Louis
Gdy Harry wyszedł, zostałem sam. Nie chciałem, aby wychodził. Potrzebowałem go. Nigdy nie przechodziłem gorączki sam. Aaron zawsze był ze mną i pomagał ją przejść. Chociaż słowo pomagał było naciągane, bo po prostu mnie wykorzystywał. Za wszelką cenę chciał ze mną szczeniaki, więc nie przegapił ani jednej mojej gorączki.
- Lou? - usłyszałem znajomy głos.
Należał on do Nialla. Blondyn wszedł do sypialni i spojrzał na mnie. Był w niemałym szoku. Czyżby Harry nie powiedział mu o tym, że się przemieniłem? Chwilę po prostu mi się przyglądał. Otrząsnął się i podszedł bliżej. Usiadł na brzegu łóżka i odgarnął mi spocone kosmyki włosów z czoła.
- Niall, ja... - zacząłem, próbując zasłonić się przed chłopakiem.
- To w porządku, Louis. Harry mnie przysłał. Nawet nie wiesz jak panikował. Zapewne teraz dramatyzuje i Zayn ma z nim urwanie głowy. - zaśmiał się. - Przechodziłeś już sam gorączkę?
- Nie. - odparłem. - Zawsze był Aaron, dlaczego to tak boli i dlaczego...
- To normalne. - powiedział, przerywając mi. - Nie ma nic przyjemnego w gorączce. Może dla ciebie dziwnie to zabrzmi, ale spróbuj się... dotykać. Wiesz co mam przez to na myśli. Pomoże chociaż trochę. Zawsze może zająć się tobą Alfa. Ale nie wiem czy...
- Zawołaj Harry'ego, proszę. - dodałem i znów poruszyłem się na materacu.
- Jesteś pewien? - zapytał. - Harry jest Alfą i nie chcę, abyś później żałował...
- Proszę. - powtórzyłem.
- W porządku. - skinął głową. - Obecność Alfy również pomaga. W moim przypadku obecność Zayna i jego dotyk zmniejsza ból spowodowany gorączką.
Chłopak pożegnał się ze mną, po czym wyszedł. Harry dotarł dosłownie chwilę później. Po jego przyśpieszonym oddechu poznałem, że musiał biec. Spojrzał na mnie i zajął dokładnie to samo miejsce co blondyn.
- Przyszedłem jak najszybciej. - powiedział i uważnie studiował moją twarz.
Jeszcze nigdy w życiu nie widział mnie w ludzkiej formie. Zawsze byłem pod postacią wilka, kiedy przybywałem na jego teren, a nawet wtedy, gdy przyjechał do Aarona by powiadomić go o tym, że przeszedłem jego granicę.
- Raczej przybiegłeś. - poprawiłem go, na co nerwowo się zaśmiał.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał. - Wybacz, nie znam się na Omegach. Obiecuję, że jak tylko skończy się ta gorączka to wszystkiego się dowiem. Otworzę okno. - zdecydował, lecz po chwili znów usiadł. - Lepiej nie, bo mogą cię poczuć. - przyznał i zagryzł dolną wargę.
- Po prostu nie chcę być sam. - powiedziałem. - Tylko ciebie tak dobrze znam i...
- W porządku, mi to nie przeszkadza. - odparł, lecz wiedziałem, że wcale tak nie jest.
Zapach Omegi podczas gorączki musiał na niego działać. Widziałem to w jego oczach, ten dziwny błysk. To było wobec niego nie w porządku. Nie byłem dla niego kimś bliskim, aby czuł się w obowiązku mi pomóc.
Sięgnąłem ręką po jego dłoń. Splotłem nasze palce, aby sprawdzić prawdziwość słów blondyna. Chciałem zabrać od siebie chociaż odrobinę tego bólu, który powodowało męczące podniecenie. Brunet nie zabrał ręki, jedynie potarł kciukiem wierzch mojej dłoni. Uśmiechnął się delikatnie.
CZYTASZ
Sweet Creature ~Larry A/B/O ❌
Fanfiction#15 w ff || - Zrzekam się swojego stanowiska - oświadczyłem prosto z mostu. Nie siliłem się na żadne długie przemówienie. Nie chciałem przedłużać tego spotkania. Każdy miał swoje sprawy, którymi najchętniej by się teraz zajął niż stał tutaj. - Harry...