A więc, ten, ta-dam! Nie zamierzałam tego, ale rozdział liczy równo 1700 słów, co jakoś mnie cieszy.
Enjoy!
Obi-Wan leżał rozwalony na kanapie, z poduszką pod głową i połową koca Anakina na sobie, a także samym Anakinem wygodnie rozłożonym na jego klatce piersiowej i nogach. Blondyn przysypiał, od czasu do czasu mrugając oczami, aby zorientować się, czy z nastolatkiem wszystko w porządku; słyszał jego ciężki oddech, kiedy wdychał i wydychał powietrze przez usta, raz po raz zmieniając kanały w telewizorze.
- Może zdecydowałbyś się wreszcie na coś - wymamrotał śpiąco, przesuwając dłoń z jego ramienia na talię i wsuwając ją pod jego koszulkę. Mógł poczuć wyraźny dreszcz, który przeszył szatyna, gdy Liliowa troska zalała jego plecy.
- Ale nie ma nic ciekawego - odmruknął w odpowiedzi i odsunął się na tyle, żeby móc spojrzeć Obi-Wanowi w twarz i palcami odsunąć pojedyncze kosmyki z jego czoła. Mężczyzna otworzył jedno oko z uśmiechem. Widział, jak Anakin przysuwa się do niego z powrotem, w kierunku jego twarzy, niewątpliwie po to, aby go pocałować i już sam zaczął opuszczać powiekę, ale wtem w pomieszczeniu rozległ się sygnał jego komórki.
- Cholera jasna - burknął pod nosem w akompaniamencie niezadowolonego jęku Anakina, sięgając po porzucony na ławie telefon.
Wściekle jarzący się ekran kontrastował z półmrokiem salonu i oślepił na chwilę blondyna, któremu odczytanie imienia zajęło parę dobrych sekund.
- To Poe - poinformował Anakina; opowiadał mu kiedyś o wszystkich swoich znajomych (cóż, nie było ich wielu) i pokazywał ich na fotografiach z galerii swojego telefonu, więc chłopak kiwnął głową ze zrozumieniem.
Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył urządzenie do ucha. - Halo?
- Obi-Wan? - głos Poe drżał i załamywał się niebezpiecznie. Obi-Wan z zaniepokojeniem przełknął ślinę, zerkając na Anakina.
- Co się stało? - zapytał szybko.
Przez chwilę wydawało mu się, że stracił zasięg, bo na linii rozległy się szumy, ale potem Poe znowu się odezwał. - Leia, Leia i Han. Oni... Oni mieli wypadek, mieliśmy iść do tego kina i, i ja i Finn już tu czekaliśmy, ale wtedy usłyszeliśmy huk i wyszliśmy przed kino i...
- Poe, uspokój się - przerwał mu Obi-Wan. Czuł, jak jego oczy robią się wielkie, a oddech przyspiesza, czuł na sobie zmartwiony wzrok Anakina. - Weź trzy wdechy i powiedz mi jeszcze raz, co się stało.
Usłyszał gwałtowny syk powietrza, który zmienił się w spokojny wdech i wydech, wszystko powtórzone po trzy razy.
- Leia i Han mieli wypadek w drodze do kina - objaśnił krótko. - Wyjechali zza zakrętu i wpadło w nich jakieś ciężarowe.
- Co z nimi? - spytał blondyn, przecierając trzęsącą się dłonią oczy.
- Oboje są na bloku - odpowiedział Poe, dławiąc się. W tle dało słyszeć się Finna, który prawdopodobnie przytulał go i uspokajał monotonnym "cii".
- Wiesz, co dokładnie im się stało? - Obi-Wan zamknął oczy w oczekiwaniu.
- Lekarze nie chcieli nic mówić, ale któreś z nich ma wstrząśnienie mózgu, parę głębszych ran i połamane pięć żeber, a drugie krwotok wewnątrzczaszkowy.
Obi-Wan zacisnął z całej siły powieki. Krwotok wewnątrzczaszkowy. W tej właśnie sposób zginął Qui-Gon. Jeśli to miało być przyczyną śmierci któregokolwiek z jego przyjaciół - chociaż podświadomie wiedział, że bardziej przeżyłby utratę Leii, która była dla niego jak siostra - nie wiedział, czy mógłby sobie to kiedykolwiek wybaczyć.
CZYTASZ
Day In Day Out || Obikin PL
FanfictionChoć minął rok od śmierci Qui-Gona, Obi-Wan nadal cierpi. Prześladują go koszmary, jego życie traci Kolory, a on sam coraz rzadziej się uśmiecha. To wszystko odmienia pewien nastolatek, buntownik o imieniu Anakin, dla którego księgarnia i książki są...