Rozdział XI- Mówiłem, że tego nie da się spierdolić.

1.4K 128 20
                                    


Tuż po przekroczeniu bramy, od razu uderzyła mnie ilość osób, która przyszła pod bramę aby uczcić nasze przybycie do wioski. Otaczały nas tłumy. W tle można było słychać śmiechy i wiwaty na nasz widok. Dopiero teraz do mnie dotarło, że ta cała uroczystość jest zorganizowana na naszą cześć. Spojrzałam na Ezarela, który przybrał na twarz szeroki, lecz sztucznie miły uśmiech. Chyba nie podoba mu się ta cała szopka ,ale i tak wie musi ją znieść. W tej sytuacji doskonale go rozumiem, nie każdy lubi być w centrum uwagi.. a zwłaszcza JA.

Moja pewność siebie wyparowała w jednej chwili. Tuż po przekroczeniu bramy mieliśmy wysiąść z powozu i resztę przejść na piechotę. Miało to pewnie za zadanie zadowolenie tłumu. Gdy tylko Ezarel zatrzymał powóz, serce stanęło mi w gardle a ręce zaczęły lekko dygotać. Wzrok tych wszystkich zebranych osób onieśmielał mnie. Wpatrywali się w nas jak w idoli, celebrytów. Czułam się normalnie jak jakaś gwiazda rocka! Nie spodziewałam się takiego poruszenia.

Przytłoczona tym wszystkim pochyliłam lekko głowę. Ezarel zauważywszy moje zachowanie podciągnął mój podbródek do góry tak aby nasze spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiechnął się pokrzepiająco po czym lekko lecz zdecydowanie położył dłoń na moim barku. Pociągnął go do tyłu powodując ,że mimowolnie wyprostowałam plecy. Drugą ręką zgarnął za ucho opadający na moje czoło , gruby kosmyk włosów. Dał mi do zrozumienia, że nie mam się czego bać. Spojrzałam na niego z wdzięcznością. Tym jednym gestem dodał mi otuchy.

Uśmiechnęłam się szczerze do otaczającego nas tłumu. Zauważyłam, że kilka osób macha w naszą stronę, próbując zwrócić na siebie naszą uwagę. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i zdecydowanie odmachałam w ich kierunku. Tym jednym gestem spowodowałam ,że wiwaty rozbrzmiały z podwójną siłą. Osoby, którym odmachałam to były głównie dzieci. Maluchy zaczęły skakać i cieszyć się jakby wygrały właśnie los na loterii. Rozczulił mnie ten widok. Zaczynam odnajdywać się w swojej nowej roli. Nie jest aż tak źle- pomyślałam. Teraz wiem jak się czuje Rihanna po każdym koncercie- prychnęłam pod nosem.

Eazrel zauważywszy, że się rozluźniłam wyskoczył z powozu. Chciałam pójść w jego ślady lecz powstrzymał mnie jego wzrok mówiący „ Tylko się rusz a zatłukę".

Zastanawiając się o co może chodzić Ezowi, chwyciłam kilka cukierków, które podjadaliśmy razem z Niebieskowłosym podczas podróży i schowałam do kieszeni.

Elf obszedł powóz do o koła i podchodząc z mojej strony dał mi znak abym wysiadła. Ezarel wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wysiąść. Czułam się jak księżniczka wysiadająca z magicznej karocy. Już teraz rozumiem dlaczego miałam się nie ruszać z miejsca. Chciał zaplusować w towarzystwie. I chyba mu się udało bo pośród zebranych osób rozległy się szepty i wzdychania.

No Ezarel taki dżentelmen- przewróciłam oczami tak aby tylko Ez mógł to dostrzec. Pewnie teraz ludzie spekulują co mnie łączy z tym Gburem. Już wam odpowiadam .. GATUNEK. Dziwnie jest mieć świadomość, że dla osób trzecich ja z Ezarelem możemy wyglądać jak para..- wzięłam głęboki oddech.

Ezarel wciąż nie puścił mojej dłoni. Spojrzałam głęboko w jego Lazurowe oczy , próbując z nich wyczytać jego dalsze zamiary . Przysunął mnie delikatnie do siebie , drugą ręka obejmując mnie delikatnie w talii. Przycisnął mnie pieszczotliwie do swojej klatki piersiowej. Lekko zszokowana spojrzałam na Elfa. Nie wiedziałam co teraz zamierza. Patrząc w jego oczy spostrzegłam, że łapczywie przygląda się moim wargom. Powoli zbliżał swoją twarz a ja nie mogłam uwierzyć co się za chwilę stanie. W głowie kłębiło mi się milion myśli na sekundę.. Czy ona właśnie zamierza mnie pocałować?! Stałam w bezruchu czekając na muśnięcie jego warg. Podświadomie chciałam tego. Nasze usta dzieliło dosłownie kilka milimetrów. Niespodziewanie Ezarel zmienił kierunek muskając delikatnie mój policzek. Poczułam nagłe zawirowanie w podbrzuszu. Elf podróżując ustami po moim policzku zatrzymał się tuż przy uchu szepcząc.

- Mówiłem, że tego nie da się spierdolić.-Uśmiechnął się zwycięsko.

Poczułam jego oddech na swoim uchu. Tak bardzo chciałam żeby mnie pocałował. Przymrużyłam oczy. W tle słyszałam Ohy i Achy skierowane w naszym kierunku. Kilka kobiet wzdychało na nasz widok. Miały nas chyba za idealną parę- uśmiechnęłam się na samą myśl, jak pozory mogą być mylące.

Powolnym krokiem ruszyliśmy w głąb wioski. Na szczęście ludzie utorowali nam drogę, więc nie musimy się przez nich przedzierać. Szliśmy uśmiechnięci, co rusz posyłając zebranym pozdrowienia.

Nagle do mnie i Eza podbiegło kilkoro dzieciaków. Dzieci krzyczały i skakały, próbując zwrócić naszą uwagę. To był uroczy widok. Usłyszałam jednak w tle jak strażnicy próbują odgonić maluchy. Przystanęłam na chwilkę pozwalając otoczyć się szkrabom. Przykucnęłam uśmiechając się najmilej jak potrafiłam. Dzieciaki były zachwycone interakcją. Zachowywały się jakby właśnie stanęły twarzą w twarz z największym idolem. Ezarel również przystanął, obserwując mnie uważnie.

- Witajcie Dzieci!- pogłaskałam jednego po głowie. – Jak macie na imię ?

Dzieciaki zaczęły się przekrzykiwać na co tylko się zaśmiałam.

- Możemy dotknął Pani uszu ?- zapytał jeden chłopiec a reszta mu zawtórowała. Lekko zaskoczona tym pytaniem speszyłam się. Trwało to jednak jedną sekundę.

- Mam na imię Zel, a nie jakaś tam Pani- puściłam oczko podśmiewując się.

- I jasne ! – odparłam z entuzjazmem pochylając się do zabranych na około dzieci. Odgarnęłam włosy za uszy, eksponując je tym samym. Dzieciaki dotykając moich Elfich uszu zachowywały się jakby dotknęły jakiś bardzo rzadki artefakt. Muszę przyznać że śmieszyło mnie to. Ezarel stał obok mnie rozbawiony całą sytuacją i chyba po raz pierwszy od momentu pojawienia się w wiosce uśmiechną się szczerze. Zaraz po tym również kucnął aby porozmawiać trochę z dziećmi.

W tym momencie przypomniało mi się, że w kieszeni znajdują się zabrane wcześniej cukierki. Uznałam to za dobry moment abym to ja zaplusowała w towarzystwie. Schowałam jednego cukierka w dłoni a drugiego w rękawie. Zaczęłam powoli wdrążać swój plan w życie.

Z przesadną uwagą zaczęłam przyglądać się jednemu z chłopców. Nie umknęło to uwadze reszty. Nawet Ezarel zamilkł na moment.

Zbliżyłam się ręką do chłopca.

- A co masz tutaj za uchem ?- zapytałam zaczepnie i „ Wyciągnęłam" zza ucha Dziecka cukierka, którego wcześniej ukryłam w ręku. Chłopiec był w takim szoku, że nawet nie wiedział co się stało. Gdy dostał cukierka rzucił mi się w ramiona. Reszta Dzieci również była zafascynowana moją „ magiczną sztuczką". Następnie pochyliłam się nad dziewczynką, która usilnie próbowała sprawdzić jakim cudem „wyczarowałam" nagle łakocia.

Udawałam, że wącham małej włosy po czym teatralnie kichnęłam „Wykichując" kolejnego cukiereczka. Maluchy były zaaferowane moimi „magicznymi" umiejętnościami wiec kontynuowałam tak aby każdy z nich dostał po jednym z cukierków. Musze przyznać ,że miałam fart bo na końcu w kieszeni został mi tylko jeden cukierek.

Ezarel z rozbawieniem przyglądał się całemu przedstawieniu. Gdy tylko dzieci pobiegły do swoich rodziców, podniosłam się na równe nogi. Dopiero teraz spostrzegłam, że ludzie przyglądają nam się z uwagą. Byli zachwyceni troską jaką obdarowałam ich maluchy. Pewnie widzieli we mnie idealną przyszłą matkę. Taką , której można zaufać.. chyba oto chodziło Miiko, że kwatera ma wzbudzać się kojarzyć z zaufaniem.

Na ten widok uśmiechnęłam się sama do siebie. Chyba jednakdałam radę.- pomyślałam

Elfi Taniec. [Ezarel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz