10.

725 84 40
                                    

Treść SMS-a, którego Obi-Wan wysłał Anakinowi przed drugą nad ranem, ustalała, że mają spotkać się przed kawiarnią o piętnastej, więc Kenobi stał tam już dziesięć minut wcześniej. Nie żeby jakoś specjalnie się odstrzelił czy coś, ale założył granatowy sweter w paski i te pasujące do niego ciemne jeansy - miał wielką słabość do za długich rękawów naciąganych na dłonie, przez to wszystkie jego bluzy i swetry wyglądały jak siedem nieszczęść. Ale on nie miał z tym problemu. Żadnego.


Trochę zmarzł i zmoknął, nim Anakin dotarł na miejsce (zapomniał zabrać parasola z domu, jak zwykle), ale kawiarnia powitała ich przyjemnym ciepłem. Usiedli tam gdzie ostatnio, tym razem jednak Obi-Wan czuł się o wiele swobodniej i pozwolił sobie na niedbałe rozrzucenie płaszcza i szala na kanapie.


- Karmelowe latte z podwójnym mlekiem i czekoladą? - spytał zaczepnie Anakin, kiedy rozsiedli się wygodnie. Blondyn skinął głową, uśmiechając się szeroko.


- Chętnie. Espresso?


Chłopak zamyślił się chwilę, zanim odpowiedział. - Może dzisiaj cappuccino, tak dla odmiany.


Obi-Wan bez słowa skinął ponownie głową, po czym wygrzebał z wewnętrznej kieszeni płaszcza portfel i wstał. Anakin otwierał już usta, żeby zaprotestować, ale Kenobi go ubiegł.


- Powiedziałeś, że następnym razem ja płacę - przypomniał mu, kierując się w stronę lady. Udał, że nie czuje na sobie spojrzenia Anakina i szybko zamówił obie kawy, a po chwili zawahania i dwa duże czekoladowe ciastka.


Kiedy wrócił do ich stolika, Anakin sprawdzał coś na telefonie. Jego palce poruszały się po klawiaturze smartfona w zawrotnym tempie, a na twarzy chłopaka widniał rozbawiony uśmiech.


- Przyjaciółka - poinformował, zauważając pytający wzrok Obi-Wana. - Ahsoka. Strasznie jest ciekawska, wiesz? Pyta właśnie, czy znowu masz ze sobą ten ślizgoński szalik.


- Opowiadałeś jej o mnie? - zapytał niewinnie Obi-Wan, uśmiechając się szatańsko i opierając podbródek na dłoni. Anakin zaczerwienił się jak pomidor i blondyn był pewien, że gdyby teraz go dotknął, na ręce wykwitnąłby mu Wrzosowy kleks.


- Em, trochę? - chłopak już nie wydawał się tak pewny siebie i chyba to najbardziej rozbroiło starszego mężczyznę. Jak łatwo było go pozbawić tego wyzywającego uśmiechu, jeśli tylko znało się metody.


- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy - dodał, z satysfakcją obserwując pogłębiający się rumieniec Anakina.


- A są jakieś inne? - nastolatek rzucił mu odważne spojrzenie, które tak bardzo kontrastowało ze wstydliwą czerwienią jego policzków. Obi-Wan był zaskoczony.


Otwierał usta, aby coś odpowiedzieć, rzucić jakąś ripostę, dzięki której Anakin się uśmiechnie, gdy podeszła do nich kelnerka i z miłym uśmiechem postawiła przed nimi dwie filiżanki i dwa talerzyki z wielkimi ciastkami z kawałkami czekolady. Wymruczeli do niej "dziękuję", a kiedy odwróciła się na pięcie i odeszła, Anakin przyjrzał się swojemu ciastku.

Day In Day Out || Obikin PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz