Nagle drzwi się otworzyły i ktoś coś krzyknął bardzo niewyraźnie. Twarz Nathaniela przeszył grymas po czym odkrzyknął coś do tamtego faceta w języku jakiego nie znałam, a szkoda. Następnie spuścił wzrok z powrotem na mnie.
- Nasze spotkanie dobiega końca... - zrobił smutną minę, a mi zachciało się żygać.
Że też nie mogę go uderzyć.
- Ach! Byłbym zapomniał. Pamiętaj Alice, genów się nie wybiera! - odwrócił się na pięcie i odbiegł zostawiając mnie tu samą.
Czułam że w tych słowach coś jest.
Pamiętaj Alice, genów się nie wybiera!
Jakaś tajemnicza furtka w moim umyśle jakby nagle dała o sobie znać. Jakbym zapomniała o czymś cholernie ważnym. O jakiejś uśpionej części mnie. A może tylko mi się wydawało? Pewnie mnie czymś naćpał jak byłam nie przypomna.- Alice!? - z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
Przekrzywiłam głowę na ile to było możliwe i ujrzałam jakiś cień przesuwający się po podłodze. Zmierzał w moją stronę. Dopiero po chwili ukazała się przede mną postać, do której należał.
- Jason? Jak mnie tu znalazłeś?
Musiałam wyglądać drastycznie, bo chłopak przejechał po mnie czujnym spojrzeniem i na chwilę się zawachał.
- Boli cię coś? - skrzywiłam się w odpowiedzi.
- Wszystko? - uśmiechnęłam się blado.
- No tak. - uklęknął przede mną i podrapał się po karku.
- Coś nie tak?
- Nie pomyślałem żeby wziąć ze sobą jakąś piłę, albo nożyce... - przejechał wzrokiem po moich nadgarstkach i kostkach.
- Halo? - dobiegł do nas nowy głos. Był cichy i słaby, ale ja potrofiłabym go wszędzie rozpoznać.
- Suzy? - szarpnęłam się w bok, żeby odwrócić się na drugą stronę, i móc ją zobaczyć. Ale zamiast widoku przyjaciółki moje ciało przeszył ostry ból, a ja leżałam teraz na plecach.
- Idź do niej. - popatrzyłam wymowie na Jasona.
Bez słów wstał i podbiegł do dużej klatki w rogu sali.
Chciałam to wszystko przemyśleć. Idąc tutaj miałam nadzieję dostać odpowiedzi, a nie kolejne pytania... Dlaczego Nathaniel powiedział że zabiłam Natali? Dlaczego oszczędził mnie i Suzy, a rzekomo zabił inną dziewczynę. Co to ma wspólnego z genami? A moje sny?
Z jednej strony to się teraz nie liczy w końcu nalazłam przyjaciółkę i to było najważniejsze. Ale z drugiej czułam że to nie koniec moich problemów z Nathanielem. Mam nadzieję że nie będę musiała go oglądać jak najdłużej. I oby to się nie zmieniło. Bo jedno wiem na pewno. On jest szalony i stu procentowo nie obliczalny.
- Alice! - uniosłam głowę delikatnie do góry. Na idealnej jak zawsze twarzy Dereka, malowało się zdenerwowanie i troska. Biegł teraz do mnie, a jego nienaganny garnitur opinał szczupłe ciało. Uklęknął przy mnie i z lustrował wzrokiem dokładnie. Nic nie mówił. Wogóle nikt nic nie mówił.
Derek siedział obok mnie z posępną miną i wzrokiem utkwionym w moim siniaku wystającym z ogromnej dziury w spodniach, które musiały się przetrzeć kiedy klaun ciągnął mnie po podłodze. Jason zapewne pomagał Suzy, która jak się domyślałam znowu była nie przypomna.
W końcu ciszę przerwał Jason, i cała blokada puściła.
- Trzeba ją zawieść do szpitala. - westchnął. - Teraz. - Zresztą Alice też przydało by się obejrzeć.
- Nic mi nie jest. - wychrypiałam, a Derek się wzdrygnął.
Inaczej wyobrażałam sobie tą sytuację. Myślałam że Derek się bardziej ucieszy że mnie widzi i... och, nie mogę mieć do niego o to pretensji, ale to delikatnie zabolało. Przecież to nie jego wina że się tutaj znalazłam.
- Jak stąd wyjdziemy żeby nikt nie zauważył? - wyszeptałam.
Przecież ludzie zaczną pytać jeżeli zobaczą nie przypomną dziewczynę, i drugą mocno poobijaną.
- Wszyscy są w sali bankietowej. - Jason wzrószył ramionami.
Derek jakby obudził się ze snu. Podniósł się, i wziął mnie na ręce.
Żeby nie krzyczeć zakaszlałam po czym zacisnęłam mocno powieki i zęby.
- Przepraszam. - wyszeptał.
- Nic nie szkodzi. - wysapałam.
Bolało mnie wszystko, ale najbardziej chciałam się już z tąd wydostać.
Jason wziął Suzy i ruszyliśmy do auta.
***
Byłam w małym białym i bardzo sterylnym pokoiku. Stanowczo za często ostatnio tu byłam. Cały czas miałam ochotę otworzyć okno i uciec z tąd jak najdalej. Lekarz stwierdził że oprócz tego że bardzo, ale to bardzo mocno się poobijałam to nic mi nie jest i mogę iść do domu. Przepisał mi jeszcze jakieś środki przeciw bólowe.
Zdziwiłam się że nikt nie pytał dlaczego miałam skute ręce i nogi, i w ogóle dlaczego się tak poobijałam. Ale ucieszyło mnie to. Jak widać Derek wszystko załatwił.
Niestety nie chcieli nam powiedzieć co z Suzy, bo w końcu nie jesteśmy rodziną. Jason od razu jak nas tu przywiózł odjechał, gdyż chciał sprawdzić czy nasi oprawcy nie zostawili jakiś śladów. Albo czy nie ma ich w pobliżu, w co szczerze wątpiłam.Nie było po co siedzieć dłużej na korytarzu, więc razem z Derekiem pojechaliśmy do domu.
***
- Masz na coś ochotę? - rzucił kluczyki od auta na szafkę i poszedł do kuchni.
- Raczej nie.
- Musisz coś zjeść. - jego słowa wyrażały troskę.
Czułam się źle, że nie powiedziałam mu co planuje na balu i że poszłam tam sama. Z drugiej strony zrobiłbym to jeszcze raz.
- A co do wczoraj. - zaczęłam nie pewnie i wbiłam spojrzenie w swoje buty.
- Alice. - przerwał mi. - Zrobiłaś co musiałaś. - popatrzyłam mu w oczy, a on szybko się odwrócił i zaczął z zapałem grzebać w lodówce.
- Jestem zmęczona, idę się położyć. - rzuciłam na odchodnym i poczłapałam na górę, do pokoju Dereka.
Umyłam się dokładnie, spłukując z siebie resztki minionych wydarzeń.
Przebrałam się w suche i przede wszystkim czyste dresy i podkoszulek. Usiadłam na łóżku zapadając się w miękką pościel. Byłam bardzo zmęczona, ale nie chciało mi się spać. Po tym jak adrenalina opadła czułam się pusta i zawiedziona.Ale kto wie...może czas sam da mi odpowiedzi? A jeżeli nie to sama je od niego wyciągnę.
Zwinęłam się w kulkę i zaczęłam liczyć owce. Prawie nigdy tego nie robiłam, ale to skutecznie odwracało moje myśli od innych nie pożądanych rzeczy.
Piszecie w komentarzach że nie wiele rozumiecie, ale spokojnie...
Tu wszystko jest przemyślane i na miejscu :) Niedługo może coś się wyjaśni. HehBARDZO ZAPRASZAM Was moje drogie czekoladki do mojej najnowszej książeczki (po prostu prosto z pieca) (palce lizać)
"Jeffuś Czy To Ty!? Ja + Ty =❤ pizza "
Czekoladowaaaa
CZYTASZ
N: Pokaż cycki Kochanie. J: Kim ty jesteś?!
RomanceNieznajomy: Hej Ja: Hej Nieznajomy: Ct? Ja: Dobrze. Ja: Znamy się? Nieznajomy: Zawsze możemy się poznać. Ja: Nie jestem zainteresowana. Nieznajomy: Zato piękna...i sexy...