Rozdział 6

8.3K 781 944
                                    


Harry

I więcej razy się nie pojawił. Nie widziałem niebieskookiego wilka. Czekałem na niego codziennie, lecz nie przychodził. Każdego dnia budziłem się z ogromną nadzieją, że go spotkam. Tak bardzo chciałbym z nim porozmawiać. Kto ostatni raz go widział na naszym terenie? Był to Liam. Późnym wieczorem przechadzał się wraz z Amy przy brzegu rzeki. Widział wilkołaka. Podobno Omega nie zwróciła na nich uwagi. Napił się wody, położył w niej i po prostu leżał. Na drugi dzień oczywiście sprawdziłem to miejsce.  Liam mówił prawdę. Czułem zapach obcej Omegi. Oprócz zapachu były tam ślady krwi. Zastanawiałem się co takiego mu się przytrafiło. Ale zawsze na myśl przychodził mi Aaron. Tylko on był zdolny do czegoś takiego. Owszem, istniała możliwość, że napotkał inne wilki, ale to było mniej prawdopodobne. Nikt z naszej watahy go nie ruszył.

I tak zleciały dwa lata. Dwa długie lata przez które nie potrafiłem ruszyć do przodu. Wciąż miałem przed oczami niebieskookiego wilka. Pomimo tego, że go nie znałem, mój wilk za nim tęsknił.

- Harry... - usłyszałem głos Niall'a.

Podszedł do mnie i usiadł obok na skale. W rękach trzymał kubki z czarną kawą. Podał mi jeden, za co mu cicho podziękowałem. Nic dzisiaj nie jadłem. Była dopiero dziesiąta, ale wstałem cztery godziny wcześniej.

- Wiem, że chłopaki mówią ci to codziennie, ale... - zawahał się przez chwilę. Wiedziałem co chce powiedzieć. Każdego dnia to powtarzają, a ja nigdy ich nie słucham. - Może odpuść trochę, dobrze? Cały czas chodzisz zamyślony i zmęczony siedzeniem tutaj. To już stało się twoją rutyną wiesz? To siedzenie tutaj...

- Niall... - westchnąłem. - Masz rację... codziennie to mówią. - prychnąłem. - Ale wy nie wiecie jak to jest.

- Martwimy się o ciebie. - dodał, lecz zignorowałem jego słowa. Mówiłem dalej.

- Jak codziennie czuję pustkę i wszystko mnie przytłacza...

- Obiecałeś, że po miesiącu odpuścisz. - nie dawał za wygraną. - Mija już drugi rok. Nic o nim nie wiesz. Może się związał i jest szczęśliwy? Może zmienił watahę? Może nie żyje?

- Nawet tak kurwa nie mów! - warknąłem, podrywając się ze skały.

Cisnąłem kubkiem w ziemię. Porcelana trafiła  na kamień i roztrzaskała na małe kawałeczki. Blondyn drgnął zaskoczony. W jego oczach ujrzałem strach. Zacisnął usta w wąską kreskę i spuścił wzrok. Nie powinienem tak wybuchać. On jest Omegą, moim przyjacielem i nie zasłużył na takie traktowanie. Jest jak rodzina. Wszyscy się o mnie martwią. Codziennie słyszę ich rozmowy. Byłem beznadziejnym Alfą.

- Przepraszam. - powiedział cicho.

- Nie... To ja cię przepraszam Niall. - westchnąłem uspokajając się. - Wiem, że macie wszyscy rację. Wiem, że jestem beznadziejnym przywódcą, przyjacielem. Ale od chwili, kiedy spotkałem tę Omegę nie mogę wyrzucić jej z głowy. Mój wilk wręcz wyje ze smutku. Nie wiem już co mam robić.

- Wiem Harry. Jest ci ciężko, my to rozumiemy, ale... Zaufaj nam, postaraj się nie myśleć tak o tamtym wilkołaku. Masz rodzinę, stado, którym trzeba się zająć. Nikt nie każe ci o nim zapominać. Po prostu zacznij żyć jak dawniej.

- Dwa lata to już długo. Masz rację. Pewnie nigdy go nie spotkam. Niepotrzebnie marnuję na to czas...

Jeszcze raz spojrzałem na krzaki w których wiele miesięcy temu ukrywał się młody wilkołak. Ruszyłem w stronę domu. Od tej pory zacząłem żyć jak dawniej. Powróciłem do swoich obowiązków jako przywódca. Teraz każdy był zadowolony, tylko nie ja. Ja nie potrafiłem zapomnieć.

Sweet Creature ~Larry A/B/O ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz