36.

2.2K 117 18
                                    

Nagle drzwi się otworzyły i ktoś coś krzyknął bardzo niewyraźnie. Twarz Nathaniela przeszył grymas po czym odkrzyknął coś do tamtego faceta w języku jakiego nie znałam, a szkoda. Następnie spuścił wzrok z powrotem na mnie.

- Nasze spotkanie dobiega końca... - zrobił smutną minę, a mi zachciało się żygać.

Że też nie mogę go uderzyć.

- Ach! Byłbym zapomniał. Pamiętaj Alice, genów się nie wybiera! - odwrócił się na pięcie i odbiegł zostawiając mnie tu samą.

Czułam że w tych słowach coś jest.
Pamiętaj Alice, genów się nie wybiera!
Jakaś tajemnicza furtka w moim umyśle jakby nagle dała o sobie znać. Jakbym zapomniała o czymś cholernie ważnym. O jakiejś uśpionej części mnie. A może tylko mi się wydawało? Pewnie mnie czymś naćpał jak byłam nie przypomna.

- Alice!? - z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.

Przekrzywiłam głowę na ile to było możliwe i ujrzałam jakiś cień przesuwający się po podłodze. Zmierzał w moją stronę. Dopiero po chwili ukazała się przede mną postać, do której należał.

- Jason? Jak mnie tu znalazłeś?

Musiałam wyglądać drastycznie, bo chłopak przejechał po mnie czujnym spojrzeniem i na chwilę się zawachał.

- Boli cię coś? - skrzywiłam się w odpowiedzi.

- Wszystko? - uśmiechnęłam się blado.

- No tak. - uklęknął przede mną i podrapał się po karku.

- Coś nie tak?

- Nie pomyślałem żeby wziąć ze sobą jakąś piłę, albo nożyce... - przejechał wzrokiem po moich nadgarstkach i kostkach.

- Halo? - dobiegł do nas nowy głos. Był cichy i słaby, ale ja potrofiłabym go wszędzie rozpoznać.

- Suzy? - szarpnęłam się w bok, żeby odwrócić się na drugą stronę, i móc ją zobaczyć. Ale zamiast widoku przyjaciółki moje ciało przeszył ostry ból, a ja leżałam teraz na plecach.

- Idź do niej. - popatrzyłam wymowie na Jasona.

Bez słów wstał i podbiegł do dużej klatki w rogu sali.

Chciałam to wszystko przemyśleć. Idąc tutaj miałam nadzieję dostać odpowiedzi, a nie kolejne pytania... Dlaczego Nathaniel powiedział że zabiłam Natali? Dlaczego oszczędził mnie i Suzy, a rzekomo zabił inną dziewczynę. Co to ma wspólnego z genami? A moje sny?

Z jednej strony to się teraz nie liczy w końcu nalazłam przyjaciółkę i to było najważniejsze. Ale z drugiej czułam że to nie koniec moich problemów z Nathanielem. Mam nadzieję że nie będę musiała go oglądać jak najdłużej. I oby to się nie zmieniło. Bo jedno wiem na pewno. On jest szalony i stu procentowo nie obliczalny.

- Alice! - uniosłam głowę delikatnie do góry. Na idealnej jak zawsze twarzy Dereka, malowało się zdenerwowanie i troska. Biegł teraz do mnie, a jego nienaganny garnitur opinał szczupłe ciało. Uklęknął przy mnie i z lustrował wzrokiem dokładnie. Nic nie mówił. Wogóle nikt nic nie mówił.

Derek siedział obok mnie z posępną miną i wzrokiem utkwionym w moim siniaku wystającym z ogromnej dziury w spodniach, które musiały się przetrzeć kiedy klaun ciągnął mnie po podłodze. Jason zapewne pomagał Suzy, która jak się domyślałam znowu była nie przypomna.

W końcu ciszę przerwał Jason, i cała blokada puściła.

- Trzeba ją zawieść do szpitala. - westchnął. - Teraz. - Zresztą Alice też przydało by się obejrzeć.

- Nic mi nie jest. - wychrypiałam, a Derek się wzdrygnął.

Inaczej wyobrażałam sobie tą sytuację. Myślałam że Derek się bardziej ucieszy że mnie widzi i... och, nie mogę mieć do niego o to pretensji, ale to delikatnie zabolało. Przecież to nie jego wina że się tutaj znalazłam.

- Jak stąd wyjdziemy żeby nikt nie zauważył? - wyszeptałam.

Przecież ludzie zaczną pytać jeżeli zobaczą nie przypomną dziewczynę, i drugą mocno poobijaną.

- Wszyscy są w sali bankietowej. - Jason wzrószył ramionami.

Derek jakby obudził się ze snu. Podniósł się, i wziął mnie na ręce.

Żeby nie krzyczeć zakaszlałam po czym zacisnęłam mocno powieki i zęby.

- Przepraszam. - wyszeptał.

- Nic nie szkodzi. - wysapałam.

Bolało mnie wszystko, ale najbardziej chciałam się już z tąd wydostać.

Jason wziął Suzy i ruszyliśmy do auta.

***

Byłam w małym białym i bardzo sterylnym pokoiku. Stanowczo za często ostatnio tu byłam. Cały czas miałam ochotę otworzyć okno i uciec z tąd jak najdalej. Lekarz stwierdził że oprócz tego że bardzo, ale to bardzo mocno się poobijałam to nic mi nie jest i mogę iść do domu. Przepisał mi jeszcze jakieś środki przeciw bólowe.

Zdziwiłam się że nikt nie pytał dlaczego miałam skute ręce i nogi, i w ogóle dlaczego się tak poobijałam. Ale ucieszyło mnie to. Jak widać Derek wszystko załatwił.
Niestety nie chcieli nam powiedzieć co z Suzy, bo w końcu nie jesteśmy rodziną. Jason od razu jak nas tu przywiózł odjechał, gdyż chciał sprawdzić czy nasi oprawcy nie zostawili jakiś śladów. Albo czy nie ma ich w pobliżu, w co szczerze wątpiłam.

Nie było po co siedzieć dłużej na korytarzu, więc razem z Derekiem pojechaliśmy do domu.

***

- Masz na coś ochotę? - rzucił kluczyki od auta na szafkę i poszedł do kuchni.

- Raczej nie.

- Musisz coś zjeść. - jego słowa wyrażały troskę.

Czułam się źle, że nie powiedziałam mu co planuje na balu i że poszłam tam sama. Z drugiej strony zrobiłbym to jeszcze raz.

- A co do wczoraj. - zaczęłam nie pewnie i wbiłam spojrzenie w swoje buty.

- Alice. - przerwał mi. - Zrobiłaś co musiałaś. - popatrzyłam mu w oczy, a on szybko się odwrócił i zaczął z zapałem grzebać w lodówce.

- Jestem zmęczona, idę się położyć. - rzuciłam na odchodnym i poczłapałam na górę, do pokoju Dereka.

Umyłam się dokładnie, spłukując z siebie resztki minionych wydarzeń.
Przebrałam się w suche i przede wszystkim czyste dresy i podkoszulek. Usiadłam na łóżku zapadając się w miękką pościel. Byłam bardzo zmęczona, ale nie chciało mi się spać. Po tym jak adrenalina opadła czułam się pusta i zawiedziona.

Ale kto wie...może czas sam da mi odpowiedzi? A jeżeli nie to sama je od niego wyciągnę.

Zwinęłam się w kulkę i zaczęłam liczyć owce. Prawie nigdy tego nie robiłam, ale to skutecznie odwracało moje myśli od innych nie pożądanych rzeczy.

Piszecie w komentarzach że nie wiele rozumiecie, ale spokojnie...
Tu wszystko jest przemyślane i na miejscu :) Niedługo może coś się wyjaśni. Heh

BARDZO ZAPRASZAM Was moje drogie czekoladki do mojej najnowszej książeczki (po prostu prosto z pieca) (palce lizać)

"Jeffuś Czy To Ty!? Ja + Ty =❤ pizza "

Czekoladowaaaa

N: Pokaż cycki Kochanie. J: Kim ty jesteś?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz