wiecznością. Po tym czasie niebieskowłosa wyszła z wieścią o powodzeniu leczenia. Pani Sen od razu poszła do córki. Kezu został jeszcze chwilę z nami.
-Nie wiem jak mam Ci dziękować, dziewczynko. Ile będzie pamiętać?
-Nie wiem, nie mogłam tego ustalić. Jednak sądzę, że zapomni o Lucy i tych incydentach. Podejrzewam, że może jej pomóc mag o imieniu Doranbolt. Proszę poprosić go o pomoc w moim imieniu.-odpowiedziała Wendy.
Musieliśmy wracać do Magnolii. Pożegnaliśmy się z Państwem Yoshikawa i ruszyliśmy w drogę. Przejazd minął równie szybko, co za pierwszym razem. W domu byliśmy pod wieczór, wcześniej zdając raport mistrzowi. Po odświeżeniu i zjedzeniu kolacji ułożyłam się obok Natsu na łóżku.
-Hej, Natsu.
-Tak?-odpowiedział leniwie z zamkniętymi oczami.
-Co o tym wszystkim myślisz?
Obrócił się w moją stronę.
-Uważam, że mimo wszystko są winni, ale należy im odpuścić. Dużo przeszli w życiu i nie potrzeba im kolejnych problemów. Co do twoich działań, jesteś naprawdę naiwna, ale kocham to w tobie.
Po tej wypowiedzi pocałował mnie w czoło. Po tym rozmawialiśmy jeszcze chwilę i zasnęliśmy w swoich objęciach.

-----------

Noooo to ten...napisałam ^^ przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale jakoś nie wyrobiłam, a potem umierałam po treningu. Został nam ostatni rozdział do napisania, a teraz parę słów wyjaśnienia

Miasto Himeji naprawdę istnieje, tak samo zamek.
Eve była inspirowana wyglądem mojej starszej siostry po prysznicu w świetle latarki po ciemku, nawet mają podobne imiona xD
Rozdział został napisany z pomocą mojej młodszej siostrysmokannaola
Jest to najdłuższy rozdział

Dobrej nocy, dobrego dnia

A co jest pomiędzy misjami? NaLu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz